Jaszczurka Anolis cristatellus. Jaszczurka Anolis cristatellus. reptiles4all / Getty Images
Środowisko

Nienaturalna ewolucja. Jak człowiek zmienia zwierzęta

Modyfikacjom ulegają kluczowe strategie i zachowania różnych gatunków, w tym to, gdzie żyją, gdzie rodzą i wychowują młode, co jedzą, z kim toczą walki i komu przychodzą z pomocą.

Krępak nabrzozak jest sztandarowym przykładem darwinowskiej teorii ewolucji opartej na doborze naturalnym. Od niepamiętnych czasów krępaki nabrzozaki (Biston betularia) zamieszkiwały lasy wokół Manchesteru i innych angielskich miast. Jasne skrzydła tej ćmy, chętnie odpoczywającej w ciągu dnia na jasnoszarej korze drzew, ułatwiały jej kamuflaż. Jednakże na początku XIX wieku w powietrzu pojawiła się sadza z zakładów przemysłowych, która zmieniła odcień kory drzew na ciemniejszy, i w ten sposób zmieniła ewolucyjne środowisko owada faworyzujące teraz osobniki o ciemniejszych skrzydłach. W latach 50. i 60. XX wieku biolodzy ewolucyjni stwierdzili, że na terenach przemysłowych Anglii około 80% ciem ma ciemne zabarwienie, a ich szansa na przeżycie jest dwukrotnie większa niż ciem jasnych. Dzisiaj, w erze genetyki molekularnej, wiemy, że mutacja, która prawdopodobnie odpowiada za ciemną barwę ciem, pojawiła się około 1819 roku – był to „skaczący gen” (transpozon), czyli fragment DNA, który zmienił położenie w genomie i w efekcie stworzył nową mutację.

Ciemnienie krępaka nabrzozaka jest także przykładem ewolucji antropogenicznej: zmiany ewolucyjnej wywołanej zmodyfikowaniem środowiska naturalnego przez człowieka. W ostatnim czasie naukowcy zidentyfikowali znacznie więcej zmian ewolucyjnych sprowokowanych przez ludzi. Dopiero zaczynamy uświadamiać sobie skalę i konsekwencje tego procesu. Dowiedzieliśmy się już jednak, że ludzie modyfikują ewolucyjne trajektorie zwierząt na całym globie – od owadów po wieloryby. W wyniku antropogenicznej presji zmianie ulegają kluczowe strategie i zachowania zwierząt, w tym to, gdzie żyją, gdzie rodzą i wychowują młode, co jedzą, z kim toczą walki i komu przychodzą z pomocą. Przekształcamy więcej niż jeden element środowiska, w którym żyją gatunki. Co więcej, modyfikujemy także same gatunki, które ewoluują w reakcji na presję, jaką wywieramy na ich otoczenie.

Jedną z konsekwencji tej zmiany jest powstanie dysharmonii pomiędzy zwierzętami a środowiskiem, w którym ewoluowały. Stworzenia wcześniej dobrze wyposażone w cechy umożliwiające sprostanie wymogom środowiska nagle konfrontują się ze światem, w którym ich precyzyjnie dobrane zachowania adaptacyjne okazują się bezużyteczne. W przypadku niektórych gatunków dobór naturalny polega na takiej zmianie zachowania, by lepiej pasowało ono do nowych okoliczności. Pytanie brzmi, czy gatunek jest w stanie dokonywać takiej rekalibracji w wystarczająco szybkim tempie, by nadążyć za transformacjami w środowisku inicjowanymi na całym globie przez człowieka.

Krępak nabrzozak.Alex Hyde/Getty ImagesKrępak nabrzozak.

Na przestrzeni milionów lat ewolucji dobór naturalny w przypadku wielu zwierząt, w tym ptaków, faworyzował ścisłą więź pomiędzy temperaturą powietrza a początkiem sezonu lęgowego. Hormony związane z procesem rozmnażania zaczynają działać, gdy temperatura na zewnątrz zaczyna się podnosić; ptaki rozpoczynają zaloty, budują gniazda, a potem przynoszą do domu jedzenie, które wkładają do dziobów swoim młodym. Dla nadobniczki drzewnej (Tachycineta bicolor), przedstawicielki rodziny jaskółek, wiosenne ocieplenie jest niczym detonator uruchamiający eksplozję zachowań reprodukcyjnych. Współcześnie jednak ten detonator jest włączany zbyt wcześnie. Głównie w konsekwencji zwiększonych emisji dwutlenku węgla średnia temperatura wiosny w północnej części Nowego Jorku podniosła się o 1,9°C w okresie 1972–2015, co wpłynęło na zachowania żyjących tam nadobniczek. Przyspieszyły one początek sezonu lęgowego o 13 dni. Środowiskowy sygnał, do którego ptaki dostosowały początek swojego sezonu lęgowego, jest jednak niezgodny z warunkami ich życia.

Z powodu tej niezgodności nadobniczki startujące wcześniej z przygotowaniami do lęgu ryzykują konfrontację z epizodami nagłego spadku temperatury, z którymi wcześniej nie miały do czynienia. Te inwazje zimna nie uderzają bezpośrednio w dorosłe ptaki, ale mogą znacznie zredukować aktywność owadów, którymi ptaki żywią siebie i swoje głodne potomstwo. Rodzice nie są w stanie znaleźć odpowiednio dużo pokarmu dla młodych, co zmniejsza ich szanse na przetrwanie i przekazanie genów.

Na podstawie danych dotyczących 11236 piskląt z ponad 2000 gniazd J. Ryan Shipley, obecnie pracownik naukowy Swiss Federal Institute for Forest, Snow and Landscape Research, i jego współpracownicy ustalili, że młode nadobniczki, które wylęgły się w latach 2011–2015 dwukrotnie częściej doświadczały fal chłodów we wczesnym okresie życia, w porównaniu z nadobniczkami, które wylęgały się w latach 70. XX wieku. Negatywną konsekwencją tego zjawiska jest wzrost liczby gniazd, w których nie przeżyło nawet jedno pisklę. Bardzo silne ochłodzenie w czerwcu 2016 roku było przyczyną śmierci 71% młodych, które przyszły na świat tamtej wiosny. Takie masowe straty w najmłodszym pokoleniu nie były jedyną negatywną konsekwencją, którą obserwował Shipley z zespołem. Odkryli oni również, że gniazda, w których młode wykluły się przed ostatnią falą chłodów w danym roku, miały przeciętnie o jedno ocalałe pisklę mniej, niż gniazda, w których młode przyszły na świat już po takim ochłodzeniu.

Oczywiście, nie wszystkie nadobniczki drzewne reagują w taki sam sposób na wiosenne ocieplenie. Niektóre mogą rozpoczynać gody wcześniej niż przeciętny osobnik, inne – później. Jeśli przyczyna tego zróżnicowania jest ulokowana w genach, rozsądnie byłoby oczekiwać, że dobór naturalny będzie faworyzował ptaki przystępujące do sezonu lęgowego później. Ale sprzeczne sygnały z otoczenia stanowią spore wyzwanie dla doboru naturalnego. W przeciwieństwie do zmiany ubarwienia na jaśniejsze lub ciemniejsze, rozluźnienie więzi pomiędzy bodźcem termicznym a startem zalotów godowych jest nieprawdopodobnie złożoną rekalibracją obejmującą zmiany hormonalne, neurobiologiczne i behawioralne. Taka transformacja może potrwać dłużej niż życie ptaka.

Zanieczyszczenie powietrza nie jest jedynym antropogenicznym zaburzeniem powodującym rozbieżność pomiędzy sygnałami środowiskowymi a procesem rozmnażania. Sztuczne światło nocne (ALAN, artificial light at night), którego źródeł może być wiele – od lampy ulicznej przez reflektory samochodów po drapacze chmur i osiedla mieszkaniowe, wywołuje podobny skutek. Nie chodzi tylko o to, że ptaki migrujące nocą giną, uderzając w rozświetlone budynki, choć to także jest część problemu.

Aby zbadać wpływ zanieczyszczenia świetlnego na godowe zachowania chrząszcza Photuris versicolor z rodziny świetlikowatych, który emituje sygnały świetlne, Ariel Firebaugh i Kyle Haynes z University of Virginia umieścili samiczki owadów w pojemnikach z gęstej siatki – w każdym po jednej. W godzinach od 21.30 do 23.30 przez 10 kolejnych dni rejestrowali emitowane przez nią błyski, zliczali przylatujące samce i rejestrowali ich świetlne reakcje. Niektóre z pojemników z samiczkami były oświetlone dwoma reflektorami, inne znajdowały się w całkowitej ciemności. Te drugie przyciągnęły względnie mało świetlików, ale spośród tych zarejestrowanych 90% samiczek i 65% samców nadawało sygnały świetlne. Z kolei oświetlone pojemniki przyciągnęły wiele owadów, ale ani samce, ani samiczki nie wytwarzały błysków. Nie nagrano nawet jednego takiego sygnału. ALAN sprawiło, że owady zaniechały swoich normalnych zachowań godowych. Tak jak w przypadku emisji CO2, ocieplenia klimatu i nadobniczek drzewnych, również ALAN umieszcza zwierzęta w nowym otoczeniu, które różni się istotnie od tego, w którym ewoluowały niezliczone poprzednie pokolenia. Czas pokaże, czy P. versicolor zdoła się zaadaptować do tych nieustannych zmian.

Ewolucyjna niezgodność to tylko jedna z wielu konsekwencji presji antropogenicznej; inną są pułapki ekologiczne. Pojawiają się wtedy, gdy po serii względnie szybkich zmian środowiskowych zwierzę adaptuje się do warunków odbiegających od optymalnych, co zmniejsza jego sukces reprodukcyjny. Pułapki ekologiczne nie muszą być fizycznie istniejącymi, ale są też i takie. Jedną z nich mogą się stać zużyte opony samochodowe. Ludzie wyrzucają co roku około 30 mln ton opon. Tylko część z nich zostaje ponownie wykorzystana, reszta trafia na śmietnik, często nielegalny.

Atsushi Sogabe i Kiichi Takatsuji z Uniwersytetu Hirosaki w Japonii wzięli na cel swoich badań wyrzucone opony, które stały się pułapkami ekologicznymi dla krabów pustelników. Zaczęło się od przypadkowej obserwacji. W oponie leżącej na dnie zatoki Mutsu badacze dostrzegli wiele małych muszli ślimaków. Większość gatunków krabów pustelników ma pancerz chroniący głowę i grzbiet, ale odsłonięty brzuch. Kraby chronią go za pomocą pustych muszli mięczaków, w tym ślimaków. Kraby pustelniki zmieniają wielokrotnie tę osłonę. Sogabe i Takatsuji zobaczyli wiele krabów poruszających się chaotycznie pośród skorupek, które nagromadziły się w wyrzuconej oponie. Naukowcy doszli do wniosku, że skorupiaki nie byłyby w stanie wydostać się z wnętrza opony i finalnie by w niej umarły. Kiedy w laboratorium położyli taką zużytą oponę i umieścili wewnątrz niej zwierzęta, żadne nie potrafiło wydostać się na zewnątrz.

Następnie Sogabe i Takatsuji przeprowadzili eksperyment terenowy, w którego ramach umieścili sześć opon na dnie morskim w zatoce Mutsu. Półtora roku później, gdy w oponach nazbierało się odpowiednio dużo muszelek – były to pozostałości ślimaków, które zapewne zostały skuszone glonami gromadzącymi się na oponach – naukowcy zaczęli raz w miesiącu wybierać kraby z opon. W ciągu 12 miesięcy wyciągnęli 1278 skorupiaków, które utknęły w sześciu oponach. Przyszłość być może pokaże, czy kraby wykształcą fizyczne lub behawioralne adaptacje, które pomogą im w opuszczaniu pułapek.

Humbak.Chase Dekker, Minden PicturesHumbak.

Urbanizacja jest kołem napędowym ewolucji antropogenicznej. Jej skalę można zmierzyć za pomocą wskaźnika o nazwie Human Footprint Index (HFI), który uwzględnia wiele czynników – m.in. gęstość zaludnienia, stopień użytkowania ziemi, ALAN, gęstość sieci dróg kołowych i szlaków kolejowych i rzeki nadające się do żeglugi. Marlee Tucker z Uniwersytetu Radboud w Holandii przeanalizowała z zespołem dane GPS dotyczące 803 osobników należących do 57 gatunków ssaków żyjących na całym globie. Były w tej grupie między innymi kułan mongolski (Equus hemionus hemionus), żyrafa sawannowa (Giraffa camelopardalis), niedźwiedź brunatny (Ursus arctos), sarna europejska (Capreolus capreolus), zając szarak (Lepus europaeus) oraz kitanka lisia (Trichosurus vulpecula).

Odkryli, że na obszarach, gdzie wskaźnik HFI jest wysoki, takich jak tereny miejskie, zwierzęta pokonywały dwa razy mniejsze dystanse niż zwierzęta z obszarów, gdzie ślad pozostawiany przez człowieka jest niewielki. Zwierzęta z miast i terenów podmiejskich wiodą kompletnie inne życie niż ich pobratymcy z sąsiednich terenów wiejskich. Różni je niemal wszystko: pokarm, drapieżniki, ilość światła w nocy, pokrycie terenu. Również odgłosy są radykalnie odmienne w miastach, gdzie komunikacja pomiędzy zwierzętami jest tłumiona, zniekształcana i zagłuszana przez gwar i zgiełk generowany przez ludzi.

Czarny asfalt jezdni oraz metalowe elementy budynków są doskonałymi przewodnikami ciepła – to one wspólnie odpowiadają w dużym stopniu za zjawisko miejskiej wyspy ciepła. Badanie przeprowadzone w 57 miastach Skandynawii wykazało, że temperatura na terenach miejskich jest o 5°C wyższa niż na sąsiadujących z nimi obszarach wiejskich. Biolodzy ewolucyjni, wśród nich Shane Campbell-Staton z Princeton University, zaczynają składać w całość fragmentaryczną wiedzę na temat tego, w jaki sposób miejskie wyspy ciepła wywierają presję selekcyjną na żyjące w nich gatunki. Jego zespół badał wpływ miasta i ewolucji antropogenicznej na życie jaszczurek Anolis cristatellus z Puerto Rico. Naukowcy obserwowali je w czterech lokalizacjach, z których każda składała się ze stanowiska miejskiego i wiejskiego. Na tych pierwszych temperatury otoczenia były wyższe. Gałęzie, na których przesiadywały jaszczurki miejskie, były bardziej nagrzane niż gałęzie drzew leśnych. Także temperatura ciała miejskich jaszczurek była wyższa.

Miejskie wyspy ciepła powinny wytwarzać inną presję selekcyjną, jeśli chodzi o tolerancją termiczną, u miejskich populacji jaszczurek niż jaszczurek z lasu. Aby zobaczyć, czy takie zróżnicowanie następuje, Campbell-Staton i jego zespół schwytali jaszczurki na wszystkich stanowiskach i zabrali je do laboratorium, gdzie mierzyli behawioralne reakcje zwierząt na podnoszącą się temperaturę. Umieścili zwierzęta pod lampą cieplną i co minutę podwyższali temperaturę o 1°C. W międzyczasie co jakiś czas odwracali jaszczurkę na grzbiet i dotykali ją pęsetą, by zobaczyć, czy sama się odwróci. Dla dziko żyjącej jaszczurki, która wyląduje na grzbiecie, jest to groźna sytuacja. Może zostać łatwo zjedzona przez drapieżcę. Zdarza się też, że to drapieżnik przewraca na plecy jaszczurkę, by ją schwytać. Umknie ona tylko wtedy, jeśli sama szybko stanie na nogi. Zespół Campbella-Statona stwierdził, że jaszczurki ze stanowisk miejskich potrafiły szybciej obrócić się przy wyższych temperaturach niż te ze stanowisk leśnych.

Badania genomów tych zwierząt ujawniły, jaka mutacja zwiększyła tolerancję termiczną jaszczurek z miasta. Porównanie osobników żyjących w dwóch tak diametralnie różnych środowiskach: miejskim i leśnym, wykazało, że wśród tych pierwszych bardziej rozpowszechniony był wariant genu odpowiedzialny za elastyczniejszą reakcję na zmianę temperatury. Nie wiadomo, czy ten wariant pojawił się dopiero ostatnio, tak jak gen ciemnego ubarwienia skrzydeł u krępaka nabrzozaka, czy też był obecny od dawna w niewielkich ilościach w genomach jaszczurek, ale dopiero teraz rozpowszechnił się wśród miejskich populacji gadów. W obu przypadkach ewolucja antropogeniczna przeobraziła zachowania i DNA miejskich jaszczurek.

Miasta są nie tylko cieplejsze; są też jaśniejsze. Podobnie jak wcześniejsze przybycie wiosny, także sztuczne oświetlenie może być przyczyną dysharmonii ewolucyjnej. Aby zobaczyć w jaki sposób ALAN wpływa na rozmnażanie się miejskich zwierząt, Davide Dominoni z University of Glasgow jego współpracownicy schwytali samce kosów (Turdus merula) w Monachium w Niemczech oraz w lesie odległym 40 km od miasta. Przyczepili ptakom maleńkie czujniki światła, które wykonywały pomiar co 2 min. Ptaki z lasu przebywały nocą w bardzo ciemnym otoczeniu (średnia to 0,00006 luksa), natomiast ptaki z Monachium przebywały w znacznie jaśniejszym nocnym środowisku (średnia 0,2 luksa).

Następnie badacze zabrali kosy z obu lokalizacji do ptaszarni w celu przeprowadzenia dłuższego eksperymentu. Testom poddano dwie grupy kosów. Obie liczyły po 20 osobników – 10 ptaków z Monachium i 10 ptaków z lasu. Każdy ptak przebywał w pojedynczej klatce umieszczonej wewnątrz ptaszarni. W ciągu dnia ptaki doświadczały takiego samego natężenia światła. Jednakże nocą osobniki z grupy kontrolnej otrzymywały tylko tyle światła, by mogły się zorientować w przestrzeni (0,0001 luksa), natomiast kosy z grupy testowej przebywały w znacznie jaśniejszym otoczeniu (0,3 luksa).

Efekt był zdumiewający: ptaki z grupy testowej osiągnęły dojrzałość płciową 26 dni wcześniej niż ptaki z grupy kontrolnej. Podczas trwającego siedem miesięcy eksperymentu miejskie ptaki z grupy eksperymentalnej miały o 12 dni dłuższy sezon lęgowy niż miejskie ptaki z grupy kontrolnej. Podobne porównanie ptaków z lasu wykazało, że osobniki, które znalazły się w grupie eksperymentalnej wydłużyły sezon lęgowy o dziewięć dni. Jednak ten dłuższy czas na reprodukcję stworzony przez ALAN miał swoją wysoką cenę. W następnym roku, gdy obie grupy znalazły się w takich samych warunkach, jak w pierwszym roku eksperymentu, samce z grupy eksperymentalnej nie wykazywały żadnej aktywności związanej z reprodukcją. Nocne światła miasta zaburzają proces rozmnażania kosów i zapewne innych gatunków.

Urbanizacja ma również wpływ na osobowość miejskich stworzeń. W badaniach behawioralnych zwierząt osobowość jest rozumiana jako pewien zestaw konsekwentnych, utrwalonych w dłuższym czasie zachowań. Każdy osobnik ma ją inną. Melanie Dammhahn z Westfälische Wilhelms-Universität Münster w Niemczech i jej współpracownicy badali osobowość myszy polnych (Apodemus agrarius) wzdłuż transektu miasto-wieś obejmującego cztery lokalizacje miejskie w Berlinie i pięć lokalizacji wiejskich na północ od miasta. Badacze schwytali 96 myszy reprezentujących te dziewięć populacji i przeprowadzili testy behawioralne w zamkniętej przestrzeni stworzonej w ich naturalnych siedliskach. Z pułapek prowadziła na zewnątrz plastikowa nieprzezroczysta rura, która otwierała się w stronę wyjścia prowadzącego do naturalnie oświetlonej przestrzeni zbudowanej przez naukowców.

Aby zmierzyć odwagę zwierzęcia, badacze odnotowywali, kiedy mysz opuszczała ciemną rurę i wychodziła na otwartą przestrzeń. Aby zmierzyć ciekawość, obserwowali zachowanie myszy na otwartym terenie: ile czasu zajmowało jej dotarcie do centrum, a następnie, jak długo eksplorowała całą przestrzeń. Miejskie myszy były przeważnie odważniejsze i bardziej zainteresowane eksploracją niż ich wiejscy pobratymcy – być może dlatego, że odważniejsze, bardziej zaciekawione osobniki częściej jako pierwsze pojawiają się w miastach. Kiedy już taka kolonizacja się dokona, te same cechy mogą okazać się przydatne w miejskim krajobrazie, który jest nieustannie dzielony na mniejsze kawałki – przez nowe jezdnie, chodniki, murki i inne elementy infrastruktury. Odważniejsi odkrywcy wśród zwierząt szybciej penetrują wtedy nowe siedliska, w których może być więcej pokarmu dla nich i zarazem mniej drapieżników. A ponieważ – jak dowiedziono – zarówno odwaga, jak i ciekawość nowych odkryć są w części uwarunkowane genetycznie, odważna mysz zapewne spłodzi jeszcze odważniejsze potomstwo – w efekcie różnice w osobowości myszy miejskich i wiejskich staną się jeszcze większe.

Jednak nie wszystkie reakcje zwierząt na zmiany antropogeniczne są dziedziczone. Niektóre gatunki potrafią się uczyć, w jaki sposób łagodzić negatywne konsekwencje aktywności człowieka, w tym pułapki ekologiczne oraz rozmaite problemy wynikające z życia w mieście. Nie wiadomo, jaka jest skala tego zjawiska, głównie dlatego, że badacze zachowań zwierząt dopiero od niedawna je badają. Niemniej istnieją pewne dowody oparte na obserwacji ptaków, że nauka może redukować wpływ czynników antropogenicznych.

Większość gatunków papug z krainy neotropikalnej buduje gniazda w dziuplach drzew. Dlatego ptaki te są uważane za obligatoryjnych mieszkańców takich miejsc. Jednakże przemysł drzewny systematycznie wycina kolejne drzewa, w których papugi gniazdują. Pedro Romero-Vidal z University Pablo de Olavide w Hiszpanii i jego współpracownicy monitorowali gniazdujące gatunki papug w ośmiu lokalizacjach w Argentynie, Boliwii, Kostaryce i Panamie. Naukowcy odkryli, że tam, gdzie dziupli było niewiele, bo drwale usunęli lasy, które zostały zastąpione przez pastwiska dla bydła, papugi stały się bardziej pomysłowe w wyszukiwaniu miejsc na gniazda. W Buenos Aires zakładały je w dziurach w ścianach budynków, a dane na temat 137 par ptaków reprezentujących osiem gatunków papug pokazały, że zaczęły one zakładać gniazda w nasadach liści palm, które rzadziej były wycinane, a nie na dębach, brzozach, czy sosnach, które generalnie preferują. Takie innowacje mogą przynieść ulgę ptakom, którym zagrażają wylesiania. Pytanie, na jak długo to pomoże i ilu gatunkom?

Ptaki mogą też nabyć nowych umiejętności potrzebnych w sztuce przetrwania, na przykład pomagających w unikaniu drapieżników. Majna brunatna (Acridotheres tristis) została introdukowana do Australii około 150 lat temu. Dziś ten ptak jest tam traktowany jak szkodnik, ponieważ wypiera rdzenne gatunki ptaków z gniazd. Aby je chronić, Australia wdrożyła wiele programów chwytania i zabijania majn. W latach 2005–2012 ponad 50 tys. ptaków, które wpadły do pułapek, zostało uśmierconych przez bystrego i bezlitosnego drapieżcę: człowieka. Ocaleńcy i ich potomkowie wykonali jednak dobrą robotę, przystosowując się do tego nowego zagrożenia. Majny z rejonów, gdzie są intensywnie wyłapywane, wypracowały zachowanie ograniczające ryzyko takiego zdarzenia, na przykład zaczęły przebywać blisko obszarów chronionych.

Do niedawna nie było jasne, czy majny z terenów nafaszerowanych pułapkami uciekały się do tej nowej taktyki, ponieważ dobór naturalny faworyzował takie zachowanie dziedziczone przez kolejne pokolenia, czy też rozpoznały zagrożenie, żyjąc na terenach wysokiego ryzyka i ucząc się, jak zmniejszyć to ryzyko. Aby to ustalić, Marie C. Diquelou z Université Rennes we Francji oraz Andrea Griffin z Newcastle University w Australii przygotowali eksperyment. Przez cztery dni podchodzili blisko majn przylatujących do karmników, które im ustawili. Raz zakładali maskę, biały fartuch laboratoryjny i czarny cylinder, innym razem nie mieli maski i kapelusza, ale ubierali się w czarne kurtki. Piątego dnia eksperymentu znów zbliżali się o karmnika w jednym lub drugim stroju, ale tym razem dźwigali klatkę z dwoma majnami oraz wzmacniacz dźwięku, odtwarzając nagrania majn wydających ostrzegawcze odgłosy.

Podczas finałowej fazy eksperymentu jeden z naukowców podszedł do karmnika w przebraniu, wyłożył jedzenie i nagrał zachowanie majn. Diquelou i Griffin stwierdzili, że w końcówce doświadczenia majny wszczynały największy alarm, ale robiły to tylko wtedy, gdy badacz był ubrany w ten strój, który miał na sobie piątego dnia, kiedy majny mogły go skojarzyć z alarmem wszczynanym przez inne ptaki. Majny nauczyły się szybko, że ludzie obdarzeni konkretnymi cechami (w tym przypadku w określony sposób ubrani) są szczególnie niebezpieczni.

Nadobniczka drzewna.Donald M. Jones, Minden Pictures Nadobniczka drzewna.

Mając coraz większą świadomość olbrzymiego wpływu człowieka na środowisko naturalne, naukowcy próbują przewidzieć, które gatunki mogą być szczególnie wrażliwe na ewolucję antropogeniczną. Może być na przykład tak, że pewne już istniejące przystosowania behawioralne czynią niektóre osobniki podatniejszymi na antropogeniczne zakłócenie. Patrick Miller z University of St Andrews w Szkocji i jego współpracownicy sprawdzili tę opcję, przyglądając się, jak niektóre gatunki waleni zachowują się wobec drapieżników. Badali, czy na podstawie tego, w jakim stopniu walenie polegają na sygnałach akustycznych przy namierzaniu drapieżników, można przewidzieć, do jakiego stopnia powodowane przez ludzi podwodne zanieczyszczenie hałasem – towarzyszące badaniom sejsmicznym, wierceniom podmorskim czy używaniu sonarów przez okręty – zaburza u tych zwierząt zachowania żywieniowe. Badacze porównali takie zachowania u wali butelkonosych północnych (Hyperoodon ampullatus), humbaków (Megaptera novaeangliae), kaszalotów (Physeter macrocephalus) oraz grindwali długopłetwych (Globicephala melas) w momencie, gdy w ich kierunku emitowano odgłos sonaru lub odgłos gustujących w ssakach orek (Orcinus orca). Aby wykluczyć taką możliwość, że dowolny odgłos zakłóca waleniom zachowania związane z konsumpcją pokarmu, wszystkie cztery gatunki w ramach kontrolnych testów usłyszały jeszcze szum oraz odgłosy orek wyspecjalizowanych w polowaniach na ryby.

Wyniki eksperymentu były szokujące: wale butelkonose północne całkowicie rezygnowały z posiłku, gdy słyszały odgłos orki ssakożerczyni lub też sonaru. Generalnie poziom ograniczenia konsumpcji posiłków przez wale butelkonose północne, humbaki, kaszaloty i grindwale długopłetwe korelował pozytywnie z redukcją czasu przeznaczonego na żerowanie obserwowaną po usłyszeniu sonaru (ale nie szumu i odgłosów orek rybożerców). Zatem zachowanie waleni wobec drapieżców wskazuje, w jakim stopniu hałas antropogeniczny zaburza ich zachowania związane z poszukiwaniem pokarmu.

Ludzie zwykle uważają, że biolodzy ewolucyjni zajmują się zdarzeniami, które zachodziły powoli i w odległej przeszłości. Jednak ewolucja antropogeniczna następuje tu i teraz. Człowiek inicjuje szybkie i powszechne zmiany ewolucyjne w otaczającej go przyrodzie. Jeśli chcemy złagodzić niepożądane i często niezamierzone konsekwencje naszych działań, powinniśmy dowiedzieć się jak najwięcej na temat tego, jak zwierzęta reagują na przeobrażenia dokonywane przez nas w środowisku, które z nimi dzielimy.

Świat Nauki 08.2024 (300396) z dnia 01.08.2024; Ekologia; s. 60
Oryginalny tytuł tekstu: "Antropogeniczna ewolucja"

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną