Blue Origin / |||
Kosmos

Gwiezdne wojny amerykańskich miliarderów rozpoczęte: pierwszy lot rakiety New Glenn zakończył się sukcesem

Starship: danse macabre, czyli kosmiczny sukces SpaceX
Kosmos

Starship: danse macabre, czyli kosmiczny sukces SpaceX

Płonące szczątki rakiety firmy SpaceX jeszcze spadały ku wodom Zatoki Meksykańskiej, gdy inżynierowie z centrum kontroli lotu zaczęli oblewać się szampanem. Mieli dobre powody?

Blue Origin, firma Jeffa Bezosa, rzuciła kosmiczne wyzwanie SpaceX Elona Muska. Wszystko miało pójść gładko, ale wyszło jak zwykle w branży lotów kosmicznych, czyli z opóźnieniem.

Pierwszy start rakiety New Glenn – flagowego projektu firmy Blue Origin należącej do Jeffa Bezosa (właściciela Amazonu), zaplanowano jeszcze przed końcem 2020 r. Kilkuletni poślizg miał się wreszcie zakończyć 10 stycznia tego roku, następnie 12 stycznia, ale przeszkodziły w tym wzburzone wody Atlantyku w rejonie, gdzie pierwszy stopień rakiety powinien wylądować na pływającej platformie. New Glenna zaprojektowano bowiem podobnie do pojazdów firmy SpaceX Muska, czyli do wielokrotnego wykorzystania (zakłada się, że pierwszy stopień wytrzyma do 25 lotów, choć wcześniej liczono, że będzie ich nawet sto). 13 stycznia wreszcie się wypogodziło, ale wystąpiły problemy techniczne w jednym z podsystemów pojazdu.

Ostatecznie New Glenn wystartował 16 stycznia rankiem polskiego czasu z przylądka Cape Canaveral na Florydzie. W kontroli lotów wybuchła ogromna radość, kiedy po ok. 13 minutach lotu drugi stopień rakiety dotarł na orbitę, realizując tym samym główne zadanie misji. Nie udał się natomiast manewr lądowania pierwszego stopnia na platformie morskiej, który jednak priorytetowym zadaniem nie był, gdyż zdawano sobie sprawę, że podczas pierwszej misji będzie obarczony sporym ryzykiem i nie jest jeszcze dopracowany.

New Glenn to potężna, 98-metrowa rakieta (mniej więcej wysokości 30-piętrowego budynku), która ma pozwolić firmie Blue Origin skutecznie konkurować ze SpaceX na rynku lotów orbitalnych. Jej nazwa upamiętnia Johna Glenna, pierwszego Amerykanina, który wykonał lot orbitalny (w 1962 r.). Firma kontynuuje w ten sposób swoją tradycję, bo pierwsza rakieta zbudowana przez Blue Origin nazywała się New Shepard, na cześć Alana Sheparda, pierwszego Amerykanina w kosmosie. Co ciekawe, Bezos upamiętnił także swoją matkę, nadając imię Jacklyn platformie morskiej do lądowania pierwszych stopni rakiet.

Blue Origin została założona przez Bezosa w 2000 r., rok przed tym, jak Musk utworzył SpaceX. Jednak to druga z tych firm zdominowała rynek komercyjnych lotów kosmicznych. Obecnie SpaceX często wystrzeliwuje swoje Falcony 9 z różnymi ładunkami, podczas gdy Blue Origin nie umieściła na orbicie jeszcze niczego. Do tej pory koncentrowała się na suborbitalnym New Shepardzie, który wprawdzie potrafi wznieść się ponad umowną granicę kosmosu (100 km), pozwalając bogatym turystom doświadczyć kilku minut nieważkości (pierwszy taki lot, m.in. z samym Bezosem na pokładzie, odbył się w 2021 r.), jednak nigdy nie osiąga prędkości orbitalnej (27 tys. km/h) niezbędnej do okrążania Ziemi.

I właśnie to ma zmienić New Glenn. Jest większy od Falcona 9, choć ustępuje parametrami Falconowi Heavy. Ten ostatni może wynieść na niską orbitę okołoziemską ponad 63 tony ładunku, podczas gdy rakieta Bezosa – 45 ton. Na wyższą orbitę geostacjonarną (GTO) pojazd zabierze 13 ton, a Falcon Heavy prawie 27 ton. Te liczby bledną jednak przy możliwościach rozwijanego przez SpaceX statku Starship (siódmy lot testowy zaplanowano na późny wieczór 16 stycznia) – w wersji przeznaczonej do jednorazowego użytku ma zabierać na niską orbitę aż 250 ton ładunku.

New Glenn wystartował 16 stycznia rankiem polskiego czasu z przylądka Cape Canaveral na Florydzie.Blue Origin/X (d. Twitter)New Glenn wystartował 16 stycznia rankiem polskiego czasu z przylądka Cape Canaveral na Florydzie.

Firma Muska, głównie dzięki Falconowi 9, zdominowała rynek transportu ciężkich ładunków, dlatego przyda się jej – jak ocenia branża – realny konkurent, żeby przełamać monopol SpaceX. I wygląda na to, że Blue Origin jest na dobrej drodze, by tak się stało. Choć na razie trochę na zasadzie „chowu wsobnego”, gdyż to Amazon zamówił loty m.in. u Blue Origin, by wynieść ponad 3 tys. satelitów swojego systemu dostarczania szerokopasmowego internetu Kuiper, który ma konkurować ze Starlinkiem SpaceX. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, firma zyska także kontrakty z Departamentu Obrony na transport na orbitę tajnych satelitów wojskowych (dwa udane loty potrzebne są do certyfikacji rakiety przez Siły Kosmiczne USA).

Blue Origin ma także plany znacznie wykraczające poza rakiety wynoszące ładunki na okołoziemską orbitę (w czym również konkuruje ze SpaceX, marzącym o dotarciu na Marsa). Pracuje bowiem nad księżycowym lądownikiem Blue Moon, który będzie wykorzystany podczas załogowej misji NASA Artemis V planowanej na 2030 r. Jak również nad platformą Blue Ring, która ma służyć do przemieszczania satelitów, naprawy, tankowania i usuwania kosmicznych śmieci (jej prototyp poleciał w ramach pierwszej misji New Glenn). Od NASA otrzymała też 130 mln dolarów na projekt prywatnej stacji kosmicznej Orbital Reef, która może być potencjalnym następcą Międzynarodowej Stacji Kosmicznej w latach 30. Nie są to jedyne pieniądze z budżetu USA, które powędrowały do Blue Origin, bo kwoty te sięgają już w sumie miliardów dolarów (podobne państwowe granty otrzymuje także SpaceX). Być może to jest jednym z powodów wysłania przez Bezosa pojednawczych sygnałów do Donalda Trumpa (m.in. słynne ogłoszenie neutralności w wyborach prezydenckich przez należący do miliardera dziennik „Washington Post”). Szefa Amazonu najwyraźniej niepokoją rosnące wpływy Muska w nowej administracji prezydenckiej, które mogą zaszkodzić jego interesom i ambicjom.

Bo jak się słucha Bezosa, to można odnieść wrażenie, że ostro konkuruje z Muskiem również na wizje przyszłości. Na przykład w grudniu podczas jednego z wystąpień mówił, że marzy o tym, by miliony ludzi żyły i pracowały w kosmosie, w ogromnych cylindrycznych habitatach generujących sztuczną grawitację poprzez obrót. Brudny przemysł zostałby dzięki temu przeniesiony w przestrzeń kosmiczną, pozwalając Ziemi powrócić do pierwotnego stanu. I choć brzmi to fantastycznie, to fantazją nie jest – przekonywał. Z kolei Musk chce m.in. wysyłać ludzi na Księżyc, a zaraz potem na Marsa. I to tysiącami.

Na razie jednak Bezos musi skupić się na kolejnych startach New Glenna. Bo te mają odbywać się w tym roku nawet co miesiąc, a z czasem ich częstotliwość wzrosnąć aż dwukrotnie. Szef Amazonu uważa bowiem, że przedsięwzięcia kosmiczne to najlepszy biznes, w jaki kiedykolwiek był zaangażowany. I choć jego rozwój zajmie trochę czasu, to wierzy, że Blue Origin dokona niezwykłych rzeczy.

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną