Pulsar - wyjątkowy portal naukowy. Pulsar - wyjątkowy portal naukowy. Shutterstock
Człowiek

Ostatnie dźwięki orkiestry? Recenzja książki: James Kinross, „Świat mikrobiomu”

Brytyjski chirurg z Imperial College London jest w zasadzie rzetelnym i wiarygodnym korespondentem danych naukowych. W zasadzie, bo niekiedy popada w przesadną egzaltację.

W latach 40. XIX w. węgierski lekarz, Ignaz Semmelweis, zauważył, że śmiertelność pacjentek była większa, gdy w porodzie asystowali medycy, niż wtedy, gdy robiły to położne. Dociekliwy uczony stwierdził, że ci pierwsi przeprowadzali sekcje, a po nich nie oczyszczali dłoni – ten sposób przenosili zabójcze drobnoustroje na pacjentki w połogu. Ówczesny świat (w tym ten nauki) nie był jeszcze gotowy na przyjęcie do wiadomości, że za tak wiele chorób odpowiedzialne są maleńkie, niewidzialne istoty. Dziś nie mamy już wątpliwości: mikroorganizmy są w stanie sparaliżować poukładaną rzeczywistość w mgnieniu oka.

Mikroby i emocje

Niedawna pandemia pokazała, że wystarczy kilka przetasowań w genomie drobnoustroju, by ludzkie systemy posypały się, jak domek z kart. Tym właśnie wątkiem otwiera swoją książkę James Kinross, brytyjski chirurg z Imperial College London. Wspomina, jak w 2020 r. pracował na oddziale szpitalnym, na którym, mimo że był świetnie wyszkolonym i doświadczonym chirurgiem, nie mógł robić wiele więcej, niż tylko przewracać nieprzytomnych, podłączonych do respiratorów, pacjentów z pleców na brzuch.

W kontekście pandemii Covid-19 autor pisze np. o tym, że „przymusowa izolacja”, którą wtedy zastosowano wobec wielu osób, była „niepotrzebna” i „przerażająca”, a środki ochrony osobistej nazywa „boleśnie nieskutecznymi”. Podkreślając cierpienia społeczeństwa, zwraca również uwagę na to, że w czasie obostrzeń pandemicznych „rząd urządzał przyjęcia i rauty”.

Te nieco przerysowane wnioski i nadmierne uproszczenia pojawiają się w książce pulsacyjnie. Sprawiają przez to wrażenie, że Kinross jest rzetelnym i wiarygodnym korespondentem danych naukowych, ale od czasu do czasu ponoszą go emocje i przedstawia nieco zbyt wiele subiektywnych ocen, a za mało neutralnych faktów. Dobrze, że co jakiś czas się reflektuje, diagnozuje własne uniesienia i kontruje je porcją studzących zapał danych.

Bakterie i dystans

To właśnie to drugie podejście jest szczególnie istotne w relacjonowaniu tego, co się obecnie dzieje na polu badań nad mikrobiomem – uważają naukowcy z redakcji „Nature Reviews Microbiology”, którzy w 2019 r. opublikowali na ten temat artykuł. Współcześnie nikt już nie podważa roli drobnoustrojów w rozwoju chorób, nikt też nie wątpi, że korzystne mikroorganizmy są kluczem do zdrowia. Tyle że euforia, która towarzyszy każdemu, najmniejszemu nawet doniesieniu naukowemu dotyczącemu korelacji pomiędzy mikrobiomem a chorobami jest bardzo na wyrost – zauważają badacze. I ironizują: „Chcesz szybciej biegać, lepiej spać, żyć dłużej lub mieć więcej przyjaciół? Z pewnością znajdzie się jakaś publikacja, która wskaże, że możesz osiągnąć te efekty, »naprawiając swoją mikrobiotę«”.

Nie oznacza to oczywiście, że wszystkie doniesienia dotyczące korzystnych mikroorganizmów są naciągane. Przeciwnie, śmiałe podejście do niektórych, nawet kontrowersyjnych kwestii związanych z „leczeniem bakteriami”, przynosi często ważne klinicznie efekty i ulgę wielu pacjentom. Na przykład, osoby chorujące na rzekomobłoniaste zapalenie jelit, wyniszczającą chorobę wywoływaną przez Clostridioides difficile zawdzięczają swoje postępy terapeutyczne odważnym projektom badawczym poświęconym przeszczepowi kału. Transplantacja treści jelitowej, a dokładniej – transfer mikrobioty zasiedlającej okrężnicę zdrowych osób do układu pokarmowego pacjentów z tą uciążliwą chorobą, stała się pierwszym dużym przełomem w leczeniu tego opornego na terapię schorzenia. To właśnie takie sukcesy terapeutyczne gloryfikuje w swojej książce Kinross.

