Pulsar - najnowsze badania naukowe. Pulsar - najnowsze badania naukowe. Shutterstock
Człowiek

Ludzie pożyją 150 lat? A może rewolucja długowieczności już się skończyła?

Niektórzy badacze prognozowali, że większość dzieci urodzonych w XXI wieku dożyje 100 lat lub więcej. Czy tak będzie? Na to pytanie przynajmniej częściowo starali się odpowiedzieć autorzy pracy opublikowanej właśnie w „Nature Ageing”.

W XX w. doszło do gwałtownego wzrostu oczekiwanej długości życia. W krajach rozwiniętych przewidywany wiek zgonu opóźniał się o ok. 3 lata w każdej kolejnej dekadzie – podają na łamach „Nature Ageing” uczeni z Harvard University, University of California, University of Illinois i University of Hawaii. Dlatego w latach 90. niektórzy badacze prognozowali, że większość dzieci urodzonych w XXI wieku dożyje 100 lat lub więcej.

Skąd się wzięła nasza długowieczność?

W minionym stuleciu nałożyło się na siebie wiele korzystnych okoliczności, które wpłynęły na długość życia człowieka. Po pierwsze, w dużych skupiskach ludzkich poprawiły się warunki sanitarne oraz dostęp do czystej wody. To pozwoliło znacząco zredukować zapadalność na choroby szerzące się przez skażoną wodę, a w konsekwencji zmniejszyło śmiertelność.

Po drugie, XX wiek to czas dynamicznego rozwoju medycyny. Terapie antybiotykowe ogromnie ograniczyły umieralność na infekcje bakteryjne. Programy szczepień profilaktycznych zmniejszyły śmiertelność – zwłaszcza wśród dzieci. Same szczepionki przeciw ospie, polio czy błonicy uratowały miliony żyć. Rozwinięta medycyna to też lepsza diagnostyka: dająca szansę na szybsze i skuteczniejsze rozpoznanie wielu chorób.

Po trzecie, dostęp do opieki zdrowotnej stał się znacznie bardziej powszechny. Dlatego te osoby, które wymagały wizyty u specjalisty, odpowiednich leków czy hospitalizacji rzadziej umierały, bo częściej i szybciej otrzymywały profesjonalną pomoc. Dotyczy to również opieki okołoporodowej oraz noworodkowej. Więcej żywych porodów i mniejsza śmiertelność we wczesnym dzieciństwie również wydłużają średnią długość życia populacji.

Po czwarte, poprawie uległy warunki socjoekonomiczne. Dostęp do edukacji i dobra sytuacja materialna mają zwykle przełożenie na długość życia. Tym bardziej że czynniki te korelują z innymi zmiennymi, np. z podejmowaniem korzystnych wyborów dotyczących stylu życia. Analizy demograficzne od lat wykazują, że osoby o wyższym poziomie wykształcenia mają zwykle zdrowsze nawyki żywieniowe, częściej się badają, przestrzegają wielu zaleceń prozdrowotnych.

Co się stało z naszą długowiecznością?

Czy jeśli ta poprawa warunków życia będzie się nadal utrzymywała, to w kolejnych dekadach dożywanie do 100 lat i więcej będzie powszechne? Z analiz opublikowanych w „Nature Ageing” wynika, że nie. Autorzy tej pracy opierali się na historycznych danych demograficznych oraz na bardziej współczesnych statystykach dotyczących długowieczności. Analizowali sytuację w Australii, Francji, Szwajcarii, Szwecji, Hiszpanii, Hongkongu, Japonii, Korei Południowej i we Włoszech.

W swoich badaniach uczeni ocenili redukcję współczynnika umieralności ze wszystkich przyczyn, we wszystkich grupach wiekowych w okresie od 1750 r. do współczesności. Wzięli również pod uwagę zmiany w oczekiwanej długości życia w latach 1950–2019. Bazując na tych m.in. danych, obliczyli wymaganą dynamikę przeżycia do wieku 100, 122 oraz 150 lat, która prognozowałaby przyszłe radykalne wydłużenie życia. Czyli – upraszczając – zobrazowali, jaki kształt powinna mieć krzywa przeżywalności, żeby wynikało z niej, że obecne i następne pokolenia będą bardzo długowieczne i powszechnie dożyją, odpowiednio: 100, 122 lub 150 lat.

Okazało się, że prawdziwe krzywe nie pokrywają się z tymi wyznaczonymi przez ekspertów demografii. A zatem prognozy zakładające dalsze radykalne wydłużanie ludzkiego życia są mało realistyczne. Dodatkowo uczeni zwrócili uwagę na to, że w ostatnich dwóch dekadach wzrost oczekiwanej długości życia znacznie zwolnił nawet w najbardziej długowiecznych populacjach.

Oznacza to, że tzw. rewolucja długowieczności, z którą mieliśmy do czynienia w poprzednim wieku, uległa znaczącemu wyhamowaniu, a dalsza poprawa oczekiwanej długości życia staje się coraz trudniejsza. Dlaczego tak jest?

Co hamuje długowieczność?

Próg zwalniający ludzkie dążenie do długowieczności składa się przynajmniej z dwóch elementów. Pierwszy z nich to styl życia. Pomimo ogromnego postępu nauki, w tym medycyny, największymi „zabójcami” ludzkości nadal są choroby serca i płuc oraz nowotwory. Wśród tych ostatnich przoduje rak płuc. Wszystkie te jednostki chorobowe są ściśle powiązane z codziennymi wyborami dotyczącymi diety, aktywności fizycznej czy stosowania używek.

Oczywiście, aby rozwinęła się choroba, potrzebnych jest znacznie więcej czynników (np. predyspozycje genetyczne, czynniki środowiskowe itp.). Niestety, dopóki w krajach rozwiniętych powszechne będzie spożywanie wysoko przetworzonej żywności, siedzący tryb życia, palenie oraz picie alkoholu, to nowoczesna medycyna będzie działała nie jak panaceum, lecz raczej jak plaster naklejony na sączącą się, ropną ranę.

Drugi element to naturalne ograniczenia długości życia, które wynikają z procesów biologicznego starzenia się oraz z funkcjonalnej degeneracji tkanek i narządów. Na przykład, wraz z wiekiem w tkankach gromadzi się coraz więcej uszkodzeń (w obrębie DNA, białek, lipidów), a procesy ich naprawiania stają się coraz mniej skuteczne, co prowadzi do dysfunkcji. Poza tym, przy każdym podziale komórkowym skróceniu ulegają tzw. telomery, czyli „ochronne” fragmenty DNA znajdujące się na końcach chromosomów. Kiedy stają się one zbyt krótkie, komórki przestają się prawidłowo dzielić i wchodzą w stan senescencji (starzenia) lub umierają.

Z wiekiem dochodzi też do postępującej dysfunkcji mitochondriów, czyli organelli odpowiedzialnych za produkcję energii. Kiedy ich praca ulega zaburzeniu, produkcja energii przestaje być optymalna, a w komórkach gromadzą się wolne rodniki, które uszkadzają wszystko, co stanie na ich drodze.

Procesom starzenia się towarzyszą również zmiany w układzie immunologicznym i hormonalnym. Te pierwsze sprawiają, że system odpornościowy staje się mniej skuteczny w walce z infekcjami i w usuwaniu komórek nowotworowych. Te drugie skutkują zaburzeniami w produkcji hormonów, takich jak insulina czy hormony płciowe, co z kolei może prowadzić do problemów metabolicznych i zwiększonego ryzyka chorób, takich jak cukrzyca typu 2.

Co się stanie z długowiecznością?

Jak do tej pory wymyślono dziesiątki rozwiązań, które miałyby spowalniać negatywne procesy i „kupować” ludzkości nieco czasu życia. Pomysły te są jednak albo tylko teoretyczne, albo ich skuteczność jest ograniczona. Dziś wygląda na to, że radykalne wydłużenie przewidywanej długości życia np. do 120 czy 150 lat jest niemożliwe. W każdym razie wymagałoby pokonania fundamentalnych barier biologicznych, czego dokonać jak na razie nie potrafimy.

Jeśli ludzkość chce osiągnąć radykalną długowieczność, potrzebny będzie kolejny spektakularny przełom w medycynie i biotechnologii – coś na miarę odkrycia antybiotyków. Nowatorskie terapie genowe, inżynieria tkankowa czy medycyna indywidualizowana – wszystko to rozwija się obecnie bardzo dynamicznie, więc szansa na przełom jest całkiem spora. Oczywiście długie życie to nie to samo, co życie udane i satysfakcjonujące. W tym już jednak mniejsza rola medycyny, a większa nas samych.

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną