Myszy niczym owady
Badania przeprowadzono w regionie Lesueur w Australii Zachodniej, gdzie licznie występują rośliny z rodzaju banksja. To drzewa i krzewy o wyjątkowo barwnych kwiatach. Do tej pory uważano, że banksje zapylane są przez ptaki z rodziny miodojadów i torbacze (głównie ostronogi nektarowe). W Lesueur pod lupę wzięto gatunki krzewiaste z kwiatami zlokalizowanymi tuż nad ziemią i wydzielającymi silną piżmową woń, co sugerowało możliwość zapylania przez zwierzęta wykorzystujące w procesie żerowania nie wzrok, lecz węch.
Naukowcy z La Trobe University rozmieścili w pobliżu czterech gatunków banksji kamery aktywowane ruchem, dzięki czemu wpadli na trop nowego zapylacza. Okazała się nim niewielka rodzima mysz z gatunku Pseudomys albocinereus. Gryzonie odwiedzały banksje nie po to, by znaleźć inną formę pokarmu, np. drobne owady, ale w celu pożywienia się produkowanym przez kwiaty słodkim nektarem. W trakcie konsumpcji ich ciała oblepiał pyłek, który ostatecznie trafiał na inne kwiaty, co wspomagało proces zapylania. Ku zaskoczeniu badaczy głównymi zapylaczami gatunku Banksia subulata były właśnie myszy P. albocinereus i myszy domowe, a nie torbacze, jak sądzono do tej pory. Wcześniej zapylające gryzonie zaobserwowano tylko w Afryce. To pierwszy raz, kiedy zjawisko to potwierdzono u gatunków australijskich. Zaobserwowano też, że miodojady odwiedzały wszystkie gatunki z podobną częstotliwością, podczas gdy ssaki preferowały te o silnie pachnących kwiatach.