Na każdy przełom kliniczny przypadają jednak dziesiątki, a może i setki niewypałów. Dotyczy to nawet probiotyków, czyli prozdrowotnych mikroorganizmów, które korzystnie jest przyjmować np. po antybiotykoterapii. Choć preparaty te mają wiele potencjalnych zastosowań, nie brakuje również doniesień studzących zapał ich entuzjastów. W pracach opublikowanych w 2015 r. na łamach „The Lancet” i w 2016 r. w „Genome Medicine” wykazano, że podawanie tych preparatów zdrowym dorosłym zdaje się nie mieć żadnego efektu klinicznego. W publikacji z 2023 r. z „Gut Microbes” zwrócono natomiast uwagę, że niektóre probiotyki są nie tylko niepotrzebne, ale też nie do końca bezpieczne, ponieważ pacjenci przyjmują je w zbyt szerokich zastosowaniach, również takich, które nie były analizowane na etapie badań klinicznych (np. po to, aby „leczyć” depresję).

Redakcja „Nature Reviews Microbiology” przestrzega zatem: „na rynku znajduje się szereg terapii opartych na mikrobiomie: od prebiotyków, probiotyków, postbiotyków, tabletek na kupę i leków biologicznych, które oddziałują na mikrobiotę jelitową, po probiotyczną pielęgnację skóry i przeszczepy mikrobioty pochwy”. Niektóre z tych środków nie mają udowodnionej skuteczności. Innym przypisuje się przesadne korzyści zdrowotne.

Drobnoustroje i rozsądek

Zbyt optymistyczne interpretacje można również znaleźć w książce Kinrossa. Zwłaszcza gdy mowa o popularnych, od dawna eksplorowanych w pop-nauce zagadnieniach. Takich, jak karmienie piersią czy sposób porodu (siłami natury czy poprzez cesarskie cięcie). Z jednej strony, jest ogromną ilość wiarygodnych danych naukowych, które wskazują, że zarówno pokarm kobiecy, jak i poród waginalny korelują z dużą różnorodnością korzystnych bakterii zasiedlających jelita noworodka. Nie oznacza to jednak, że los niemowląt karmionych mlekiem modyfikowanym i urodzonych przez powłoki brzuszne jest przekreślony. Metaanalizy wysokiej jakości pokazują, że na różnorodność mikrobiomu dziecka (i później osoby dorosłej) równie duży, a może i większy wpływ ma np. jego dieta po odsadzeniu od piersi, środowisko życia, poziom codziennej higieny, liczebność rodziny, aktywność fizyczna, a nawet to, czy w tym samym domu mieszka pies.

Tymczasem Kinross grzmi: „globalne korporacje wytwarzające żywność i leki oraz ekstremalne warunki środowiskowe, które w szkodliwy sposób kształtują mikrobiomy naszych dzieci, powinny zostać pociągnięte do odpowiedzialności. […] Nasze pociechy dziedziczą mikrobiologiczną orkiestrę grającą inną melodię, niż ta, która przed ich pojawieniem się rozbrzmiewała u ich babć i matek – a wkrótce muzyka ta zostanie utracona na zawsze”.

Mikroorganizmy i zdrowie

W słowach autora jest oczywiście wiele racji, ale warto pamiętać, że te „globalne korporacje” produkujące mleko modyfikowane, ratują też życie wielu dzieci, a także dają wielu matkom prawo do wyboru. Dzięki produktom zastępującym pokarm kobiecy, matki mogą zdecydować, na jaki bilans korzyści i ryzyka chcą się zdecydować w ramach swojego macierzyństwa. To samo dotyczy leków zjadliwie wypomnianych przez Kinrossa korporacjom. Przesadne stosowanie medykamentów to oczywiście nic dobrego, ale nie wszystkie problemy zdrowotne da się załatwić przeszczepem kału.

Jeśli zaś chodzi o „mikrobiologiczną melodię rozbrzmiewającą” w jelitach naszych babć, to faktem jest, że była ona odmienna od tej współczesnej. Tyle że nie zawsze na korzyść. My dysponujemy bardzo różnorodnymi produktami spożywczymi, w tym mnóstwem warzyw, owoców, strączków i produktów pełnoziarnistych z kilkunastu rodzajów zbóż. To właśnie te surowce są szczególnie korzystne dla mikrobioty. Można się spierać, czy nasze babki i prababki rzeczywiście miały zawsze możliwość, by zaspokoić swoje pełne zapotrzebowanie na składniki odżywcze, witaminy czy inne elementy zdrowej diety – również te uwielbiane przez „dobre” mikroby.

Zanim więc pogrążymy się w rozpaczy i żałobie nad starymi, dobrymi bakteriami, które kiedyś zasiedlały nasze jelita, warto się zastanowić, czy korzyści z dostępu do czystej wody, opieki medycznej i pokarmu zastępczego dla niemowląt nie przeważają przypadkiem nad stratami związanymi z utratą dawnej „mikrobiologicznej orkiestry”.

Świat mikrobiomumat. pr.Świat mikrobiomu

„Świat mikrobiomu.
Bogactwo niewidzialnego życia w naszym ciele”
James Kinross
Przekład: Tomasz Lanczewski
Wydawnictwo Helion
Liczba stron: 464