Shutterstock
Strona główna

Przyjaźń na receptę

Wśród ludzkich stanów emocjonalnych największe zainteresowanie wzbudzała zawsze miłość, co znajdowało odbicie w literaturze i sztuce, a wreszcie także w badaniach naukowych. Jest to zrozumiałe, zważywszy, że miłości towarzyszy częstokroć dramatyczny aspekt, nie mówiąc o tym, że odgrywa ona znaczącą rolę w zachowaniu naszego gatunku. W porównaniu z nią przyjaźń traktowana była, rzec można, jak ubogi krewny. Sytuacja ta zaczęła się ostatnimi laty zmieniać, na co zapewne istotny wpływ wywarł fakt, że pokolenie powojennego wyżu demograficznego – którego przedstawiciele uważają się za tak ważnych, że nie powinni nigdy umrzeć (a przynajmniej zachować do śmierci młodzieńczą energię i zdrowie) – osiągnęło wiek podeszły.

Do wzrostu zainteresowania przyjaźnią przyczyniły się m.in. ogłoszone w 2005 r. przez australijskich uczonych z Adelajdy wyniki 10-letnich badań 1477 osób powyżej 70. roku życia, wskazujące na to, że starsi ludzie posiadający bliskich znajomych mają szanse żyć 22% dłużej niż samotnicy. Te i wiele innych naukowych ustaleń sprawiło, że w ważnej grupie społecznej pojawiło się zapotrzebowania na informacje dotyczące wpływu przyjaźni na zdrowie. Przeprowadzone w Niemczech w 2022 r. przez Institut für Demoskopie Allensbach badania opinii publicznej wykazały, że 85% społeczeństwa uważa przyjaźń za najważniejszą rzecz w życiu.

Uczeni nie pozostali obojętni i nasza wiedza o przyjaźni zaczęła szybko wzrastać. Jak dowiodły analizy, przyjaźń obniża stres, zwiększa poczucie bezpieczeństwa i odporność na liczne niedomagania ciała i duszy. Na to, by wyjaśnić fizjologiczny mechanizm jej zbawiennego działania, Markus Heinrichs z Institut für Psychologie na Albert-Ludwigs-Universität Freiburg poświęcił ponad 25 lat. Dowiódł, że wyjaśnienia tej zagadki należy szukać w ludzkim mózgu, który kontroluje produkcję neuroprzekaźników. Należą do nich dopamina, serotonina i oksytocyna, wpływające na nasz stan psychiczny, a w konsekwencji – także fizyczny. Przyczyniają się one do wzrostu poczucia zaufania, zacieśniania międzyludzkich więzi emocjonalnych i poczucia zadowolenia z życia (popularnie zwanego szczęściem) oraz mają przeciwzapalny wpływ na układ krążenia, zapobiegają nawet zawałom serca. Przyjaźń zaś pobudza wytwarzanie tych „hormonów szczęścia”.

Skoro tak, to czy można otrzymać receptę na przyjaźń? Pytanie to tylko z pozoru wydaje się absurdalne. W powszechnym przekonaniu zdolność do zawierania serdecznych i bliskich relacji rozdzielona jest wśród nas losowo. Jedni mają ją w nadmiarze, a inni są jej w mniejszym lub większym stopniu pozbawieni. To kwestia osobowości. Ludzie dzielą się z grubsza na ekstrawertyków, którzy zyskują energię, przebywając wśród innych, oraz introwertyków, czyli osoby bardziej zajęte własnymi myślami i odczuciami niż innymi i tym, co dzieje się wokół nich. Cechą ludzi wyróżniających się tą ostatnią osobowością jest często nieśmiałość, niekiedy mająca wręcz chorobliwe przejawy. I nic na to nie można poradzić. Z wielu psychologicznych badań wynika jednak, że jest to przekonanie niesłuszne i nasza „osobowość” nie jest wykuta w kamieniu. Można ją zmienić na drodze treningu.

Aby przyjaźń rozkwitła, muszą być spełnione pewne warunki. Zdaniem Mitji Back z Universität Leipzig jej narodzinom i rozwojowi sprzyjają takie okoliczności jak fizyczna bliskość, podobieństwo charakterów i zainteresowań, a także, mówiąc otwarcie, oportunizm. Łatwiej przyjaźnimy się z osobami, z którymi bliska znajomość przynosi nam określone korzyści. James Fowler z University of California twierdzi nawet, że sprzyja jej genetyczna bliskość i najlepszymi przyjaciółmi często zostają ludzie, których nazywa czwartymi kuzynami. A co do niezmiennego charakteru osobowości, to zdaniem badaczy z University of Sussex i University of Pennsylvania poprzez odpowiednie działania można już w ciągu tygodnia pozbyć się obawy przed rozmową z obcymi. Napisano wiele poradników dla ludzi szukających przyjaźni. I nie tyle jest ważna liczba przyjaciół, ile ich jakość. Wystarczy niewielkie grono. Dodać można, że nie zaszkodzi, jeśli w tym gronie znajdzie się jakiś dobry lekarz…

Wiedza i Życie 8/2024 (1076) z dnia 01.08.2024; Chichot zza wielkiej wody; s. 3