Shutterstock
Człowiek

Tryumf patriotyzmu, czyli jak skruszyć denializm klimatyczny

Jak przekonać osoby o prawicowych, konserwatywnych poglądach, do wsparcia działań proklimatycznych i prośrodowiskowych? Propozycję mają autorzy publikacji w dzisiejszym PNAS. Czy ich metoda jest skuteczna?

Badacze społeczni od dawna próbują wyjaśnić, dlaczego ludzkość w niewielkim stopniu bierze sobie do serca apele klimatologów. Ci od prawie pięciu dekad – pierwsze raporty ostrzegające przed skutkami antropogenicznego ocieplenia klimatu pojawiły się w połowie lat 80. XX w. – ostrzegają, że rosnące emisje dwutlenku węgla, metanu i innych gazów podwyższających temperaturę na globie mogą w końcu rozregulować ziemski klimat i uruchomić lawinę zmian zagrażających nie tyle samej planecie, ile jej mieszkańcom. Mimo tych ostrzeżeń, emisje jak rosły, tak rosną. Dlaczego tak jest? Nie ma jednej odpowiedzi na to pytanie, bo motywy naszych działań są różne, ale…

Bliższa troska angażuje mocniej

Badania, które prowadziła psycholożka Elke Weber z Columbia University, wskazały, że większość ludzi w niewielkim stopniu przejmuje się zmianą klimatu. Nawet ci, którzy znają ustalenia specjalistów i aprobują je, na co dzień rzadko biorą sobie te przestrogi do serca. Teoretycznie mogą się zgadzać ze stwierdzeniem, że nagłe ocieplenie klimatu stanowi poważne zagrożenie dla świata, lecz w praktyce inne troski, obawy i lęki okazują się dla nich znacznie ważniejsze, aniżeli groźba potencjalnej katastrofy klimatycznej. Poza tym większość z nas rzadko chce intencjonalnie niszczyć środowisko, na przykład emitując duże ilości gazów cieplarnianych. Jeśli mimo wszystko to robimy, to z trzech głównych powodów. Po pierwsze, ochrona przyrody, w tym także klimatu, znajduje się dość nisko na liście naszych życiowych priorytetów – nie tych deklarowanych, ale faktycznych. Po drugie, umysł człowieka nie może się martwić zbyt wieloma rzeczami naraz, a troski bieżące – jak już wspomnieliśmy – mają pierwszeństwo nad zagrożeniami odległymi w czasie. I po trzecie, w naszym życiu olbrzymią rolę odgrywa rutyna – styl życia to wypadkowa milionów decyzji i wyborów podejmowanych często nieświadomie lub bez większego zastanowienia. Dlatego tak trudno go zmienić.

W książce „Psychology of Climate Change Communication” Weber z zespołem odwoływała się do koncepcji „modelu mentalnego”, za pomocą którego każdy stara się zrozumieć otaczający świat. Powstaje on z nagromadzenia przeszłych doświadczeń i emocji, intuicyjnych przeżyć, nie do końca uświadomionych i często fragmentarycznych ocen i sądów. Tenże model często determinuje nasze zachowanie, a jego główną cechą jest zachowawczość. Filtruje on bowiem przychodzące informacje w taki sposób, że przyjmujemy do wiadomości tylko te, które pasują do naszego wzorca i które potwierdzają to, w co wierzymy. „To jeden z powodów odrzucenia przez sceptyków ustaleń klimatologów. Podawane przez nich fakty i analizy często napotykają na blokadę mentalną” – pisała Elke ze współautorami, zwracając uwagę na zjawisko znane w psychologii jako efekt potwierdzenia (ang. confirmation bias), czyli preferowanie informacji zbieżnych z naszymi oczekiwaniami.

Przywiązanie jest ważniejsze niż strach

Model mentalny można próbować zmienić, ale nie jest to łatwe. Autorzy badań opublikowanych w najnowszym „PNAS” – Katherine A. Mason i jej dwoje współpracowników z Newy York University – postanowili sprawdzić, czy da się przeprowadzić skuteczną kampanię informacyjną dotyczącą zmian klimatycznych, która brałaby pod uwagę to, że dla wielu ludzi podtrzymanie systemu społecznego, w którym funkcjonują, jest ważną motywacją. Zachowanie status quo daje im bowiem poczucie bezpieczeństwa, stabilności i przewidywalności. Tak w każdym razie mówi teoria usprawiedliwiania systemu, do której odwołali się autorzy badań. Przeprowadzili eksperyment z udziałem 724 mieszkańców USA o różnych poglądach politycznych, a następnie powtórzyło go w 63 krajach na mniejszych próbach, liczących zwykle po kilkadziesiąt osób.

W przygotowanych przez siebie tekstach, które dali do przeczytania uczestnikom badania, polityka proklimatyczna była przedstawiana jako sposób na zachowanie starego systemu, na ocalenie wielowiekowych tradycji i przetrwanie „amerykańskiego stylu życia”. Ankiety potwierdziły, że przynajmniej w USA, a także w takich krajach jak Brazylia, Izrael, czy Francja, taka próba zakończyła się sukcesem. Większość uczestników testu, niezależnie od ich poglądów politycznych, zgodziła się, że zmiana klimatu stanowi poważne wyzwanie dla obecnego porządku społecznego i konieczne są działania, które tę zmianą powstrzymają. Były jednak i takie państwa (m.in. Niemcy i Belgia), gdzie osoby o silnie prawicowym światopoglądzie w większości pozostały wierne denilizmowi klimatycznemu, a z kolei ludzie o silnie lewicowych przekonaniach odnosili się sceptycznie do konserwatywnej argumentacji, którą posłużyli się naukowcy.

Ci jednak w konkluzji napisali: „Z naszych badań wynika, że kluczowe jest unikanie straszenia ludzi zmianami, jakich muszą dokonać w swoim stylu życia, w swoim otoczeniu i całym systemie społecznym, ponieważ wtedy zaczynają mocno bronić tego systemu i sprzeciwiać się inicjatywom prośrodowiskowym. Lepsza strategia to podkreślanie, że ochrona klimatu jest przejawem patriotyzmu i drogą do zachowania takiego stylu życia i takiego świata, jaki znają”.


Dziękujemy, że jesteś z nami. To jest pierwsza wzmianka na ten temat. Pulsar dostarcza najciekawsze informacje naukowe i przybliża najnowsze badania naukowe. Jeśli korzystasz z publikowanych przez Pulsar materiałów, prosimy o powołanie się na nasz portal. Źródło: www.projektpulsar.pl.

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną