Pulsar - najnowsze informacje naukowe. Pulsar - najnowsze informacje naukowe. Shutterstock
Środowisko

Jemioła już się igieł nie boi

Do niedawna była gatunkiem, który żyje głównie na drzewach liściastych i im nie szkodzi. W ostatnich latach zaatakowała sosny, świerki i jodły. I one usychają.

Już dwa okoliczne leśnictwa przestały pozyskiwać drewno. Ścinają tylko to, co samo uschło w wyniku zarażenia jemiołą – mówi pulsarowi jeden z leśników na Mazowszu.

Jemioła pospolita (Viscum album L.) do niedawna bytowała głównie na drzewach liściastych. Przede wszystkim na topolach, brzozach i wierzbach. Rzadko zaś na buku, jesionie, dębach, czy na drzewach iglastych (sosna, świerk, jodła). Dzieci uczyły się w podręcznikach, że to półpasożyt. Pół – gdyż miał zielone liście, chlorofil i sam wytwarzał cukier. Z drzew, w koronach, na których rósł, czerpał wodę z solami mineralnymi.

Jej dwa, trzy egzemplarze nie szkodziły drzewu. Wytwarzała owoce – małe, białe jagody, w środku których znajdowały się nasiona. Ptaki – przede wszystkim paszkoty, kwiczoły i jemiołuszki – jadły je, a ziarna wydalały z ekskrementami. Te zaś przyczepiały się do drzew, dając początek nowym jemiołom. Dół ich krzaków wnikał w drzewo, rozpościerając w górze zielone liście. Latem czy wiosną trudno je było zauważyć, gdyż zlewały się z koronami drzew. Dopiero późną jesienią i zimą stawały się widoczne. Tylko jemioła jodłowa (Viscum album ssp. abietitis), najrzadziej spotykany w naszym kraju z trzech tu występujących podgatunków, rósł wyłącznie na jodłach.

Ta pokojowa egzystencja skończyła się jakieś 20 lat temu. Podgatunek Viscum album ssp. austriacum (jemioła rozpierzchła), który ma owoce żółte, zaczął opanowywać sosny, świerki i modrzewie. Na początku – jak na tę roślinę przystało – zasiedlał głównie osobniki starsze i osłabione. – Z czasem jednak opanowywał coraz młodsze – opowiada leśnik. – Teraz zdarza się na 20–30-letnich sosnach.

Poziom wód gruntowych spadał. Drzewa iglaste były z tego powodu osłabione. To właśnie wykorzystywała jemioła rozpierzchła, opanowując je w liczbie kilkudziesięciu sztuk. Sprzyjał jej wzrost liczebności paszkotów. Sosny, świerki i modrzewie tego nie wytrzymywały. Zamykały aparaty szparkowe, by z ich wnętrza nie uciekała woda. Niewiele to dawało, bo jemioła tego nie robiła. Przez jej aparaty szparkowe woda wydostawała się na zewnątrz. Brakowało jej cukru, więc go podkradała swojemu gospodarzowi. Tym samym z półpasożyta zmieniała się w pasożyta.

Gdy drzewo jeszcze bardziej słabło, dołączały się szkodliwe owady – np. czerwce Matsucoccus pini i korniki Ips acuminatu, czy grzyby takie jak Sphaeropsis sapinea. Dla drzewa tego już było za wiele. Usychało – najpierw zarażone gałęzie, potem całe – i obumierało. W 2021 r. – jak podaje strona internetowa Lasów Państwowych – zinwentaryzowano ponad 166 tys. hektarów borów zarażonych jemiołą. Dla porównania przeciętna powierzchnia nadleśnictwa – złożonego z kilku, kilkunastu leśnictw – wynosi 14600 hektarów. A obszar zajęty przez jemiołę rozpierzchłą dalej rośnie. – Z powodu obniżenia wód gruntowych już wypadły świerki – twierdzi leśnik. – Sosna umiera przez jemiołę rozpierzchłą i idące za nią szkodniki. Coraz rzadziej ją sadzę.

Wycinanie dojrzałej jemioły nic nie daje, bo zostają niewidoczne dla ludzi jej części. Najlepiej to zrobić, gdy jest mała i nie owocuje, ale trudno ją na tym etapie wychwycić. Trzeba więc usuwać zarażone przez nią drzewa.


Dziękujemy, że jesteś z nami. To jest pierwsza wzmianka na ten temat. Pulsar dostarcza najciekawsze informacje naukowe i przybliża najnowsze badania naukowe. Jeśli korzystasz z publikowanych przez Pulsar materiałów, prosimy o powołanie się na nasz portal. Źródło: www.projektpulsar.pl.

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną