Zdjęcie Brooke Bartleson
Środowisko

Sprawa grizzly

Grizzly wypatruje łososi w Parku Narodowym Lake Clark na Alasce. W Północnych Górach Kaskadowych niedźwiedzi tych nie widziano od 1996 roku.Zdjęcie Brooke Bartleson Grizzly wypatruje łososi w Parku Narodowym Lake Clark na Alasce. W Północnych Górach Kaskadowych niedźwiedzi tych nie widziano od 1996 roku.
Część osób obawia się, że ponowne pojawienie się niedźwiedzi grizzly w stanie Waszyngton zaszkodzi populacjom łososi – ale dla ryb większym zagrożeniem są tamy.Zdjęcie Brooke Bartleson Część osób obawia się, że ponowne pojawienie się niedźwiedzi grizzly w stanie Waszyngton zaszkodzi populacjom łososi – ale dla ryb większym zagrożeniem są tamy.
Dorosła samica grizzly stanęła na tylnych łapach na widok zbliżającego się drugiego niedźwiedzia. Takie zachowanie to przejaw zainteresowania, a nie agresji, jak to błędnie interpretuje część osób.Zdjęcie Brooke Bartleson Dorosła samica grizzly stanęła na tylnych łapach na widok zbliżającego się drugiego niedźwiedzia. Takie zachowanie to przejaw zainteresowania, a nie agresji, jak to błędnie interpretuje część osób.
Dwaj dorastający zapaśnicy grizzly z Katmai na Alasce.Zdjęcia Brooke Bartleson Dwaj dorastający zapaśnicy grizzly z Katmai na Alasce.
Zamiar reintrodukcji tego gatunku niedźwiedzia w północnej części Gór Kaskadowych wzbudza obawy mieszkających tam ludzi

Scott Schuyler wiedział, że to będzie nerwowy wieczór w Newhalem, gdzie w miejskim ośrodku kultury zebrało się kilkudziesięciu naukowców, urzędników i mieszkańców, aby porozmawiać o życiu w sąsiedztwie szczytowych drapieżników. Miejscowość, położona w pobliżu Parku Narodowego Północnych Gór Kaskadowych, została zbudowana przez Seattle City Light – firmę energetyczną, która dawno temu wzniosła kaskadę zapór na rzece Skagit, by wytwarzać energię na potrzeby największego miasta stanu Waszyngton.

Schuyler, przedstawiciel rdzennej społeczności Upper Skagit, od lat toczył z firmą energetyczną boje, zarzucając jej, że utrudnia łososiom wędrówkę wodami przepływającymi przez tereny należące do jego ludu. Przyglądał się, jak kolejne zapory wznoszone na Skagit coraz bardziej zagrażają przetrwaniu pięciu pacyficznych gatunków tej ryby; jego współplemieńcy praktycznie zaprzestali połowów łososi keta. Tego listopadowego wieczoru bohaterem spotkania miało być kolejne stworzenie, które niegdyś żyło w górnym biegu Skagit, ale dawno temu stąd znikło.

Niedźwiedzie grizzly od tysięcy lat zamieszkiwały rozległy pierwotny obszar w północnej części stanu Waszyngton. Traperzy i myśliwi zabili tu tysiące osobników, praktycznie eliminując gatunek z tutejszego krajobrazu. Po raz ostatni widziano grizzly w tej okolicy w 1996 roku. Jednakże jesienią 2023 roku agencje federalne przedstawiły plan reintrodukcji gatunku w amerykańskiej części Ekosystemu Północnych Gór Kaskadowych – górzystego regionu rozmiarów stanu Vermont położonego o kilka godzin jazdy na wschód od nadmorskich miast, takich jak Seattle i Bellingham. Program jest elementem większej kampanii przywracania dzikiej przyrody na amerykańskim Zachodzie. Został uruchomiony po dekadach pokonywania biurokratycznych barier.

Dwie federalne agendy – U.S. Fish and Wildlife Service oraz National Park Service – zaprezentowały trzy scenariusze. W dwóch z nich zakłada się, że w ciągu 5–10 lat w okolicy zamieszka pierwsza grupa niedźwiedzi licząca 25 osobników. Zwierzęta przywożono by helikopterami i samochodami z innych regionów USA i Kolumbii Brytyjskiej. Długookresowy cel to stworzenie w ciągu 60–100 lat w północnej części Gór Kaskadowych populacji liczącej około 200 osobników. Według jednej z propozycji niedźwiedzie traktowane byłyby jako gatunek zagrożony i objęte ochroną na podstawie ustawy Endangered Species Act; inna mniej konwencjonalna koncepcja przewiduje uznanie reintrodukowanych grizzly za „dodatkową populację eksperymentalną”. Nie wiadomo dokładnie, co to znaczy, ale dzięki takiej kwalifikacji władze miałyby większą swobodę w chwytaniu lub zabijaniu zwierząt, gdyby doszło do konfliktów pomiędzy nimi a ludźmi. Również właściciele ziemi w niektórych rejonach otrzymaliby prawo do odstrzału zwierząt w konkretnych sytuacjach. (W trzecim scenariuszu zakłada się, że niedźwiedzie w ogóle nie zostaną sprowadzone.)

W ramach konsultacji społecznych zorganizowano serię spotkań z mieszkańcami, a także wideokonferencji, podczas których zastanawiano się, w jaki sposób ten plan wpłynie na środowisko naturalne oraz życie ludzi. Dwa dni wcześniej podczas spotkania zorganizowanego w dolinie sąsiadującej od wschodu z Parkiem Narodowym rolnicy i nie tylko oni gwałtownie protestowali przeciwko jakimkolwiek planom powrotu grizzly. Wsparci przez jednego z członków stanowego Kongresu mówili, że niedźwiedzie stanowiłyby zagrożenie dla zwierząt hodowlanych i generalnie całej społeczności. Pewien mężczyzna przyniósł widły z przymocowanym rysunkiem niedźwiedzich pazurów i napisem „Nie”.

Schuyler, który w Newhalem przemawiał jako pierwszy, rozpoczął koncyliacyjnie. „Szanujemy prawo do wyrażania opinii” – powiedział, po czym podzielił się ze słuchaczami opowieścią na temat wzajemnych relacji łączących jego lud i niedźwiedzie grizzly przez 10 tys. lat. „Mam nadzieję, że nie będzie to żadną niespodzianką dla wielu z was, że popieramy tę reintrodukcję”. Wielu mówców się zgadzało, a ich komentarze były zbieżne z tym, co powiedziała emerytowana biolożka Brenda Cunningham: „Zamierzam biwakować w takich miejscach i być bardzo ostrożna, mając świadomość, że musimy dzielić się przyrodą z wszystkimi jej mieszkańcami – mówiła. – Za egoistyczne uważam podejście, że dzika przyroda tego pięknego kawałka świata musi być dla nas w stu procentach bezpieczna”.

Jednak lęk przed grizzly jest ewidentny. Z sześciu wyznaczonych stref tylko ta jedna znajduje się względnie blisko dużego miasta, czyli aglomeracji Seattle, która liczy około 4 mln mieszkańców. A wiejskie społeczności w pobliżu proponowanych terenów reintrodukcji mogą, jak przyznaje się w projekcie, doświadczać „ubocznych” skutków, takich jak „ataki drapieżników na zwierzęta i płody rolne”. Przedstawiciel lokalnego stowarzyszenia rolników powiedział, że nikt z jego członków nie popiera reintrodukcji. Właściciel pola biwakowego stwierdził, że turyści niepokoją się ewentualnym spotkaniem grizzly i sugerował, że osoby regularnie wypoczywające w tej części Gór Kaskadowych mogą zrezygnować z przyjazdu z obawy przed spotkaniem z niedźwiedziem.

W miarę trwania konsultacji społecznych, zaplanowanych na wiele miesięcy, pojawiło się mnóstwo zaskakujących poglądów dotyczących konfliktu człowiek-niedźwiedź oraz tego, co to znaczy być częścią ekosystemu. W powietrzu wisiało zasadnicze pytanie: co dokładnie miał przywrócić grizzly?

Przez tysiące lat ludzie żyjący w Północnych Górach Kaskadowych dzielili się przestrzenią z grizzly. Otaczali niedźwiedzie czcią z powodu ich umiejętności łowieckich; według miejscowych podań ludzie nauczyli się od niedźwiedzi dzielności i waleczności. Nazwa doliny Stetattle, która wchodzi w skład rdzennych terenów ludu Upper Skagit, w języku lushootseed znaczy „niedźwiedź grizzly”.

W XIX wieku rdzenna ludność stawiła skuteczny opór białym osadnikom, którzy próbowali ją zmusić do wyprowadzki do odległych rezerwatów. Jednak jej czworonożni sąsiedzi zostali stopniowo wytępieni, stając się atrakcyjnym celem dla myśliwych i traperów. Hudson’s Bay Company raportowała, że w latach 1820––1860 z faktorii handlowych w tym rejonie Ameryki wysłano blisko 4 tys. wyprawionych skór grizzly.

Masowe polowania oraz utrata siedlisk związana z powstawaniem nowych osad doprowadziły do zagłady populacji, która niegdyś zajmowała rozległe terytorium zachodniej i środkowej Ameryki Północnej od Arktyki po Meksyk. Z jednej strony grizzly symbolizował moc dzikiej natury, ale z drugiej tę moc postrzegano jako zagrożenie, którym należy „zarządzać”. W efekcie Ursus arctos horribilis praktycznie znikł z krajobrazu. W 1975 roku grizzly trafił na listę zagrożonych gatunków. Liczebność całej jego populacji w USA szacowano wtedy na mniej niż 1100 zwierząt. Na początku XIX wieku mogło ich żyć na tym obszarze około 50 tys.

U progu lat 80. XX wieku podjęto pierwsze próby odbudowania tej populacji w stanach Montana, Idaho, Wyoming i Waszyngton. Następnie ta inicjatywa objęła także Północne Góry Kaskadowe. Wcześniej agencje federalne zaczęły rozmieszczać grizzly przywiezione z Kanady, gdzie populacja niedźwiedzi jest niezagrożona, na obszarze ekosystemowym Cabinet-Yaak obejmującym północne Idaho oraz północno-zachodnią Montanę. Po raz pierwszy w historii USA ludzie ratowali grizzly, zamiast na nie polować.

Wayne Kasworm, biolog z U.S. Fish and Wildlife Service, który był uczestnikiem programu Grizzly Bear Recovery Program, wciąż pamięta sceptyczne reakcje mieszkańców Cabinet Mountains, gdy dowiedzieli się, że w ich górach, w których pozostało wtedy nie więcej niż 15 grizzly, zostaną wypuszczone na wolność nowe osobniki przywiezione z Kolumbii Brytyjskiej. Aby uspokoić nastroje, program uruchomiono jako eksperyment: w latach 1990–1994 schwytano cztery młode samice, używając pułapek i usypiając je, po czym przewieziono je przez granicę i uwolniono. Następnie obserwowano, czy doczekają się młodych.

Na tę ostatnią informację trzeba było trochę poczekać. Spośród północnoamerykańskich ssaków jedynie wół piżmowy rozmnaża się wolniej niż grizzly. W końcu na początku kolejnej dekady analizy DNA sierści jednego ze zwierząt wykazały, że jedna z samic wydała na świat pewną liczbę młodych. Obecnie leśnicy obserwują już trzecie pokolenie potomków tej niedźwiedzicy, która otrzymała imię Irene. Dziś w Cabinet Mountains żyje od 60 do 65 grizzly, z czego 26 osobników zostało tu przeniesionych. „Ogólnie rzecz biorąc, wszystko poszło lepiej, niż oczekiwano” – ocenia Kasworm. Plan rządu jest taki, by w przewidywalnej przyszłości przenosić co roku w region Cabinet-Yaak jednego lub dwa grizzly z Kanady.

Doświadczenia zebrane przy tym pierwszym programie relokacji zostały wykorzystane w opracowywaniu strategii reintrodukcji w Północnych Górach Kaskadowych, mówi Kasworm. Różnica jest jednak taka, że w ekosystemie Cabinet-Yaak, kiedy ruszał program, żyła niewielka populacja grizzly. „Sądzę, że znacznie trudniej jest przeprowadzić reintrodukcję, gdy w ekosystemie nie ma już w ogóle gatunku lub pozostało najwyżej parę izolowanych osobników”.

Plan reintrodukcji dla tego regionu przewiduje, że w celu stworzenia startowej populacji liczącej 25 niedźwiedzi, co roku przewożonych będzie od trzech do siedmiu zwierząt. Wcześniej zostaną schwytane w Kolumbii Brytyjskiej lub na obszarach ekosytemowych Greater Yellowstone i Northern Continental Divide – ten drugi obejmuje m.in. Glacier National Park w północno-zachodniej Montanie. Leśnicy rozstawią pułapki lub też – tam, gdzie to będzie możliwe – będą strzelali do zwierząt z helikopterów środkami usypiającymi. (Wyjątkowo mogą użyć sideł.)

Jeśli schwytane zwierzę spełni kryteria wymagane od założyciela nowej populacji – wiek od dwóch do pięciu lat, bezdzietność oraz czysta karta, jeśli chodzi o konflikty z ludźmi, zostanie przetransportowane samochodem lub drogą powietrzną w odludne okolice Północnych Gór Kaskadowych, a jego wędrówki będą śledzone dzięki obroży z nadajnikiem GPS.

Śmierć zwierzęcia podczas takich przenosin zdarza się rzadko; w latach 1980–2009 mniej niż 3% wszystkich zarejestrowanych w USA przypadków śmierci grizzly miało związek z badaniami naukowymi lub inicjatywami konserwacyjnymi, mówią dane Fish and Wildlife Service. Znacznie większą niewiadomą jest to, co się stanie ze zwierzętami już po przeprowadzce. Badanie obejmujące 110 grizzly, które zostały przeniesione do kanadyjskiej prowincji Alberta, wykazało, że próby te w 70% kończyły się porażkami. Niedźwiedzie były zabijane legalnie i nielegalnie, wchodziły regularnie w konflikty z ludźmi lub też próbowały powrócić w rodzinne strony.

Dana Johnson, dyrektor programowa w pozarządowej organizacji Wilderness Watch, zwraca uwagę, że w szczegółowym harmonogramie translokacji przewidziano 144 lądowania helikopterem, aby najpierw uwolnić niedźwiedzie, a potem je monitorować. Obawia się, że zakłóci to życie innych zwierząt. Niepokoi się też tym, że niedźwiedzie mogą być mocno zdezorientowane. „W rodzinnych stronach już ustaliły swoje terytoria i stworzyły relacje z innymi grizzly, wiedzą, gdzie znajdują się źródła pożywienia” – mówi Johnson, która zastrzega jednak, że popiera reintrodukcję. „Trzeba jednak pamiętać, że są to zwierzęta społeczne” – podkreśla.

Kasworm także uważa, że wyzwania towarzyszące takiej translokacji są znaczne. Szacuje, że aby w Północnych Górach Kaskadowych dało się stworzyć zdrową populację liczącą 25 niedźwiedzi, trzeba będzie przewieźć około 36 osobników. „Nie wszystkie zwierzęta po przeprowadzce zostaną w nowym miejscu. Nie wszystkie tu przeżyją” – mówi. Na obszarze Cabinet-Yaak za większość strat wśród niedźwiedzi odpowiedzialni byli ludzie. W 2009 roku myśliwy polujący na łosia zabił, jak twierdzi, w samoobronie, niedźwiedzicę. Była to Irene.

Następnego dnia po tym, jak Schuyler przekonywał do programu reintrodukcji w Newhalem, dwaj przywódcy rdzennej społeczności Shawn Yanity i Kevin Lenon stanęli przed wypełnionym ludźmi audytorium w Darrington, odległym o 50 km mieście będącym ośrodkiem przemysłu drzewnego. Obaj przykładali wielką wagę do środowiskowych skutków rządowego planu, ale ich przesłania wyraźnie się różniły.

„Niedźwiedź jest bez wątpienia ważną częścią naszej kultury, tak jak wszystkie zwierzęta” – powiedział Yanity, były przewodniczący rady ludu Stillaguamish. „Ale czasy są inne i wiele spraw wygląda dziś inaczej” – dodał. W szczególności wyraził obawę, że niedźwiedzie zagrożą niektórym zasobom ekonomicznym i żywnościowym jego społeczności. „Będzie coraz mniej łososi” – powiedział. (Badania przeprowadzone na potrzeby programu nie potwierdzają, że niedźwiedzie mogłyby zagrozić populacji ryb.) Lenon, członek rady plemienia Sauk-Suiattle podzielił obawy poprzednika, co do losu łososi, po czym oznajmił, że jego ludzie będą polowali na introdukowane niedźwiedzie i wyraził pogląd podzielany przez wiele osób obecnych na sali. „Ci ludzie – stwierdził, wskazując przedstawicieli agencji federalnych – mają w nosie wasze życie. Powiedziałem im już, że niedźwiedzie, jeśli się tutaj pojawią, zaczną zabijać ludzi.”

Uczestnicy spotkania jeden po drugim wyrażali obawy o swoje bezpieczeństwo. Niektórzy przywoływali przykład Montany, gdzie dzięki wysiłkom konserwacyjnym populacja grizzly na obszarze ekosystemowym Greater Yellowstone wzrosła ze 136 osobników w 1975 roku do 965 w 2022. Obszar obejmujący Glacier National Park i jego otulinę ma obecnie największą populację niedźwiedzi w USA. Drapieżniki rozszerzyły zasięg występowania w całym regionie, coraz częściej pojawiają się na terenach zamieszkanych przez ludzi, z którymi coraz częściej wchodzą w kontakt. Montana, Idaho i Wyoming zwróciły się ostatnio do władz federalnych o wykreślenie grizzly z listy gatunków zagrożonych w tych stanach, argumentując, że ich liczebność stale rośnie.

Jednak spotkania ludzi z grizzly – nawet tam, gdzie niedźwiedzi przybywa – wciąż należą do rzadkości. Od 1979 roku w Parku Narodowym Yellowstone zanotowano 44 przypadki zranienia turysty przez niedźwiedzia – jedno takie zdarzenie przypadło na 2,7 mln wizyt. Od momentu utworzenia parku w 1872 roku grizzly zabiły łącznie siedem osób, o dwie więcej niż było ofiar uderzenia piorunem. Jak zauważa Andrea Lyons, ekolog z regionalnego biura U.S. Forest Service, „o wiele bardziej prawdopodobne jest to, że zginiemy, jadąc samochodem w stronę szlaku wędrownego, aniżeli w wyniku spotkania niedźwiedzia na tym szlaku.”

Park Narodowy Północnych Gór Kaskadowych został odwiedzony w 2023 roku przez blisko milion osób. Nie jest tak zatłoczony jak Yellowstone (4,5 mln odwiedzin w 2023 roku) ani tak popularny, jak dwa inne parki narodowe w stanie Washington: Mount Rainier i Olympic Peninsula. Przybywające tu osoby mogą bez trudu znaleźć samotność i spokój w rozległych przestrzeniach skalistych grani i szczytów z wierzchołkami pokrytymi czapami śniegu, z których woda spływa do turkusowych jezior i strumieni. Strefy, w których planuje się przywrócenie grizzly, zajmują łącznie olbrzymią powierzchnię 25 tys. km2. Badania modelowe wskazują, że mogłoby tu bez trudu zamieszkać 280 niedźwiedzi. Najkrócej mówiąc: jest tu mnóstwo miejsca dla grizzly.

Przedstawiciele agencji federalnych nie negują, że może dochodzić do konfliktów ludzi z drapieżnikami. Z badań wynika, że niedźwiedzie pojawiają się najchętniej w sadach, pasiekach oraz tam, gdzie na świat przychodzą owce i krowy. Zwykle do takich zdarzeń dochodzi w okresie bezpośrednio poprzedzającym zapadnięcie zwierzęcia w sen zimowy. Grizzly znajdują się wtedy w fazie hiperfagii, czyli są bardzo głodne. Plan reintrodukcji uwzględnia również kampanie edukacyjne i informujące, jak chronić żywność i śmietniki, aby nie przyciągały niechcianych gości.

W stanie Waszyngton dozwolonych będzie więcej opcji zachowań ludzi w przypadku zwierząt sprawiających kłopoty. Zgodnie z ustawą Endangered Species Act niedźwiedzie grizzly jako gatunek zagrożony mogą być chwytane lub zabijane tylko w samoobronie, w sytuacjach ostrego konfliktu oraz dla potrzeb nauki. Potrzebna do tego jest zgoda władz federalnych, stanowych lub plemiennych. Ponieważ jednak grizzly, inaczej niż w pozostałych strefach odbudowy gatunku, znikły całkowicie z Północnych Gór Kaskadowych, będą one tutaj formalnie traktowane jako „dodatkowa populacja eksperymentalna”, co pozwoli na ich łatwiejsze „usuwanie” z ekosystemu w przypadku konfliktu. Właściciele gruntów będą mogli zabić grizzly, jeśli będzie stwarzał regularne zagrożenie dla ludzi, zwierząt i dobytku oraz jeśli nie można będzie się go pozbyć „w rozsądny sposób” mniej drastycznymi metodami.

Niektórzy zwolennicy reintrodukcji mają obawy przed dawaniem większego przyzwolenia na eliminację niedźwiedzi. Dotyczą one tego, czy takie rozszerzenie grona osób mogących zastrzelić grizzly w określonych sytuacjach nie będzie nadużywane. Inni, jak Jason Ransom, starszy biolog z National Park Service, uważają, że jest to niezbędny krok, dzięki któremu program, który przez wiele lat był hamowany z powodów biurokratycznych i politycznych, mógł wreszcie ruszyć. Wiele lat pracy naukowej poświęcił on odbudowie populacji grizzly i wspiera plan nie tylko z powodów biologicznych czy ekologicznych.

We wrześniu zeszłego roku Ransom odbył wędrówkę do doliny potoku Fisher Creek, gdzie po raz ostatni zastrzelono grizzly w Północnych Górach Kaskadowych. „W pierwotnym ekosystemie jest coś takiego, co w nas rezonuje jako niezwykłe doznanie kulturowe. Kiedy z takiego krajobrazu znika taki wielki gatunek jak grizzly, czujemy się gorzej – mówi. – Grizzly zniknęły stąd, bo ludzie je wybili. To nie była choroba ani utrata siedlisk.”

Ostatnia zweryfikowana obserwacja grizzly w Północnych Gór Kaskadowych pochodzi z 1991 roku. (Od tego czasu było wiele doniesień o grizzly, ale większość z nich dotyczyła niedźwiedzi czarnych, które mają porównywalne rozmiary oraz podobne jasne, brązowe lub cynamonowe ubarwienie. Brakuje im jednak charakterystycznego dla grizzly garbu na grzbiecie.) W przeciwieństwie do innych miejsc, z których zniknęły siedliska grizzly, tutaj zostały one zachowane i są od 1997 roku pod ochroną. Tysiące rosnących tu gatunków roślin i grzybów mogą służyć drapieżcom za pokarm; mimo swojej reputacji mięsożerców niedźwiedzie są wszystkożerne, a rośliny stanowią główną część ich diety. Czarne jagody, jeden z przysmaków grizzly, rosną powszechnie w całym regionie.

Dieta niedźwiedzi służy całemu ekosystemowi. W pozostawianych przez nie odchodach znajdują się nasiona wielu roślin. Ich potężne pazury natleniają glebę, gdy grzebią nimi w ziemi w poszukiwaniu korzeni i gryzoni. Jeśli ludzie pozostawią grizzly w spokoju – a zwierzęta o niczym innym nie marzą – mogą on stać się stabilizatorami ekosystemu w czasach kryzysu bioróżnorodności. Badania opublikowane w „Biological Conservation” wskazują, że cieplejszy, wilgotniejszy klimat zwiększy ilość pokarmu dla grizzly. „Innym gatunkom grozi wymarcie, ale grizzly mogą wygrać na zmianie klimatu” – mówi Ransom, współautor badania.

Ransom uważa grizzly za gatunek o absolutnie kluczowym znaczeniu, ponieważ wywiera on znacznie większy wpływ na swoje środowisko, niż wynikałoby to z jego populacji. Nie oznacza to jednak, że bez tego gatunku ekosystem ulegnie kompletnej destrukcji. Region Północnych Gór Kaskadowych pokazał, że jest w stanie przystosować się do nowej sytuacji, Mimo wszystko Ransom ma nadzieję, że tutejszy ekosystem wciąż jeszcze pamięta o grizzly.

21 marca 2024 roku, po lekturze 13 tys. komentarzy, U.S. Fish and Wildlife Service i National Park Service wykonały duży krok w stronę aprobującej decyzji: opublikowały finalną wersję oceny oddziaływania grizzly na środowisko, która ponownie wsparła ideę przeprowadzenia reintrodukcji niedźwiedzi w Północnych Górach Kaskadowych i stworzenia eksperymentalnej populacji. Poinformowano, że oficjalna decyzja zostanie ogłoszona w ciągu paru miesięcy. (Podobny proces decyzyjny został uruchomiony w przypadku obszaru ekosystemowego Bitterroot położonego na terenie stanów Idaho i Montana; tam decyzja ma być podjęta w 2026 roku).

Niezależnie od tego, co zrobią amerykańskie agencje, grizzly zapewne i tak pojawią się w Północnych Górach Kaskadowych. Zgodnie z decyzją podjętą w 2014 roku przez radę rdzennych mieszkańców kanadyjskiego regionu Okanagan rozpoczęto tam przygotowania do przywrócenia grizzly w kanadyjskiej części Północnych Gór Kaskadowych. Na ten rok zaplanowano reintrodukcję sześciu niedźwiedzi – poinformowała Cailyn Glasser, dyrektor ds. zarządzania zasobami w Okanagan Nation Alliance.

„Niedźwiedzie nie przejmują się granicami” – zauważyła Glasser. Ponieważ niedźwiedzi grizzly przybywa po kanadyjskiej stronie, ich pojawienie się w USA jest wyłącznie kwestą czasu. (Glasser jest w stałym kontakcie z ludźmi z amerykańskiego programu, z którymi koordynuje część działań.) „Niedźwiedzie będą wędrowały tam i z powrotem, szczególnie, że najlepsze dla nich siedliska znajdują się dokładnie wzdłuż granicy.”

Według Schuylera, nestora plemienia Upper Skagit, ludzie i grizzly mogą zgodnie żyć obok siebie: „Nie musimy wybierać między nami a nimi”. Schuyler pojechał w marcu do Waszyngtonu, by podzielić się tym przekonaniem podczas spotkania z przedstawicielami rządu, który dawno temu próbował wyrzucić jego przodków z należących do nich ziem. „Stajemy w obronie samych siebie, a nie tylko grizzly” – mówi.

***

Benjamin Cassidy jest wielokrotnie nagradzanym dziennikarzem mieszkającym na Północnym Zachodzie. To jego pierwszy tekst dla „Scientific American”.

Świat Nauki 07.2024 (300395) z dnia 01.07.2024; Ochrona środowiska; s. 26