Krzew koki. Krzew koki. Shutterstock
Człowiek

Pierwszy kokainista w Europie mieszkał w Mediolanie

Czy krzewy koki (Erythroxylum spp.) trafiły na nasz kontynent o 200 lat wcześniej, niż dotąd przypuszczano? Tak wynika z analizy tkanek mózgowych z XVII-wiecznego włoskiego szpitala.

Wydawało się, że używka ta dotarła na nasz kontynent zza Atlantyku dopiero w XIX w. Dopóki nie odkryto jej właściwości uzależniających, jej sole były popularnym środkiem znieczulającym w medycynie. Żucie liści koki lub picie naparu, jak to ma miejsce w Ameryce Południowej, ma łagodniejsze działanie, ale także zmniejsza uczucie głodu, pragnienia, bólu i zmęczenia oraz wywołuje łagodny efekt euforyczny. Ponieważ jednak roślina ta kiepsko znosiła transport, utrudniało to jej rozpowszechnienie poza Nowym Światem.

Tytułowy Mediolańczyk, którego zmumifikowane ciało zachowało się w krypcie szpitala Ca' Granda na tyle dobrze, że można było zbadać jego mózg, był leczony lub sam sięgał po tę używkę. Obecność alkaloidu zwanego hygryną w jego mózgu zdradza, że dość często żuł liście koki lub pił z nich napar.

Historyczne powiązania Mediolanu z Hiszpanią, która kontrolowała miasto w XVII w., mogą tłumaczyć, skąd wzięła się tam koka. Hiszpanie mogli sprowadzić ją do ojczyzny w ramach eksperymentów botanicznych, w celach leczniczych lub „rekreacyjnych”. Najwyraźniej jakoś udało się przewieźć sadzonki Erythroxylum spp. przez Atlantyk i zasadzić je w którymś z licznie zakładanych w XVI i XVII w. ogrodów botanicznych Hiszpanii i Włoch.

Mężczyzna, którego szczątki datowane są nieprecyzyjnie na lata 1460-1635, zapewne zaopatrywał się w egzotyczne lekarstwo w ogrodach Bolonii lub Padwy, które stanowiły ważne centra badań nad roślinami przywożonymi z Nowego Świata. W Mediolanie, w ramach eksperymentalnej terapii, podawał je pacjentom. Szpital Ca' Granda słynął z tego, że leczył biedaków – w owym czasie wykorzystywanych także do różnego rodzaju doświadczeń, niczym dziś zwierzęta laboratoryjne. Chyba że mężczyzna był kokainistą i sam organizował sobie „towar”.

Wygląda na to, że albo lekarze w Ca' Granda często sięgali po różne niezarejestrowane środki odurzające, albo Mediolan oferował wyjątkowo łatwy do nich dostęp. W zeszłym roku w krypcie – w kościach udowych młodego mężczyzny i kobiety w średnim wieku, którzy zostali tam pochowani między 1638 a 1697 r. – znaleziono bowiem ślady obecności tetrahydrokanabinolu (THC) i kannabidiolu (CBD), czyli psychoaktywnych składników konopi indyjskich.

Podobnie jak w przypadku koki, naukowcy nie znaleźli żadnej wzmianki o tej roślinie w rejestrach związków leczniczych szpitala. Niewykluczone więc, że ludzie ci sami leczyli się konopiami albo używali ich w celach rekreacyjnych.


Dziękujemy, że jesteś z nami. To jest pierwsza wzmianka na ten temat. Pulsar dostarcza najciekawsze informacje naukowe i przybliża najnowsze badania naukowe. Jeśli korzystasz z publikowanych przez Pulsar materiałów, prosimy o powołanie się na nasz portal. Źródło: www.projektpulsar.pl.

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną