Olśnienie przychodzi w spokoju
Pewnego dnia w 1951 roku astronom William Wilson Morgan wracał późnym wieczorem do domu z Obserwatorium Yerkes w Wisconsin. Spojrzał w nocne niebo i doznał „nagłego przypływu natchnienia”. Efektem okazało się rozwiązanie jednej z największych zagadek astronomii.
W obserwowalnym Wszechświecie są miliardy, a może nawet biliony galaktyk. Przeciętny teleskop umożliwia dostrzeżenie ich różnych kształtów – spirali, elips i mniej regularnych struktur. A jak wygląda nasza galaktyka, czyli Droga Mleczna?
Morgan obliczał odległości od Ziemi grup dużych, gorących, jasnych gwiazd, zwanych dziś asocjacjami OB. Wiedział, że w galaktykach spiralnych gromady te znajdują się w końcach ramion. Spoglądając w niebo, zlokalizował znajome punkty asocjacji OB. Jednak tym razem płaski obraz nocnego nieba połączył się w jego umyśle z obliczonymi i zapamiętanymi odległościami gwiazd i nabrał trójwymiarowości. Powstała wizja Morgana: gwiazdy asocjacji OB układają się w długie pasmo – tworzą spiralne ramię naszej galaktyki.
Efekt lub moment „aha!”, zwany też wglądem, olśnieniem albo iluminacją – taki, jak odkrycie Morgana, że Droga Mleczna jest spiralą – to pojawiający się nagle (błysk w strumieniu myśli) pomysł lub rozwiązanie problemu. Może nastąpić, gdy ktoś intensywnie zajmuje się jakimś zagadnieniem, ale może też pojawić się spontanicznie. „Pisanie piosenek nigdy nie jest następstwem świadomej decyzji; pomysły pojawiają się znienacka, na przykład o czwartej nad ranem lub w trakcie rozmowy, w autobusie, w centrum handlowym albo w toalecie na lotnisku; nigdy nie wiem, kiedy wpadnę na pomysł ani jaki on będzie” – powiedziała w wywiadzie piosenkarka, kompozytorka i autorka tekstów Taylor Swift.
Takie olśnienia są bardzo przyjemne, a nawet ekscytujące i mogą prowadzić do przełomu w nauce, rozwiązania biznesowego, powstania muzycznego przeboju lub bestsellerowej powieści. Mogą też zmieniać życie, gdy konieczne jest podjęcie ważnej decyzji. Można mierzyć się z wyzwaniami, analizując je krok po kroku, ale skokowy wgląd w sytuację często skutkuje zdumiewającym, nieszablonowymi ideami, które z perspektywy czasu okazują się oczywiste i najlepsze.
Przez ponad wiek naukowcy próbowali odkryć nieuchwytną istotę momentu „aha!” – aż w końcu znaleźli się blisko celu. Wiemy, z którą częścią mózgu jest związany i kiedy jest bardziej prawdopodobne, że wystąpi. Odkryliśmy też kilka zaskakujących korzyści płynących z wglądu, m.in. poprawę nastroju i pamięci oraz, co dziwne, zdolności odróżniania fałszywych wiadomości od prawdziwych.
Na początku xx wieku psychologowie z niemieckiej szkoły terapii Gestalt jako pierwsi badali systematycznie zjawisko wglądu (termin moment „aha!” spopularyzowała prezenterka Oprah Winfrey) zdefiniowane w słowniku Merriam-Webster jako „nagłe uświadomienie sobie czegoś, olśnienie, rozpoznanie lub zrozumienie”. Moment „aha!” jest również znany jako moment „Eureka!” – w nawiązaniu do słowa, które wypowiedział Archimedes, gdy odkrył prawo określane dziś jego imieniem. Psychologowie z Gestalt, których interesowało, jak umysł interpretuje wzory lub formy, korzystali ze złudzeń optycznych, by argumentować, że problem może mieć cechy, które wprowadzają mózg w błąd i prowadzą do błędnej interpretacji. Prawidłowa interpretacja pojawia się, gdy deficyt uwagi umożliwia zobaczenie problemu w nowym świetle.
Ci pionierzy psychologii proponowali badanym osobom skomplikowane łamigłówki, aby stwierdzić, kiedy i jakich odkrywczych spostrzeżeń dokonają. Pierwsi wykazali, że źródłem tych spostrzeżeń są nieświadome procesy. W latach 80. i 90. psychologowie poznawczy stosowali bardziej zaawansowane metody eksperymentalne, śledzące postęp w rozwiązywaniu problemu. Janet Metcalfe z Columbia University wykazała, że „ciepło” emocjonalne osoby będącej blisko rozwiązania wzrasta stopniowo, gdy pracuje ona nad problemem wymagającym analitycznego myślenia krok po kroku (np. algebraicznym), natomiast wzrost jest gwałtowny tuż przed rozwiązaniem łamigłówki dzięki wglądowi. Jonathan Schooler z University of California w Santa Barbara odkrył, że jeśli od badanego wymaga się opisywania toku myślenia podczas rozwiązywania, to tłumione są spostrzeżenia, ale nie analiza.
Lata 90. przyniosły szybki rozwój neuroobrazowania. Na początku XXI wieku doszliśmy z Markiem Beemanem, neurokognitywistą z University of Pennsylvania, do wniosku, że technika neuroobrazowania jest wystarczająco zaawansowana, by spróbować za jej pomocą ustalić, co dzieje się w mózgu podczas wglądu. Użyliśmy dwóch komplementarnych metod: elektroencefalografii (EEG) i obrazowania metodą czynnościowego jądrowego rezonansu magnetycznego (fMRI). EEG mierzy aktywność elektryczną mózgu za pomocą elektrod umieszczonych na skórze głowy. Dostarcza bardzo precyzyjnych informacji, gdy coś się dzieje w mózgu. Natomiast fMRI rejestruje wolne zmiany przepływu krwi (intensywnie pracujący obszar mózgu pobiera więcej krwi) i dostarcza szczegółowych map aktywnych obszarów. Wykorzystując EEG i fMRI w równoległych eksperymentach z różnymi osobami rozwiązującymi te same łamigłówki, potrafiliśmy wyodrębnić momenty „aha!” mózgu w przestrzeni i w czasie.
Nie mogliśmy bazować na trudnych łamigłówkach, bowiem aby wyniki były statystycznie istotne, każda osoba powinna rozwiązać wiele problemów. Wykorzystaliśmy więc zadania słowne – złożone odległe skojarzenia (compound remote associate, CRA), które można rozwiązywać wglądem lub analitycznie. Każde zadanie składało się z trzech słów, na przykład „pine”, „crab” i „sauce” (sosna, krab, sos). Rozwiązanie polegało na znalezieniu czwartego słowa, które z każdym z podanych może tworzyć nazwę złożoną lub zrost. Natychmiast po rozwiązaniu łamigłówki badany informował, czy rozwiązanie pojawiło się nagle, czy w wyniku świadomych rozważań. Dzięki temu mogliśmy wyodrębnić efekty „aha!” i porównać towarzyszącą im aktywność mózgu z aktywnością przy rozwiązaniach analitycznych. Rozwiązanie powyższej łamigłówki to „apple”, bo istnieją: „pineapple”, „crab apple” i „sauce apple” (ananas, rajskie jabłuszko, mus jabłkowy).
Kluczowy wynik badań: efektowi „aha!” odpowiada seria fal mózgowych o wysokiej częstotliwości w prawym płacie skroniowym mózgu, tuż nad prawym uchem. Ta prawa, przednia część zakrętu górnego skroniowego łączy się z wieloma obszarami mózgu. Odpowiada za dostrzeganie związków między pojęciami, które początkowo wydają się nie mieć ze sobą nic wspólnego, jak to się dzieje podczas dostrzegania sensu metafor, żartów lub sedna rozmów. Nasze odkrycia, łączące ten konkretny obszar mózgu z doświadczaniem „aha!”, potwierdziły wcześniejsze prace Edwarda M. Bowdena z University of Wisconsin–Parkside i Beemana, sugerujące nieświadome występowanie w prawej półkuli tego zjawiska, pojawiającego się jako wgląd.
Późniejsze badania wykazały jednak, że momenty „aha!” mogą aktywować także inne obszary mózgu – w zależności od rodzaju łamigłówki. W 2020 roku wykazaliśmy, że wglądy związane z reorganizacją wzorców aktywują płat czołowy, a nie prawy płat skroniowy. Do takich problemów należy anagramowanie (np. przestawianie liter w zbitce BELAT, by utworzyć słowo TABLE). Cechą wglądu jest zatem nagły impuls aktywności fal mózgowych o wysokiej częstotliwości, który może wystąpić w różnych częściach mózgu – zależnie od typu rozwiązywanego problemu.
Są oczywiście problemy, których rozwiązywanie wymaga ściśle analitycznego podejścia. Wtedy aktywują się obszary mózgu odpowiedzialne za funkcje wykonawcze (np. za pamięć roboczą), czyli płaty czołowe mózgu. Praktycznie każdy może korzystać z wglądu lub analizy, ale wiele osób ma tendencję do częstszego korzystania z jednej z tych metod. Na przykład laureat Nagrody Nobla, fizyk i matematyk Roger Penrose, potrafi oczywiście myśleć analitycznie, ale z natury wydaje się mieć skłonność do wglądu. „Miałem dziwne uczucie euforii i nie mogłem do końca zrozumieć, dlaczego tak się czuję” – powiedział kiedyś w wywiadzie o sytuacji, gdy podczas spaceru doznał olśnienia, dotyczącego powstawania czarnych dziur. Wyjaśnił to, dodając: „większość moich myśli opiera się na wizualizacji, a nie na pisaniu równań”.
Przed kilkunastu laty Brian Erickson, doktorant w laboratorium Drexel University, wykazał, że różnica między tym, czy mamy skłonność do wglądu, czy do myślenia analitycznego, widoczna jest wyraźnie podczas aktywności mózgu w „stanie spoczynku” – podczas relaksu, bezczynności, braku oczekiwań. Erickson rejestrował EEG w stanie spoczynku grupy osób, a kilka tygodni później zlecił tym samym osobom rozwiązanie serii anagramów. Zaskakujący wynik: w kilka minut EEG przewidywał, czy dana osoba rozwiąże łamigłówki głównie przez wgląd, czy analitycznie. Stąd wniosek, że nasz dominujący styl myślenia jest stabilny w czasie.
Mózg osób, u których dominował wgląd, wykazywał większą aktywność w tylnej części, podczas gdy u osób bardziej skłonnych do analitycznego podejścia aktywność była większa w obszarach czołowych. Płaty czołowe, odpowiedzialne są za funkcje wykonawcze i aktywizują pozostałe części mózgu. Te funkcje umożliwiają koncentrację i myślenie strategiczne, ale mogą też ograniczać kreatywność i powodują skupianie się na prostych rozwiązaniach – podobnie jak klapki na oczach konia zapobiegają rozpraszaniu się zwierzęcia, co mogłoby prowadzić do zboczenia z trasy. Gdy aktywność płata czołowego jest niewielka, tylne części mózgu „odzyskują wolność”, co czasem skutkuje momentami „aha!”.
Skłonność do wglądu lub analizy nie oznacza stałej dominacji jednego z tych sposobów. Styl myślenia może się zmieniać, choćby na krótko. Jednym z czynników sprzyjających takim zmianom jest nastrój. W badaniach prowadzonych w 2009 roku przez Karunę Subramaniam, doktorantkę w laboratorium Beemana na Northwestern University, ustalono, że osoby, które informowały o dobrym samopoczuciu, rozwiązywały więcej zagadek wglądem, natomiast zgłaszający niepokój częściej radzili sobie analitycznie.
Dlaczego tak może być? Beeman wyjaśnia to na przykładzie. Wyobraź sobie, że jesteś w Afryce 25 tys. lat temu. W oddali dostrzegasz lwa i ogarnia cię strach. Od razu zaczynasz myśleć rozważnie, czyli analitycznie, ponieważ jeden twój błąd – i po tobie. Czy lew mnie widzi lub słyszy? Czy stoję względem niego z wiatrem, czy pod wiatr? Czy lew jest wystarczająco blisko, aby mnie dogonić, jeśli zacznę uciekać?
Udaje ci się uciec. Wieczorem jesteś w jaskini w gronie bliskich. Jest ogień, ciepło, a zdobycz skwierczy na ruszcie. Cieszysz się tym, co badacze nazywają bezpieczeństwem psychologicznym. W takim bezpiecznym schronieniu nie musisz tłumić wyobraźni – swobodnych myśli, fantazji będących istotą kreatywności. Masz okazję i siłę, aby powiedzieć lub zrobić coś pomysłowego. Być może dlatego 25 tys. lat później pojawiają się innowacyjne, praktyczne narzędzia krzemienne oraz zapierające dech w piersiach malowidła jaskiniowe, które wzbogacały życie naszych prehistorycznych przodków.
Kreatywny wgląd ma cel ewolucyjny: ułatwia nam i naszym potomkom przetrwanie i rozwój. Ta zależność przejawia się tym, że wgląd, podobnie jak ucztowanie czy prokreacja, jest przyjemny. W roku 2020 Yongtaek Oh, doktorant w laboratorium Drexel University, zidentyfikował wyraźny przejaw neuronalny tej przyjemności: drugi „błysk” fal mózgowych o wysokiej częstotliwości, następujący bezpośrednio po początkowym impulsie sygnalizującym wgląd (ale tylko u osób, które wykazywały „wrażliwość na nagrodę” – motywację, wynikającą ze zbliżania się do wyznaczonego celu; inni nie reagowali na rozwiązywanie zagadek odczuwaniem przyjemności). Ten drugi impuls pojawiał się z przodu mózgu za prawą brwią, w korze oczodołowo-czołowej, związanej z układem nagrody, który reaguje na pyszne jedzenie, substancje uzależniające, orgazmy oraz, jak się okazało, także na momenty „aha!”.
Aby odkryć, czy bardziej złożone spostrzeżenia mogą poprawić nastrój na dłuższy czas, doktorantka Christine Chesebrough zastosowała pary słów, tworzących ciąg analogii, w rodzaju kierownica/samochód, a dalej ster/łódź – obie pary wskazują na dwa elementy, z których pierwszy kieruje drugim. Kolejnymi parami, wymyślanymi przez osoby badane mogą być: kierownica/rower, co ściśle odpowiada zależności albo na przykład głosowanie/rząd, jako abstrakcyjna reinterpretacja analogii – jeden podmiot kontroluje drugi. Ta zmienność koncepcyjna wywołała silne doświadczanie „aha!”, co wyraźnie poprawiło nastrój uczestników sesji testowej – był tym lepszy, im więcej pojawiało się przykładów. Radość z doświadczania podobnego procesu może więc stwarzać na przykład u naukowców, artystów lub pisarzy tak silny popęd do wyrażania kreatywności, że skłonni są poświęcić się swojemu powołaniu, pomijając aspekt materialny i wnosząc coś istotnego do nauki lub kultury.
Emocje związane z momentem „aha!” mogą zwiększać chęć podjęcia ryzyka. Yuhua Yu, doktorantka w laboratorium Beemana, kierowała badaniem, w którym osobom proponowano do rozwiązania łamigłówki typu CRA. Przed otrzymaniem niektórych zadań badani mieli możliwość wybrania zapłaty – tylko małej, ale pewnej, za samo przyjęcie zadania, lub tylko dużej za jego rozwiązanie (wtedy brak rozwiązania w określonym czasie nie wiązał się z żadną zapłatą). Ci, którzy dochodzili do rozwiązań analitycznie, mieli tendencję do wybierania mniejszej, gwarantowanej wypłaty. Natomiast osoby częściej korzystające z wglądu były bardziej skłonne ryzykować, wybierając większą nagrodę. Doświadczenie momentu „aha!” może zatem zwiększać apetyt na ryzyko, za które odpowiada (jak wykazała w roku 2023 Maxi Becker z Humboldt-Universität w Berlinie) jądro półleżące – zasobna w dopaminę część układu nagrody.
Akceptacja ryzyka może być korzystna lub nie – zależnie od okoliczności. Natomiast niewątpliwą korzyścią z wglądu jest mniejsza „podatność na bzdury”, co ustaliła Carola Salvi z John Cabot University w Rzymie. Ludzie są zalewani stronniczymi informacjami i doniesieniami, a ograniczona zdolność radzenia sobie z tym potokiem newsów sprzyja podatności na fałszywy przekaz. Na szczęście wgląd jest w dużej mierze nieświadomy i nie obciąża uwagi ani pamięci roboczej tak, jak myślenie analityczne. Salvi i jej współpracownicy zaobserwowali, że im więcej zagadek rozwiązali badani dzięki wglądowi, tym lepiej potrafili odróżnić prawdziwe wiadomości od fałszywych, a także dostrzec różnice między znaczącymi stwierdzeniami a „pseudogłębokimi bzdurami”. Wgląd nie sprzyja więc tylko intuicjonistom; generuje też umiejętność orientowania się w zalewie informacji.
Wgląd poprawia także procesy uczenia się i zapamiętywania. Amory H. Danek z Ruprecht-Karls-Universität Heidelberg w Niemczech pokazywała badanym osobom filmy z trikami iluzjonistycznymi i prosiła ich o wyjaśnianie sekretu trików. Później badani lepiej pamiętali wyjaśnienia, do których dochodzili dzięki momentom „aha!”, niż te, które osiągali w inny sposób. Z dalszych badań Danek i Jennifer Wiley z University of Illinois w Chicago także wynika, że przyjemność towarzysząca wglądowi, generującemu jakieś spostrzeżenia, ułatwia przypominanie sobie tych spostrzeżeń. Jasmin Kizilirmark z Universität Hildesheim w Niemczech badała wykorzystanie tzw. przewagi pamięci wglądu dla poprawy pamięci u osób starszych.
Momenty „aha!” mają też ciemną stronę. Zwykle bardziej prawdopodobna jest poprawność efektu wglądu niż rozstrzygnięcia analitycznego. Jednak nie zawsze tak jest. Dylemat polega na tym, że człowiek ma tendencję do bycia szczególnie pewnym swoich spostrzeżeń, także tych fałszywych. Co więcej, z badań Rubena Laukkonena z Southern Cross University w Australii wynika, że gdy ktoś otrzymuje do rozwiązania anagram połączony z jakimś stwierdzeniem, to stwierdzenie to częściej uznaje za wiarygodne, gdy udaje mu się rozwiązać anagram wglądem, niż gdy rozwiąże go analitycznie. Moment „aha!” może więc wytwarzać aurę prawdy, obejmującej towarzyszące mu informacje.
Fakt, że nastrój może zmieniać styl myślenia, wpływa na nasze rozumienie kreatywności. Subramaniam obrazowała za pomocą fMRI wyodrębniony obszar mózgu, który reaguje zarówno na różnice nastroju, jak i na różnice stylu myślenia. To przednia kora zakrętu obręczy, znajdująca się w środku przedniej części mózgu, gdzie analizowane są sprzeczne strategie. Gdy ktoś jest zrelaksowany, ten obszar jest skuteczniejszy w wykrywaniu alternatywnego podejścia w stosunku do pozornie oczywistej, ale potencjalnie nieskutecznej strategii rozwiązania problemu, i przełączyć się na nie, wywołując moment „aha!”. Niepokój utrudnia jednak wykrycie subtelniejszej strategii i problem rozwiązywany jest analitycznie.
Oczywistym sposobem na pojawienie się wglądu jest zatem chwila relaksu – spokój i brak pośpiechu. Innym sposobem jest dominacja przestrzeni. Gdy jesteśmy w dużym pokoju, a tym bardziej na dworze – na przykład pod rozgwieżdżonym niebem, jak Morgan – nasza percepcja rozwija się, aby objąć dużą przestrzeń, a poszerzona świadomość kieruje umysł ku holistycznemu podejściu i tym samym wzmacnia szansę na wgląd. Filtrowanie otoczenia może mieć podobny efekt – momenty „aha!” często poprzedza przymykanie oczu lub odwracanie wzroku, aby nie rozpraszać uwagi. Z kolei przedmioty przyciągające uwagę ułatwiają skupienie się na szczegółach i analityczne myślenie.
Steven Smith z Texas A&M University wykazał również, że jeśli przerwać rozważanie danego problemu i zająć się inną, mało wymagającą czynnością, na przykład lekką pracą w domu lub w ogródku, wtedy podejście do problemu okaże się swobodniejsze, pozbawione błędnych interpretacji i wzrośnie podatność na doświadczenie wglądu. Kristin Sanders z University of Notre Dame i Beeman wykazali, że sen może działać podobnie, co potwierdzają liczne historie uczonych, u których odkrywczy pomysł pojawiał się podczas snu lub tuż po nim. Colleen Seifert i David E. Meyer z University of Michigan zauważyli kolejny sposób – wyzwalaczem momentu „aha!” może być spotkana osoba lub dowolny dostrzeżony przedmiot, jeśli dany obiekt kojarzy się z potrzebnym rozwiązaniem.
A co z substancjami psychoaktywnymi? Połknięcie pigułki pobudzającej kreatywny wgląd wydaje się kuszące. Mikrodawkowanie psychodelików było proponowane, by pobudzić innowacyjne myślenie, ale nie znamy żadnych dowodów naukowych, że takie środki mogą zwiększać prawdopodobieństwo wglądu, chociaż mogą sprawić, że dana osoba poczuje kreatywność i głębię myślenia. Jednak alkohol spożywany z umiarem wydaje się wzmacniać podatność na wgląd (to nie jest rekomendacja!).
Być może istnieją jakieś sposoby bezpośredniego wpływu na funkcjonowanie mózgu w celu wywołania momentu „aha!”. Niektórzy uczeni, w tym Beeman, Salvi, Amna Ghani z Charité – Universitätsmedizin w Berlinie, Caroline Di Bernardi Luft z Brunel University London i Joydeep Bhattacharya z Goldsmiths, University of London, wykazali, że bezpośrednia stymulacja elektryczna prawego płata skroniowego za pomocą elektrod umieszczonych na głowie zwiększa prawdopodobieństwo rozwiązywania łamigłówek CRA wglądem. Ale z różnych powodów – m.in. dlatego, że różne rodzaje wglądu powiązane są z różnymi obszarami mózgu – jest mało realne, aby stymulacja elektryczna stała się praktyczną metodą wywoływania momentów „aha!”.
Tym, co nie sprzyja wglądowi, są spodziewane nagrody finansowe lub premie. Wynagradzanie za pracę jest oczywiste, a pieniądze motywują do zajęcia się problemem, ale równocześnie hamują możliwość wystąpienia wglądu. Skupienie się na oczekiwanej wypłacie przykuwa i zawęża uwagę, ograniczając kreatywne myślenie. Informacja o nagrodzie może zwiększyć wgląd, ale tylko wtedy, gdy pojawia się na dalszym planie i trudno świadomie ją dostrzec. Gdy celem jest innowacja, wysuwanie nagród na plan pierwszy bywa kontrproduktywne; także ścisłe terminy dostarczenia pracy powodują niepokój, utrudniają koncentrację i przełączają myślenie na tryb analityczny,
Wglądowi mogą też sprzyjać przypadkowe sytuacje. Vishal Rao, indyjski chirurg onkolog, specjalizujący się w operacjach nowotworów szyi i gardła, wiedział, że w Indiach większość spośród tysięcy pacjentów z tą chorobą nie może sobie pozwolić na drogą operację, polegającą na zastąpieniu chorej krtani sztuczną. W roku 2013 kierowany przezeń zespół zaprojektował sztuczną krtań w cenie poniżej dolara. Przeszkodą okazało się jednak to, że taką sztuczną krtań należało co roku wymieniać w zabiegu chirurgicznym, kosztującym kilkaset dolarów, a na to nie było stać większości pacjentów. Potrzebne było jakieś niedrogie niechirurgiczne narzędzie, którego pacjent sam mógłby użyć do usunięcia starej sztucznej krtani i wszczepienia nowej. To wyzwanie wydawało się nie do pokonania.
