Pulsar - wyjątkowy portal naukowy. Pulsar - wyjątkowy portal naukowy. Shutterstock
Kosmos

Trump zamierza wybić zęby NASA. Chce ludzi w kosmosie, nie nauki i legendarnych misji

Gwiezdne wojny amerykańskich miliarderów rozpoczęte: pierwszy lot rakiety New Glenn zakończył się sukcesem
Kosmos

Gwiezdne wojny amerykańskich miliarderów rozpoczęte: pierwszy lot rakiety New Glenn zakończył się sukcesem

Blue Origin, firma Jeffa Bezosa, rzuciła kosmiczne wyzwanie SpaceX Elona Muska. Wszystko miało pójść gładko, ale wyszło jak zwykle w branży lotów kosmicznych, czyli z opóźnieniem.

Starship podziurawił atmosferę
Kosmos

Starship podziurawił atmosferę

O tym, co się działo w ziemskiej jonosferze nad Ameryką Północną przez ponad godzinę po eksplozjach wielkiej rakiety należącej do SpaceX, informują badacze w „Geophysical Research Letters”.

Prezydent USA planuje zmniejszyć ogólny budżet naukowy agencji nawet o połowę i przekazać te środki na rzecz załogowych wypraw kosmicznych. Pomaga mu Elon Musk. Z działaniami destrukcyjnymi idzie im dobrze. Z realizacją wizji – gorzej. [Artykuł także do słuchania]

NASA już rozpoczęła zwolnienia. To konsekwencja restrukturyzacji amerykańskich agencji federalnych prowadzonej przez niesławny Departament Wydajności Państwa (DOGE), kierowany przez miliardera Elona Muska. Agencja zamknęła ostatnio trzy biura w Waszyngtonie, m.in. Głównego Naukowca oraz ds. Technologii, Polityki i Strategii. To drugie pełniło kluczową funkcję m.in. w koordynacji misji księżycowych. Poszło pod nóż, ponieważ powstało za administracji Joe Bidena.

Trump: nauka nieistotna, lepsze misje załogowe

Obecne zwolnienia oznaczały likwidację 23 etatów, ale to dopiero preludium do znacznie większych cięć. W Waszyngtonie krążą bowiem informacje, że Donald Trump chce zmniejszyć ogólny budżet naukowy NASA nawet o połowę i przekazać te środki na rzecz załogowych wypraw kosmicznych. Byłby to potężny cios dla Dyrekcji Misji Naukowych, która zajmuje się praktycznie wszystkim poza lotami astronautów. A obecnie dysponuje ok. 7 mld dolarów, czyli prawie 28 proc. całkowitego budżetu agencji kosmicznej.

Nie wiadomo jeszcze, czy ewentualne cięcia zostaną zatwierdzone przez Kongres USA. Gdyby jednak tak się stało, byłby to praktycznie koniec uprawiania nauki w NASA. A najbardziej zagrożone byłyby kończące się niedługo misje, takie jak satelitów badających zmiany ziemskiego klimatu, kosmicznego teleskopu Hubble’a, łazików Perseverance i Curiosity na Marsie oraz dwóch sond Voyager.

Te ostatnie stanowią symbol NASA, gdyż wystrzelono jej jeszcze w 1977 r., by zbadać zewnętrzne planety Układu Słonecznego – Jowisza, Saturna, Urana i Neptuna. Obecnie sondy znajdują się już w przestrzeni międzygwiezdnej, czyli poza heliosferą – obszarem wpływu wiatru słonecznego (strumienia naładowanych cząstek nieustannie wydostających się z naszej gwiazdy). Dzięki temu Voyager 1 stał się najdalej oddalonym od Ziemi obiektem stworzonym przez człowieka. Co ciekawe, obie sondy nadal działają i przesyłają dane naukowe, choć trzeba było wyłączyć część instrumentów badawczych z powodu wyczerpywania się plutonowego paliwa w radioizotopowym generatorze termoelektrycznym zasilającym sondę.

Musk: cóż, że rakiety spadają, Księżyc może poczekać

Elon Musk wywiera jednak wpływ na NASA nie tylko poprzez DOGE. Ostatnia seria awarii i opóźnień rakiet SpaceX (jednej z jego firm) może mieć poważne konsekwencje m.in. dla planów agencji związanych z powrotem ludzi na Księżyc. Problem jest tym poważniejszy, że w kwestii lotów załogowych NASA jest teraz niemal całkowicie zależna od firmy Muska.

Zarówno styczniowy, jak i marcowy test potężnej rakiety Starship zakończyły się eksplozjami ich drugiego członu (czyli tego, który leci w przestrzeń kosmiczną). Jego płonące szczątki można było obserwować m.in. nad Bahamami, a z ich powodu kontrolerzy ruchu musieli przekierować lub opóźnić dziesiątki komercyjnych lotów. Powyższe problemy Starshipa oznaczają cios w program Artemis, którego celem jest lądowanie astronautów na Srebrnym Globie. Musk już w lutym sygnalizował, że kluczowy test tankowania paliwa w przestrzeni kosmicznej nie odbędzie się w tym roku. A takie opóźnienie praktycznie przekreśla szanse na księżycową misję załogową, którą zapowiadano na 2027 r.

Kłopoty ma jednak nie tylko Starship, ale również flagowa rakieta SpaceX, czyli Falcon 9, która stała się podstawowym środkiem transportu satelitów na orbitę oraz ładunków i ludzi na Międzynarodową Stację Kosmiczną. Niedawno bowiem zapalił się i przewrócił na platformie pierwszy stopień rakiety, który wrócił na Ziemię (Falcony 9 są wielokrotnego użytku). Te kłopoty SpaceX odczuliśmy także w Polsce – pierwszego lutego, po wyniesieniu satelitów Starlink, zawiódł manewr deorbitacji drugiego stopnia Falcona 9, a w efekcie zbiorniki paliwa spadły w Wielkopolsce, powodując szkody materialne (na szczęście nikt nie ucierpiał). Był to trzeci podobny incydent w ciągu ostatniego pół roku.

Space X: mniejsza z awariami, liczy się przyspieszanie

Za tę serię niepowodzeń może być odpowiedzialna ciągła presja na przyspieszanie prac w koncernie Muska, bo ten podejmuje się coraz trudniejszych zadań. SpaceX w 2024 r. wykonało więcej startów niż jakikolwiek kraj czy firma w historii. NASA wystrzeliła wahadłowce kosmiczne 135 razy w ciągu 30 lat – Falcon 9 w samym 2024 r. startował 132 razy.

Jednocześnie SpaceX próbuje przerzucić swoich najbardziej utalentowanych inżynierów z programów Falcon 9 i Dragon (kapsuły do transportu towarów i ludzi w kosmos) do projektu Starship. Część komentatorów wskazuje również na zaangażowanie Muska w kampanię prezydencką w 2024 r. oraz jego pracę w administracji rządowej. Jednak największym problemem firmy może być nie tyle nieobecność jej szefa, ile raczej tzw. relentless culture. To styl pracy dobrze znany ze wszystkich przedsięwzięć biznesowych Muska, m.in. Tesli. Jego modus operandi polega bowiem na ciągłym przyspieszaniu i podejmowaniu coraz bardziej skomplikowanych wyzwań, bez odpowiedniego czasu na konsolidację osiągnięć. To zaś prowadzi do przeciążenia zespołów i pomijania istotnych detali, co z kolei skutkuje awariami technicznymi. Oby więc tylko kończyło się na kłopotach rakiet bezzałogowych, a nie tych, które będą wynosić astronautów w kosmos.

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną