Listy czytelników. Listy czytelników. Shutterstock
Strona główna

Listy czytelników

Jesteśmy w kontakcie.

Szanowna Redakcjo,

mam pytanie w związku z sygnałem „Nietypowy recykling” z numeru 4/2025. Dlaczego króliki mają 6 siekaczy i 10 przedtrzonowców? Nie da się tych liczb podzielić przez 4.

W.K.

Drogi Czytelniku,

dziękuję za trafne spostrzeżenie. Przyczyną tej rozbieżności są siekacze. W szczęce zlokalizowane są ich dwie pary, a w żuchwie – tylko jedna. Zębów przedtrzonowych jest 10 (6 w szczęce i 4 w żuchwie), a trzonowych – 12 (po 6 w szczęce i żuchwie). Z uwagi na brak różnic anatomicznych między nimi często określa się je wspólnym mianem zębów policzkowych. Co ciekawe, króliki nie posiadają kłów, a między siekaczami i zębami policzkowymi występuje przerwa zwana diastemą.

Pozdrawiam

Katarzyna Kornicka-Garbowska


Dzień dobry

Jak Pan Przemek Berg, autor artykułu „Dwaj śmiałkowie na Marsie”, zamieszczonego w numerze 4/2025, zapatruje się na koncepcje kolonizacji Marsa przedstawione przez Roberta Zubrina, amerykańskiego inżyniera i pisarza, twórcę książek na ten temat?

Edyta Polon

Szanowna Czytelniczko!

Otóż Robert Zubrin rzeczywiście od lat jest orędownikiem załogowej wyprawy na Marsa i przede wszystkim jest znany na świecie jako inicjator dość głośnego przedsięwzięcia Mars Society – inicjatywy z pewnymi sukcesami. Uważam, że koncepcje Zubrina są łagodną wersją marsjańskiej obsesji Muska. I jeden, i drugi strasznie chcą polecieć na Marsa, ale podstawowym pytaniem, na które sensownie raczej nie potrafią odpowiedzieć, wciąż pozostaje: po co?! Marsa nie da się terraformować, jak przebąkiwał Zubrin i inni. To bajki, czyste fantasy. Mars jest martwy, zimny i jałowy. Kompletnie. Ludzie tam nigdy nie zamieszkają. Nigdy. Można się uprzeć i za 20 lub 30 lat (nie wcześniej) kosztem setek miliardów dolarów lub euro wysłać tam kilku astronautów, którzy pobiorą próbki, odbędą spacer (nie za długi), zrobią zdjęcia i filmy, postawią pamiątkowy postument i wystarczy. Żeby zorganizować wyprawę, która zapoczątkuje trwałą obecność ludzi na Marsie, potrzeba bilionów dolarów (lub euro) i kilkuset lat. I tu wciąż powraca to samo pytanie: po co? Mamy ważniejsze sprawy na głowie, które wymagają bilionowych nakładów tu, na Ziemi. Nigdy nie zastąpimy Ziemi Marsem. To dziecięce mrzonki.

Przemek Berg


Zapraszamy do pisania listów na adres e-mail: wiedzaizycie@wiz.pl

Wiedza i Życie 5/2025 (1085) z dnia 01.05.2025; Listy czytelników; s. 80