Pewnego dnia Rao poszedł do supermarketu ze swoim kilkuletnim synem. Nagle chłopiec wyrwał się ojcu i rozbawiony zaczął biec alejkami, zrzucając towary z półek. Rao gonił go i złapał w momencie, gdy chłopiec zrzucił pudełko pełne tamponów higienicznych, którego zawartość wypadła się na podłogę. Kiedy Rao zobaczył aplikator tamponów, nastąpił moment „aha!”: oto bezpieczne, niedrogie, niechirurgiczne narzędzie, które mogłoby być wzorem aplikatora krtani.
Lekarz, z którym Rao podzielił się swoim odkryciem, powiedział, że takie urządzenie bardziej przypomina zabawkę niż utensylium medyczne. Ten komentarz wywołał u Rao drugi moment „aha!”. Przypomniał sobie, że pobliskie miasto Channapatna, zwane jest „miastem zabawek” ze względu na wielowiekową tradycję mistrzów rzemiosła, projektujących i wytwarzających tanie zabawki z drewna. Po odbyciu kilku rozmów z rzemieślnikami z Channapatna jeden z nich, Kouser Pasha, zainteresował się pomysłem i w ciągu zaledwie kilku godzin opracował i wykonał projekt niedrogiego aplikatora krtaniowego.
Podobnie jak głodny człowiek wyczulony jest na wszystko, co wiąże się z jedzeniem, tak początkowa trudność Rao z wyobrażeniem sobie prostego aplikatora uwrażliwiła jego umysł na wszystko, co mogłoby mu ułatwić przezwyciężenie tej trudności. W krótkiej chwili w supermarkecie, gdy jego świadomość była wolna od tego problemu i skupiona na otoczeniu, jeden z przedmiotów – aplikator tamponów – zwrócił jego uwagę, jako potencjalnie związany z problemem. Gdy zorientował się, że podobne urządzenie będzie odpowiednim, musiał jeszcze pomyśleć nad jego zaprojektowaniem i produkcją. Ta potrzeba uwrażliwiła go na słowo „zabawka”, a to sprawiło, że pojawiła się myśl o rzemieślnikach z „miasta zabawek”.
Stąd wniosek: gdy pomysłu brak, należy zrobić sobie przerwę w myśleniu o nim i być otwartym na otoczenie, aby zwiększyć szansę trafienia na bodziec wyzwalający. Być może najważniejsza konkluzja naukowa, dotycząca wglądu, sprowadza się do określenia go jako równie kruchego, jak korzystnego. Moment „aha!” przynosi nowe pomysły, stwarza nowe perspektywy, poprawia nastrój, zwiększa tolerancję na ryzyko i wzmacnia zdolność odróżniania prawdy od fikcji. Jednak niepokój i niedobór snu mogą tłumić ten cenny efekt.
Współczesne tempo życia i preferowanie wysokiej wydajności często koliduje z występowaniem wglądu, który wymaga specyficznego tempa i okoliczności. Mimo to powinniśmy pamiętać o jego wartości i sile oddziaływania oraz warunkach, które mu sprzyjają. Jak pokazuje galaktyczna epifania Morgana, momenty „aha!” nie mają granic.