Ilustracja Taylor Callery
Opinie

Problem z ustalaniem przyczyn śmierci

Decydujący głos powinni mieć specjaliści, a nie wybieralni, niemający wiedzy medycznej koronerzy

Ile osób w USA zmarło na COVID? Wiemy, że ponad pół miliona, lecz ta oficjalna liczba może nie uwzględniać dziesiątek tysięcy ofiar. W telewizyjnych serialach kryminalistycznych ludzie zajmujący się badaniem przypadków przedwczesnej śmierci są przedstawiani jako doskonale wyszkoleni, obiektywni eksperci. W rzeczywistości stosowany w Stanach Zjednoczonych system jest znacznie mniej rygorystyczny. Większość stanów polega przynajmniej częściowo na koronerach, którzy orzekają w sprawie okoliczności nagłych lub podejrzanych zgonów – tymczasem wbrew temu, co sądzi prawdopodobnie większość z nas, są oni zazwyczaj laikami. Co więcej, często powierza się im ten urząd na drodze wyborów, co czyni ich podatnymi na naciski polityczne ze strony osób lub instytucji chcących wpływać na ich wnioski. Od tego systemu należałoby jak najszybciej odejść.

Urząd koronera wywodzi się ze średniowiecznej Anglii, gdzie ustanowiono go w celu ochrony interesów korony. Orzekanie przyczyny śmierci było ważne, ponieważ koronerzy, oprócz innych obowiązków, pobierali wynikające z tego ustalenia podatki.

Obecnie większość dochodzeń w sprawie zgonu osób, które nie są pod opieką lekarską – z uwzględnieniem tych, które zmarły w domu lub w areszcie policyjnym – przeprowadzają lekarze sądowi i koronerzy. Lekarze sądowi oprócz wykształcenia medycznego zazwyczaj mają certyfikat z zakresu patologii sądowej, natomiast koronerzy nie muszą być w ogóle lekarzami. W istocie w wielu stanach wystarczy, że kandydat na koronera jest pełnoletni i niekarany za poważne przestępstwa, aby powierzono mu tę funkcję. Mimo to często orzekają oni ostatecznie, jak doszło do czyjejś śmierci. Nie ma federalnego nadzoru nad systemami badania przyczyn zgonów ani żadnych norm, które obowiązywałyby na szczeblu ogólnokrajowym. Każdy stan samodzielnie decyduje, czy korzysta z lekarzy sądowych, czy z koronerów bądź też kombinacji tych dwóch – i określa kwalifikacje wymagane do tej pracy.

Co gorsza, prawie 80% koronerów w skali całego kraju jest wybieranych na ten urząd. Takie rozwiązanie naraża śledztwa na korupcję i wpływy polityczne. Wybrani koronerzy mają przecież zobowiązania wobec wyborców. Ta zależność może mieć poważne konsekwencje dla zdrowia publicznego.

Weźmy, na przykład, aktualną pandemię. Odpowiedzialny za nią koronawirus SARS-CoV-2 powoduje często zapalenie płuc. W przypadku śmierci osoby, u której nie przeprowadzono testu na COVID, koroner może przypisać ją bezpośredniej przyczynie, takiej jak zapalenie płuc, bez wpisywania COVID-u w akcie zgonu. Przeprowadzona ostatnio na zlecenie STAT analiza wykazała, że dziesiątki tysięcy zgonów spowodowanych przez COVID nie są w ogóle zgłaszane, i dotyczy to w pierwszym rzędzie hrabstw, które poparły byłego prezydenta Donalda Trumpa. Stwierdzono również, że hrabstwa, które mają wybieralnych koronerów, wykazują wyższe wskaźniki nieuwzględnionych zgonów na COVID niż hrabstwa, które polegają na mianowanych lekarzach sądowych. „Liczby te sugerują, że poglądy polityczne wpłynęły na zaniżenie rzeczywistej skali śmiertelności” – zauważył STAT.

Wyborcy nie są jedynym czynnikiem wpływu na koronerów. Śledztwa dotyczące przypadków śmiertelnych mają silne powiązania z organami porządku publicznego. W rzeczy samej w wielu hrabstwach koronerem jest sam szeryf. Taka sytuacja rodzi oczywiste konflikty interesów. Na przykład w 2017 roku publiczna rozgłośnia KQED podała wiadomość o rezygnacji dwóch patologów sądowych w hrabstwie San Joaquin w Kalifornii, którzy twierdzili, że szeryf-koroner ingerował w ich dochodzenia w sprawie zgonów, do których doszło podczas zatrzymania przez policję lub pobytu w areszcie, aby chronić zamieszanych w to funkcjonariuszy. Według danych udostępnionych przez Kalifornijskie Stowarzyszenie Hrabstw w stanie Kalifornia szeryf pełni obowiązki koronera w 41 z 58 hrabstw.

Czołowe organizacje medyczne i naukowe od dawna krytykują system koronerów. Już w 1857 roku komisja Amerykańskiego Stowarzyszenia Medycznego zaleciła zastąpienie wybieralnych koronerów orzecznikami medycznymi mianowanymi przez sąd. W 1928 roku National Academy of Sciences wezwała do przekazywania medycznych obowiązków urzędu koronera do biura lekarza sądowego, którym jej zdaniem powinien kierować patolog. Akademia powtórnie podkreśliła potrzebę takiej zmiany w 2009 roku. Jednak na razie taki scentralizowany system funkcjonuje jedynie w 16 stanach oraz w Dystrykcie Kolumbii.

Wprowadzenie systemu lekarzy sądowych nie będzie łatwe, choćby z braku dostateczniej liczby patologów. Jednak w obliczu niektórych z najbardziej palących problemów społecznych jest dziś ważniejsze niż kiedykolwiek przedtem.

Świat Nauki 6.2021 (300358) z dnia 01.06.2021; Wokół nauki; s. 6