Pu;sar - wyjątkowy portal naukowy. Pu;sar - wyjątkowy portal naukowy. Ilustracja Jovana Mugoša
Człowiek

Potrzebujemy internetu użyteczności publicznej

Nastawione na zysk modele biznesowe firm z kategorii Big Tech są społecznie szkodliwe.

Pod względem brutalnej siły firmy Big Tech przewyższają obecnie osławione trusty z amerykańskiego Gilded Age. Koncerny takie jak Google, Meta, Apple i Microsoft znajdują się w rękach najbogatszych ludzi na świecie. Łączy je nie tylko potężny zasięg i wpływy, lecz również wspólne dążenie do maksymalizacji zysku, ze szkodą dla interesu publicznego.

Krytycy, w tym psycholożka społeczna Shoshana Zuboff oraz demaskatorka nadużyć Facebooka Frances Haugen, podkreślają bezpośredni związek między drapieżnym, nastawionym na zysk modelem biznesowym firm Big Tech a jego negatywnymi konsekwencjami dla społeczeństwa i jednostek. Szkody, jakie platformy cyfrowe wyrządzają swoim użytkownikom – m.in. wzbudzając niepokój, naruszając prywatność, szerząc dezinformację i promując ekstremizmy – wynikają wprost ze sposobu, w jaki działają obecnie koncerny cyfrowe, zachęcając użytkowników platform do pozostania na ich stronach jak najdłużej i monetyzując ich zainteresowanie.

Badania wykazały, że antagonizujące, emocjonalne i potencjalnie szkodliwe treści przyciągają uwagę internautów. Dlatego platformy internetowe nie tylko nie mają motywacji, by je usuwać, lecz wręcz odwrotnie – są zachęcane do ich promowania, bez oglądania się na konsekwencje. Jak argumentuje politolog Francis Fukuyama w „Journal of Democracy”, „nie jest zaskoczeniem, że platformy te obwinia się o propagowanie teorii spiskowych, oszczerstw i innych toksycznych wiralowych treści – to się po prostu sprzedaje”.

Wpływ tego dynamicznego układu na społeczeństwo i demokrację nie słabnie. Tak naprawdę szybki rozwój sztucznej inteligencji generatywnej może wręcz zintensyfikować wpływ techniki na tak różne dziedziny, jak kultura, biznes, polityka, zdrowie i edukacja. Zagrożenia stwarzane przez sztuczną inteligencję są jeszcze bardziej ekstremalne – eksperci obawiają się, że może ona dławić konkurencję rynkową, ułatwiać oszustwa wyborcze lub osiągnąć taki poziom, że ludzie okażą się zbędni.

Nie powinniśmy pozwolić na pozostawienie przyszłości demokracji, rynku pracy i samego istnienia ludzkości w rękach zarabiających miliardy potentatów. Potrzebujemy Internetu stawiającego społeczeństwo i demokrację na pierwszym miejscu.

Cennych wskazówek może nam dostarczyć historia. W Wielkiej Brytanii nadawca publiczny zdominował fale radiowe, tworząc w 1922 roku British Broadcasting Corporation. Pierwotną wizją Johna Reitha, pierwszego dyrektora generalnego BBC, było wykorzystanie potęgi medialnej w etycznym celu – „informować, edukować i bawić”. Zamiast wprowadzać regulacje mające chronić użytkowników mediów przed uprzedmiotowieniem, nadawcy publiczni wprost deklarują, że chcą służyć szczytnym celom – takim jak kształtowanie obywatelskich postaw, dostarczanie rzetelnych informacji, udostępnianie wiedzy czy promowanie różnorodności. Osiąga się to poprzez połączenie własności publicznej, publicznego finansowania i przepisów narzuconych instytucjom nadawczym – wymagających na przykład produkcji określonej liczby godzin programów informacyjnych.

W innych krajach stosowane są odmienne podejścia. Na przykład w Stanach Zjednoczonych Public Broadcasting Service uzyskuje większość swoich dochodów od dobroczyńców i koncentruje się na programach informacyjnych, filmach dokumentalnych i audycjach dla dzieci w przeciwieństwie do szerzej pojmowanej rozrywki. Niezależnie od przyjętego modelu nadawcy publiczni na całym świecie traktują widzów przede wszystkim jako aktywnych członków społeczeństwa, a nie konsumentów na wolnym rynku.

Firmy Big Tech nie postrzegają nas w ten sposób. W naukach społecznych powszechnie przyjmuje się pogląd, że technika nigdy nie jest neutralna – zawsze kształtują ją czynniki polityczne, społeczne i gospodarcze, jak również ludzkie wartości i wybory. Na narodziny Internetu olbrzymi wpływ miały libertariańskie filozofie założycieli Doliny Krzemowej, a nasze obecne podejście do jego regulacji zostało ukształtowane głównie przez neoliberalne pragnienie wspierania wzrostu gospodarczego i konsumpcjonizmu. Ideologie te nie powinny jednak ograniczać naszej wyobraźni.

Jeśli to wszystko rozważyć, rodzi się pytanie, czy modele biznesowe uwzględniające interes publiczny nie dałyby lepszych efektów – zarówno z punktu widzenia obywateli, jak i demokracji. Istnieje wiele rozmaitych koncepcji Internetu w służbie publicznej. Na przykład badacz mediów Ethan Zuckerman z University of Massachusetts w Amherst założył Initiative for Digital Public Infrastructure, która ma na celu tworzenie i badanie narzędzi cyfrowych, w tym sieci społecznościowych, które wspierają cele obywatelskie, a nie komercyjne. Nadawcy publiczni z Belgii, Kanady, Niemiec i Szwajcarii współpracują z organizacją non-profit New Public w celu utworzenia „inkubatora przestrzeni publicznej”, który ma za zadanie identyfikowanie struktur i narzędzi, które będą zachęcać do rozmów online, wolnych od nadużyć i hejtu – w przeciwieństwie do tych często spotykanych na platformach komercyjnych. Inne sposoby demokratyzacji Internetu obejmują rozwój cyfrowych centrów mediów publicznych dostarczających wiadomości i teksty publicystyczne, opracowanie bardziej etycznych standardów oprogramowania, reformę przepisów, przez wprowadzenie na przykład obowiązku „użyteczności publicznej”, oraz dopuszczenie alternatywnych modeli własności, takich jak „spółdzielnie platform” lub „cyfrowe dobra wspólne”. Dotychczas tego rodzaju przedsięwzięcia były zazwyczaj indywidualnymi rozproszonymi inicjatywami, a nie wynikiem przyjętej polityki wspartej odpowiednimi zachętami.

Niezależnie od tego, jaką przybierze formę, potrzebujemy podejścia służącego dobru publicznemu, które aktywnie wspomoże rozwój nietoksycznych wyszukiwarek i mediów społecznościowych. Użytkownicy muszą mieć dostęp do zróżnicowanej, rzetelnej wiedzy, kultury i kontaktów społecznych bez konieczności przekształcania się w produkty. Polityka Stanów Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii i innych państw była do tej pory w przeważającej mierze reaktywna – próbowano ograniczyć szkody wyrządzane przez platformy zamiast aktywnie artykułować wybiegającą w przyszłość wizję techniki służącej utrwalaniu i rozwojowi wartości obywatelskich. Nadeszła pora, abyśmy bardziej świadomie decydowali o roli, jaką platformy cyfrowe mają odgrywać w naszym życiu.

Nadawcy publiczni są najlepszym dowodem, że w przeszłości decydenci podejmowali działania, które miały sprzyjać takiemu zastosowaniu techniki, aby ludzie byli ważniejsi niż zysk. Musimy podjąć się tego zadania ponownie i zapewnić Internet służący społeczeństwu.

Świat Nauki 08.2024 (300396) z dnia 01.08.2024; Forum. Komentarze ekspertów; s. 7

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną