Niedźwiedź brunatny w Polsce ma ostoje w Tatrach i Bieszczadach. Niedźwiedź brunatny w Polsce ma ostoje w Tatrach i Bieszczadach. Shutterstock
Środowisko

Sąsiad niedźwiedź

Samica staje się niebezpieczna, jeśli musi bronić potomstwa.Shutterstock Samica staje się niebezpieczna, jeśli musi bronić potomstwa.
Niedźwiedzica pozostaje z młodymi przez 2–3 lata.Adam Wajrak/Agencja Wyborcza.pl Niedźwiedzica pozostaje z młodymi przez 2–3 lata.
Niedźwiedź, który przywędrował do Przemyśla w 2010 r., został uśpiony i przewieziony do schroniska dla zwierząt.Darek Delmanowicz/PAP Niedźwiedź, który przywędrował do Przemyśla w 2010 r., został uśpiony i przewieziony do schroniska dla zwierząt.
Samochód wzbudził zainteresowanie niedźwiedzia, Rumunia.Nature/BE&W Samochód wzbudził zainteresowanie niedźwiedzia, Rumunia.
Niezabezpieczone śmieci to łatwy pokarm.Nature/BE&W Niezabezpieczone śmieci to łatwy pokarm.
Uliczne kosze na śmieci przyciągają niedźwiedzie. Tatrzańska Łomnica na Słowacji.Marek Podmokły/Agencja Wyborcza.pl Uliczne kosze na śmieci przyciągają niedźwiedzie. Tatrzańska Łomnica na Słowacji.
Tropy niedźwiedzia na śniegu.Shutterstock Tropy niedźwiedzia na śniegu.
Weterynarze pomagają niedźwiedziowi w Ośrodku Rehabilitacji Zwierząt Chronionych w Przemyślu.Darek Delmanowicz/PAP Weterynarze pomagają niedźwiedziowi w Ośrodku Rehabilitacji Zwierząt Chronionych w Przemyślu.
Niedźwiedzie mają trekking we krwi. Gdzie przebiegają szlaki ich wędrówek w Polsce? Ile jest tych zwierząt w naszym kraju? Kogo atakują? Czy odstrzał likwiduje problem?

Kiedyś niedźwiedź brunatny zamieszkiwał całą Europę, a w Polsce wszystkie lasy. Dziś rejony jego występowania to ledwie ułamek pierwotnego zasięgu. Trwające przez całe wieki polowania zrobiły swoje. Zniknęły też bezpowrotnie ulubione siedliska tego drapieżnika. Niedźwiedzie żyją już tylko w górach, z dala od skupisk ludzi. Aby ograniczyć do minimum kontakty ze swoim odwiecznym wrogiem, dawno zmieniły tryb życia z dziennego na nocny i żerują najczęściej po zmroku i przed świtem.

Teoretycznie wiele nie potrzebują – tylko schronienia na zimę, pokarmu i bezpiecznej okolicy, w której bez niepokojenia przez nikogo będą mogły wędrować i ukryć się w ciągu dnia. Unikają wsi, a nawet średniej wielkości dróg, do których – jak wykazują badania prowadzone w Polsce – podchodzą najwyżej na odległość 0,5 km. Gawry zakładają na stromych stokach w trudno dostępnych miejscach.

Trudne liczenie niedźwiedzi

Niedźwiedzie mają trekking we krwi. Można je spotkać daleko od miejsc, w których na stałe mieszkają. Ale z punktu widzenia ochrony tego gatunku ważne jest to, gdzie się rozmnażają. A pod tym względem od lat nic się nie zmienia. Małe misie rodzą się w Polsce tylko w dwóch ostojach: Bieszczadach i Tatrach. Nie ma zgody co do liczby tych drapieżników w naszym kraju. Raport Głównego Urzędu Statystycznego z 2023 r. podaje, że jest ich 359. Zupełnie nie zgadzają się z tym badacze tych zwierząt. W ich opinii liczba ta jest jedynie efektem kalkulacji statystycznych, które nie uwzględniają ani migracji, ani faktu, że niedźwiedzie mają wielkie terytoria. „Sporo wskazuje na to, że wielokrotnie liczone są te same zwierzęta, ponieważ niedźwiedzie potrafią odbywać bardzo długie wędrówki i przemierzać różne nadleśnictwa” – wyjaśnia prof. Nuria Selva z Instytutu Ochrony Przyrody PAN.

W rzeczywistości nie ma ich aż tylu. Według precyzyjniejszych ocen w Polsce żyje ok. 95 osobników, z czego najwięcej w Bieszczadach, bo 66. W dodatku, jak podaje raport Fundacji Dziedzictwo Przyrodnicze „Niedźwiedź 2030”, wiele z tych zwierząt tylko przez pewien czas przebywa w naszym kraju, często przekracza granicę i zasadniczo żyje w Słowacji lub w Ukrainie. Zimą na terenie Bieszczadzkiego Parku Narodowego i w jego bliskiej okolicy żyje 15–20 osobników dorosłych i młodocianych, które na stałe mają tu gawry. Ich zagęszczenie w wyższych partiach Bieszczadów to 2–4 osobniki/100 km2 (to tak, jakby na terenie o powierzchni Białegostoku czy Radomia żyły nie więcej niż cztery misie). Natomiast wg szacunków Raportu krajowego dla Komisji Europejskiej z 2018 r. występuje u nas 99–166 tych zwierząt.

Gdy las przyciasny

Media nie przepuszczają okazji i zaraz informują o atakach niedźwiedzi brunatnych na ludzi. W sierpniu br. głośno było o biegaczu poranionym w okolicach Trydentu we Włoszech. Rok wcześniej w podobnych okolicznościach stracił życie inny mężczyzna, uprawiający w tym rejonie biegi. W lipcu br. w rumuńskich Karpatach na szlaku turystycznym zginęła zaatakowana przez niedźwiedzicę 19-latka. W kwietniu donoszono ze Słowacji o parze białoruskich turystów, na których szarżował drapieżnik. Kobieta spadła w przepaść i zmarła. Mężczyzna schronił się na półce skalnej. To najtragiczniejsze w skutkach zdarzenie z udziałem niedźwiedzia, ale niestety jedno z wielu, do jakich doszło w 2024 r. w słowackich Tatrach.

Dlaczego do takich wypadków dochodzi, zastanawiał się międzynarodowy zespół 77 badaczy z krajów, w których niedźwiedzie brunatne występują. Chcieli oni sprawdzić, czy istnieje jakiś globalny wzorzec takich niebezpiecznych sytuacji. W sumie w Ameryce Północnej, Europie i Azji rocznie odnotowuje się blisko 40 ataków niedźwiedzi na ludzi, z czego w Europie do 18. Przeanalizowano szczegółowo 291 wypadków, które przydarzyły się w Europie w latach 2000–2015, i naukowcy zgadzają się, że liczba spotkań z tymi drapieżnikami ostatnio się zwiększa. Z ich analizy wynika, że blisko połowa groźnych sytuacji to ataki nie na lokalnych mieszkańców czy pracowników leśnych, lecz na turystów. Większość kończyła się podrapaniami, pogryzieniami, a jedynie co siódme takie spotkanie – śmiercią człowieka. Najwięcej wypadków wydarzyło się w Rumunii (131), na Słowacji (54), w Szwecji (28) oraz Finlandii (17). Ciekawe, że najczęściej atakowani byli mężczyźni, bo to oni zazwyczaj angażują się w aktywności, które prowadzą do spotkania z niedźwiedziem. Co do strony atakującej – była nią zwykle samica z młodymi. Rzadziej niedźwiedź stawał się agresywny, gdy zaskoczyła go bliska obecność człowieka, człowiekowi towarzyszył pies bez smyczy lub podczas polowania, kiedy myśliwy strzelił niecelnie i później próbował gonić ranne zwierzę. Niewłaściwe, zwiększające ryzyko zachowania człowieka to gotowe kłopoty. Ludzie powinni zdawać sobie sprawę, co może na nich ściągnąć niebezpieczeństwo, gdy znajdują się na terenie zamieszkiwanym przez niedźwiedzie. W badaniu nie podano liczby ataków z Polski, ale u nas są one jeszcze rzadsze. W tym czasie doszło jedynie do ośmiu takich zdarzeń. Prof. Nuria Selva, jedna z autorek tej pracy, w rozmowie z „Wiedzą i Życiem” wymienia jeden wypadek śmiertelny, odnotowany w Bieszczadach w 2014 r.

Niestety niedźwiedzie zapuszczają się coraz dalej na północ od granicy swojego dotychczasowego występowania i zbliżają się do siedzib ludzkich. By wymienić tylko kilka takich sytuacji: spacerujące misie widziano m.in. na obrzeżach Jordanowa, Nowego Sącza i Tarnowa, o tropach tego zwierzęcia informowali zaalarmowani mieszkańcy Brzozowa i Iwonicza-Zdroju. Zdarza się też, że pojawiają się przy często odwiedzanych przez turystów miejscach, np. w Dolinie Chochołowskiej w Tatrach. W środku dnia samica z młodymi przebywała ok. 20 m od drogi, od której dzielił ją jeszcze potok. Nic sobie nie robiła z obecności wycieczkowiczów.

„W obrębie każdego gatunku zdarzają się śmielsze osobniki. Proces przyzwyczajania się zwierząt do obecności człowieka jest obserwowany, ale nie powiedziałbym, że jest powszechny. Z drugiej strony dlaczego niedźwiedzie miałyby się tymi ludźmi wędrującymi po szlakach przejmować? Obserwują ich przez cały rok, zwykle same nie będąc widziane. Dobrze wiedzą, że nic im nie grozi, a jeszcze czasem mogą znaleźć ogryzek albo niedojedzoną kanapkę. Ale to, że niedźwiedź pojawia się w pobliżu ludzi w biały dzień, nie znaczy, że nic nie robi sobie z ich obecności. Cały czas jest czujny i obserwuje, co się wokół niego dzieje. Monitorujemy sytuację i próbowaliśmy tej niedźwiedzicy założyć obrożę z nadajnikiem, ale się nie udało, nie dawała się do siebie zbliżyć na odległość strzału z broni usypiającej. Wcale więc nie była taka oswojona, jak niektórym by się wydawało” – wyjaśnia dr Tomasz Zwijacz-Kozica z Tatrzańskiego Parku Narodowego.

Jest i inna przyczyna takiej sytuacji, zdecydowanie ważniejsza niż odwaga, a mianowicie zapewnienie bezpieczeństwa swoim dzieciom. Co trzeci mały niedźwiadek ginie w okresie godowym i niemal zawsze (bo w ponad 90%) winne temu są obce samce. Jeśli matka straci młode, wkrótce wchodzi w ruję. Wtedy samiec „dzieciobójca” ma duże szanse na jej zapłodnienie. Choć więc niedźwiedzica boi się ludzi, jeszcze bardziej boi się obcego samca. Sprytnie zakłada, że wróg jej wroga może być jej najlepszym sojusznikiem. Samice przebywające z młodymi w sąsiedztwie ludzkich zabudowań miały większe szanse na wychowanie potomstwa, jak dowiodły badania prowadzone na terenie Szwecji, podczas których w ciągu siedmiu lat notowano lokalizację 30 niedźwiedzic noszących obrożę z nadajnikiem GPS. Te samice, którym udało się z sukcesem wychować młode, przebywały w średniej odległości 783 m od ludzkich osiedli. Chętnie korzystały z gęstych młodników, gdzie nie były widoczne dla ludzi. Natomiast matki wybierające tereny leśne niemal dwukrotnie dalej od ludzkich siedzib narażały młode na większe niebezpieczeństwo ze strony samców i częściej traciły dzieci. Nie ma wątpliwości, że wykorzystywały one ludzi jako tarczę.

„Dorosłe samce, te najbardziej dominujące, zajmują najlepsze siedliska, najwyższej jakości, w których najdłużej mogą znajdować pokarm, taki jak borówka w Tatrach czy orzeszki bukowe w starych lasach na Podkarpaciu. Zazwyczaj miejsca te są trudniej dostępne. Samce są generalnie płochliwsze, starają się unikać ludzi, dróg i terenów, gdzie trwają prace leśne. Taki trend obserwujemy w całej Europie. Samica zostawia młode, gdy te mają 2–3 lata. Unikają one dorosłych samców i przez to przebywają bliżej ludzi. W okolicy ludzkich siedzib można łatwo znaleźć coś do zjedzenia, np. odpady komunalne. Zresztą często młode uczą się tego, będąc jeszcze pod opieką matki. Ten »śmieciowy« pokarm jest łatwy do zdobycia, nic więc dziwnego, że niedźwiedzie, gdy kilka razy go spróbują, zaczynają go celowo szukać” – wyjaśnia prof. Selva.

Ludzie nie bez winy

Niestety ludzie konsekwentnie zaznaczają swoją obecność resztkami nadającymi się do jedzenia. Niezabezpieczone wysypiska śmieci, kompostowniki, przepełnione kosze na odpady! Mimo że naukowcy od lat mówią o skutkach takiej beztroski w okolicy zamieszkiwanej przez niedźwiedzie, niewiele się w tej kwestii zmienia. Oswajanie się tych ssaków z obecnością ludzi zawsze powinno być sygnałem alarmowym. Tymczasem w Bieszczadach zdarzają się próby celowego wabienia niedźwiedzi dla celów fotograficznych. Jest to na tyle częste, że Związek Polskich Fotografów Przyrody wprowadził do swojego kodeksu etycznego zakaz dokarmiania dużych ssaków drapieżnych. Zdjęcia wykonane w czatowniach stosujących te praktyki nie mogą brać udziału w konkursach.

Problemem jest też karma wykładana przez leśników dla zwierzyny łownej, bo jako wysokokaloryczna weszła na stałe do menu niedźwiedzi. Zwierzęta te dobrze wiedzą, gdzie znajdują się miejsca dokarmiania – i często je odwiedzają, zwłaszcza zimą. Docierają do nich drogami leśnymi. Spora część karmisk, podobnie jak prowadzące do nich drogi, leży blisko zabudowań, a i te odległe od ludzkich siedzib naznaczone są częstą obecnością człowieka. To niestety sytuacja sprzyjająca stopniowemu przyzwyczajaniu się drapieżników do bliskości ludzi, ostrzegają autorzy raportu „Niedźwiedź 2030”.

Rabuś w pasiece

Najbardziej bliskie sąsiedztwo niedźwiedzi odczuwają właściciele uli. Ponad dwie trzecie pasiek w Bieszczadach stoi w lasach, często z dala od siedzib ludzkich. Niezabezpieczone pastuchem elektrycznym ule są niczym otwarte karmniki. Niektóre osobniki wręcz wyspecjalizowały się w wykradaniu miodu. Szybko się uczą i wykazują sporą inwencję, by się do niego dobrać. Wyjadają zawartość z uli nawet stojących 150 m od zasiedlonego domu. Pszczelarze opowiedzieli mi o osobniku, który wdrapał się na sterczący z ziemi stary pień i przeskoczył nad ogrodzeniem. I o próbującym podkopać się pod elektrycznym pastuchem, ale bezskutecznie, bo tuż pod ziemią znajdowała się skała.

Na 703 wnioski o odszkodowanie za szkody wyrządzone przez niedźwiedzie, które wpłynęły w latach 2013–2023 do Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Rzeszowie, aż 78% pochodziło od pszczelarzy. Rzadziej ofiarą drapieżników padały króliki, drób, owce, daniele i jelenie hodowlane, kozy, bydło oraz psy. Poza tym niedźwiedzie miały na sumieniu zdemolowane ogrodzenia, drzwi, latarnie, ambony, drzewka owocowe, a nawet czterokrotnie zgłoszono uszkodzenie samochodu. W sumie w ciągu ostatniej dekady RDOŚ wypłacił ponad 1,6 mln zł za szkody wyrządzone przez te zwierzęta.

W skrajnej sytuacji niedźwiedź regularnie wchodzi do zagród i np. wyjada karmę dla kur. Nic dziwnego, że mieszkańcy są przerażeni. Bywa, że bieszczadzkie gminy występują o pozwolenie na zastrzelenie drapieżnika. Jako główną przyczynę podaje się bezpieczeństwo ludzi. W ciągu ostatnich pięciu lat do Generalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Warszawie wpłynęło sześć takich wniosków. Dwa z nich rozpatrzono pozytywnie, ale do odstrzału nie doszło. W 2024 r. duże problemy sprawiały trzy osobniki w gminie Cisna. Urząd gminy wystosował wniosek o zezwolenie na ich zabicie, ale opinia ekspertów z Państwowej Rady Ochrony Przyrody była jednoznacznie negatywna. Jako główny powód podano brak właściwej gospodarki odpadami oraz stałą dostępność pokarmu pochodzenia antropogenicznego na terenach zabudowanych. Co jest chronicznym problemem w Bieszczadach.

Życie z niedźwiedziem za płotem

Odstrzał nie rozwiązuje problemu. „Niedźwiedź jest oportunistą pokarmowym i dąży do minimalizacji wysiłku w zdobywaniu pokarmu. Przestanie buszować po okolicy, gdy zostaną usunięte przyciągające go atraktanty. Jeśli jednak pokarm w postaci odpadów z gospodarstw czy wypełnionych po brzegi i niezabezpieczonych śmietników i kompostowników nadal jest dostępny, to w miejsce osobnika, którego się pozbędziemy, wkrótce przyjdą inne. Fakt, że niedźwiedzie szybko się uczą, ma też zaletę. Jeśli w pobliżu zabudowań nic się nie znajduje, zaczynają szukać gdzie indziej. Dobrze działa również odstraszanie. Jedną z metod jest strzelanie gumowymi kulami. Niedźwiedź otrzymuje negatywny bodziec w postaci bólu i kojarzy, że to otoczenie wiąże się z czymś nieprzyjemnym. Jeśli jednak nadal bezproblemowo może się dostać do kompostownika czy innego typu łatwo dostępnego pokarmu, to mimo bólu uzyskuje nagrodę w postaci jedzenia. I wtedy odstraszanie jest nieskuteczne. Kule gumowe są wystrzeliwane z broni gładkolufowej. W terenie zabudowanym może jej używać wyłącznie policja. Zatem przepisy utrudniają ich zastosowanie. Wolno jednak stosować inne środki zapobiegawcze, np. naboje hukowe, petardy i innego typu źródła hałasu, wszystko, co odstraszy niedźwiedzia” – mówi prof. Agnieszka Sergiel z Instytutu Ochrony Przyrody PAN, wiceprezes International Association for Bear Research and Management oraz członkini Grupy Ekspertów ds. Niedźwiedzia Brunatnego w Europie.

Ale pierwszym krokiem w rozwiązywaniu problemów są dobre nawyki. Jeśli śmieci i odpadki są łatwo dostępne, można jedynie oczekiwać eskalacji konfliktów. W gruncie rzeczy nie wysilamy się, by bezpiecznie współegzystować z niedźwiedziami. Skoro i turyści przemierzający góry nie stosują się do zasad, to problem rośnie niepomiernie. W ostatecznym rozrachunku zwierzęta cierpią bardziej.

***

Ile Polski nadaje się do zamieszkania przez niedźwiedzie?

Podczas przygotowywania projektu planu ochrony niedźwiedzia w 2012 r. analizowano polską część Karpat, poszukując obszarów odpowiednich dla tego zwierzęcia, czyli względnie trudno dostępnych dla ludzi i wolnych od zakłóceń ze strony człowieka (gospodarki leśnej, urbanizacji, łowiectwa, turystyki). Mówiąc prosto, szukano górskich bezdroży nie mniejszych niż 4 km2 i oddalonych co najmniej o 500 m od drogi. Uwzględniano przy tym wszystkie typy dróg oraz szlaki turystyczne. Na ponad 20 tys. km2 powierzchni Karpat Polskich tak przyjęte kryterium spełniło tylko ok. 103 km2 w 14 bezdrożnych obszarach. 12 z nich jest położonych w Bieszczadach, a 2 – w Tatrach.

Wiedza i Życie 11/2024 (1079) z dnia 01.11.2024; Zoologia; s. 18

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną