Zwierzęta Świętego Mikołaja
Planowałam w czasie urlopu przejechać samochodem z południowego krańca Półwyspu Skandynawskiego na daleką północ, jakieś 300 km za koło polarne. „Tylko uważaj na renifery” – przestrzegła mnie koleżanka mieszkająca w Sztokholmie. „Ich mózg składa się tylko z kilku komórek i wszystkie zajęte są szukaniem porostów, więc strasznie głupio się zachowują”. Miała rację. Nie tylko pojedyncze zwierzęta, ale całe grupki stały na drodze, spacerowały po niej, truchtały środkiem szosy. Nawet jeśli pasły się na poboczu, to zamiast uciekać do lasu przed nadjeżdżającym samochodem, wbiegały na środek jezdni. Najbezpieczniej było, widząc je z daleka, zatrzymać samochód i zobaczyć, co zwierzęta zrobią. Tylko w Szwecji w ciągu ostatnich 5 lat zginęło w kolizjach z samochodami ponad 10 tys. reniferów. Największym drogowym cmentarzyskiem są dla nich okolice Kiruny, gdzie natężenie ruchu ostatnio bardzo się nasiliło wskutek rozwoju przemysłu górniczego. Jadąc tamtędy, zwłaszcza zimą, można na krótkim odcinku zobaczyć 10–15 martwych osobników.
Zapytana o to trudne do zrozumienia zachowanie reniferów, dr Gabriela Wagner, fizjolog zwierząt z Norsk institutt for bioøkonomi w Tromsø, podała kilka powodów. „Renifery nie boją się samochodów, gdyż nie mają świadomości, że mogą być one dla nich zagrożeniem. Nierzadko drogi położone są nieco wyżej niż otaczająca je okolica, więc mają z nich dobrą widoczność. Jeśli przestraszy je nagły hałas, to często wbiegają na najwyższe miejsce, a tym bywa właśnie szosa lub tory, na których także często giną. Ponadto renifery różnią się stopniem oswojenia, bo tak jak w przypadku ludzi są wśród nich osobniki bardziej i mniej odważne. Zima jest dla nich szczególnie niebezpieczna, bo zamiast przekopywać się przez głęboki śnieg, wybierają wędrówkę po odśnieżonych drogach, którymi mogą łatwiej się przemieszczać. Co więcej, powierzchnia dróg jest posypywana solą, a za solą renifery przepadają i ją zlizują. Apetyt na sól przeważa nad lękiem przed ludźmi. Poza tym szosy przecinają ich naturalne pastwiska, często przebiegają wzdłuż wytyczonych przez pokolenia reniferów szlaków migracji, z których osobniki niezmiennie korzystają od kilkuset lat, podczas gdy drogi są nowe w krajobrazie”, podkreśla Wagner. To niektóre powody sprawiające, że podróżując samochodem przez Skandynawię, można nieoczekiwanie znaleźć się bardzo blisko reniferów.
Wędrowiec na diecie z porostów
Hodowla reniferów, podstawa utrzymania Saamów, mieszkańców północnej części Półwyspu Skandynawskiego, co do zasady różni się od hodowli bydła czy owiec, którą znamy w naszym kraju. Renifery chodzą wolno (dzikie populacje zanikają, występują np. w Norwegii, Kanadzie, na Alasce). Rzadko przebywają na ogrodzonych pastwiskach (głównie podczas znakowania nowo narodzonych cieląt i uboju). Ci prawdziwy nomadzi przemierzają wielkie odległości dzielące letnie i zimowe tereny wypasu. „Jedno stado, któremu w wędrówce towarzyszy kilku wynajętych pasterzy, może składać się ze zwierząt należących do wielu właścicieli. Każdy renifer ma charakterystyczne nacięcia na uchu, więc wiadomo, czyją jest własnością”, mówi dla „Wiedzy i Życia” Granberg Åsa, ekolog z Länsstyrelsen Västerbotten.
Zimą renifery muszą się przemieszczać, bo szybko wyjadają dostępny w okolicy pokarm. Wiosną celem ich wędrówki są tereny odpowiednie do narodzin młodych. Tu spędzają kilka tygodni, ponieważ czekają, aż dzieci trochę podrosną i się wzmocnią. Gdy nastaje lato i śnieg topnieje, pojawiają się chmary komarów oraz jeszcze dokuczliwszych od nich meszek i bąków. Ta plaga zmusza zwierzęta do wędrówki w kierunku gór lub morskich wybrzeży, gdzie panują niższe temperatury, a wiatry są silniejsze, co sprawia, że małych prześladowców kłębi się mniej. Natomiast te renifery, które żyją w lasach, by uwolnić się od natrętów, poszukują piaszczystych miejsc, dróg szutrowych, brzegów rzek i innych otwartych przestrzeni, takich jak bagna czy wyręby. Ogólnie zwierzęta te chętnie tworzą duże stada, liczące po kilkadziesiąt, kilkaset, a nawet wiele tysięcy osobników. To celowe zachowanie – w tłumie mniej są nękane przez krwiopijne owady. Korzyści z bycia w stadzie to także zwiększona czujność i szybsze ostrzeganie przed drapieżnikami, ale i lepszy dostęp do partnerów w sezonie rozrodczym.
Uciekając przed chmarami owadów, renifery mają mniej czasu na poszukiwanie pokarmu. Zauważono, że w lata, kiedy insektów pojawia się wyjątkowo dużo, ssaki te ważą mniej. Ich letnie menu jest bogate w różne trawy i turzyce, łatwostrawne krzaczki borówki czarnej i ulubione byliny, jak pięciornik kurze ziele, szarota drobna i siedmiopalecznik błotny oraz liście i pędy karłowatych wierzb i brzóz. Koniec lata to czas na grzybobranie. Renifery rozchodzą się po okolicy w poszukiwaniu grzybów (które o tej porze roku stanowią nawet do 25% ich diety), więc pasterze narzekają na trudności z utrzymaniem ich w zwartym stadzie.
Zima na północy przychodzi szybko. To trudny czas – pokarmu permanentnie brakuje i trzeba zużywać nagromadzone podczas ciepłych miesięcy zapasy tkanki tłuszczowej i mięśniowej. Największe byki, ważące w porze roślinnego dobrobytu nawet ponad 300 kg, w czasie zimy tracą do 40% masy. W zimie renifery jedzą głównie porosty, w tym chrobotka reniferowego (Cladonia rangiferina), który tworzy grube chrzęszczące dywany na dnie lasu. Chrobotek jest tak integralną częścią życia tych zwierząt, że nawet jego nazwa gatunkowa rangiferina wywodzi się od łacińskiej nazwy renifera – Rangifer. Śnieg może stanowić poważną przeszkodę w zdobywaniu pokarmu, jeśli jego głębokość przekracza 70 cm. Bywa też, że renifer nie radzi sobie z mokrą i zbyt ciężką okrywą. Niestety, ocieplenie klimatu sprawia, że często następują po sobie fale odwilży i mrozu. W efekcie powierzchnię stwardniałego śniegu ścina warstwa lodu, przez którą zwierzęciu trudno się przekopać. Ratuje się wtedy, jedząc porosty innych rodzajów (Alectoria i Bryoria), które rosną na drzewach i zwisają z nich niczym firanki.
Porosty to dobre źródło węglowodanów, ale zawierają też wiele substancji będących wtórnymi metabolitami. A przez to chrobotek może być mocno toksyczny, a nawet groźny dla życia owiec lub jeleni. Ale reniferom nie szkodzi. Stanowi do 2/3 ich zimowej diety. Żołądki reniferów mają specjalny zestaw bakterii, które pomagają im trawić porosty.
Dziwne oczy
Dla ludzkich oczu białoszare chrobotki są kiepsko widoczne w słabym świetle arktycznego dnia. Wydaje się jednak, że natura znalazła sposób na ułatwienie reniferowi znajdowania pokarmu, by nie marnował energii na bezowocne poszukiwania, zwłaszcza w zimnej porze, gdy trudno mu napełnić żołądek. Zwierzęta te najprawdopodobniej widzą porosty z daleka za sprawą niezwykłej przy dziennym trybie życia cechy. Prof. Glen Jeffery, neurofizjolog z University College London, odkrył, że mają one zdolność do widzenia w ultrafiolecie, gdyż w siatkówce występują u nich czopki wrażliwe na UV. Daleka północ, szczególnie zimą, skąpana jest w promieniowaniu ultrafioletowym. Wynika to nie tylko z położenia na globie, ale również faktu, że śnieg i lód odbijają blisko 80% UV. Natomiast porosty pochłaniają ultrafiolet, podobnie jak sierść wilka – największego wroga renifera. Zatem na tle powierzchni odbijającej ultrafiolet renifer widzi wyraźnie to, czego szuka, i to, przed czym powinien jak najszybciej uciekać.
Co ciekawe, chociaż oczy reniferów nie są w żaden sposób chronione przed szkodliwym działaniem ultrafioletu, zwierzęta nie cierpią na śnieżną ślepotę. To niejedyna niezwykła właściwość ich wzroku. Renifer zmienia barwę tęczówki ze złotobrązowej w lecie na ciemnoniebieską zimą. To skutek przystosowania się do długich okresów albo stałego mocnego dziennego światła latem, albo prawie całkowitej ciemności zimą, kiedy słońce przez większą część dnia znajduje się poniżej horyzontu. Odmienny kolor oczu zawdzięczają zmianie barwy położonej za siatkówką błony odblaskowej (tapetum lucidum). W zimie jej włókna kolagenowe są ciaśniej upakowane, dzięki czemu odbijają głównie światło niebieskie. Pozwala to lepiej znajdować pożywienie i unikać drapieżników. Taką błonę ma wiele ssaków, ale renifer jest pierwszym gatunkiem, u którego odkryto tego typu przystosowanie do ekstremalnie różnych warunków świetlnych.
Zwierzę jak termos
Renifer jest mistrzem w zachowywaniu ciepła, ale poniekąd to nic dziwnego, skoro zaadaptował się do temperatur spadających poniżej –30°C. Do tego potrzebuje przede wszystkim dobrego futra. Jego sierść jest niezwykle gęsta, 1 cm2 skóry posiada do 2 tys. drobniutkich włosków. Druga warstwa składa się z rzadszych grubszych włosów okrywowych, które są puste w środku i wypełnione powietrzem. Taka sierść stanowi tak świetną izolację, że leżący renifer nie roztapia pod sobą śniegu. Włosami pokryty jest cały jego pysk, łącznie z wargami, mięsistymi i bardzo ruchliwymi. To go chroni przed odmrożeniami, kiedy szuka pod śniegiem pokarmu. W porównaniu z resztą ciała na nogach znajduje się niewiele włosów. Ogrzewanie kończyn nie jest dla renifera priorytetem, a ich temperatura może spaść niemal do 0°C, podczas gdy tułów i klatka piersiowa zachowują normalną ciepłotę, czyli ok. 38,5°C. Dzieje się tak, gdyż naczynia krwionośne bardzo się zwężają i niewiele krwi dociera do dolnych partii kończyn. Ta ich część składa się głównie ze ścięgien i więzadeł, które nadal sprawnie funkcjonują w niskiej temperaturze i zdolność do biegania nie maleje. A renifer jest niezwykle sprawnym biegaczem – gdy bardzo się spieszy, potrafi osiągnąć prędkość nawet 80 km/h.
Skoro mowa o bieganiu, to należy wyjaśnić, kto ciągnie sanie Świętego Mikołaja. Renifer jest jedynym gatunkiem wśród jeleniowatych, u którego poroże, zrzucane co roku, mają osobniki obu płci. Z tym że samcom odpada ono wcześniej, zwykle przed Bożym Narodzeniem, podczas gdy samice utrzymują je przez całą zimę. Zatem to samice ciężko pracują, rozwożąc w Wigilię prezenty.
Odpowiednie zwieńczenie głowy zapewnia pozycję w stadzie. Przewodzą samice z najbardziej imponującym porożem i to one pełnią funkcję strażniczek pilnujących bezpieczeństwa innych. Pasterze zakładają przewodniczkom dzwonki, a coraz częściej – obroże z nadajnikiem GPS, by ułatwić sobie śledzenie ruchów stada. To niejedyna nowinka technologiczna zmieniająca pracę pasterzy. Obecnie zamiast na nartach poruszają się oni na skuterach śnieżnych i quadach. W najtrudniej dostępnych rejonach korzystają z helikopterów i dronów.
Europejskie pastwiska reniferów
Kiedyś wypasem stad kierowały wyłącznie potrzeby zwierząt i nie było ograniczeń w postaci granic państwowych. W Szwecji i Norwegii migracje zwykle przebiegały wzdłuż dużych dolin rzecznych. Za zimowe pastwiska służyły wschodnie wybrzeża Bałtyku, na lato stada przemieszczały się na zachód w górzyste tereny, na samej północy półwyspu migrowały z zimowych pastwisk w lasach Rosji i Finlandii na letnie pastwiska wzdłuż północnego wybrzeża Atlantyku do Norwegii i Finlandii. W końcu, ponad 100 lat temu, hodowcy musieli dostosować się do stopniowego zamykania granic państwowych. Obecnie wg szacunków z 2022 r. wypasanych jest 185–195 tys. reniferów na 36% powierzchni Finlandii, w Szwecji 225–280 tys. na 50% powierzchni kraju i do 215 tys. zwierząt na 40% powierzchni Norwegii.
Hodowla staje się coraz bardziej problematyczna. W ciągu ostatnich 50 lat ilość naziemnych porostów w niektórych regionach zmniejszyła się o 70% za sprawą intensywnej gospodarki leśnej. Choć statystycznie obszar hodowli obejmuje znaczną część Półwyspu Skandynawskiego, nie oznacza to, że na tych rozległych terenach może się odbywać wypas. Zwyczajowo Saamowie korzystają z ziemi, która nie jest ich własnością. Z biegiem lat znaczna część pastwisk zniknęła w wyniku rozbudowy miast, powiększania terenów rolniczych i stawiania obiektów przemysłowych. Obecnie prawo do wypasu obejmuje góry i regiony odludne. Ale nawet na obszarach, gdzie utrzymuje się dziewicza przyroda, zwierzęta tracą dostęp do pożywienia z powodu rozwoju energetyki wodnej, energetyki wiatrowej i górnictwa. Od kilkudziesięciu lat sprzeczne interesy hodowców reniferów i innych gałęzi gospodarki są tematem debaty społecznej.
***
Geny renifera
Renifer tundrowy to jedyny udomowiony gatunek w rodzinie jeleniowatych. Występuje na całej półkuli północnej – zamieszkuje tundrę i lasotrundrę Subarktyki oraz Arktyki. Według ocen genetyków renifery, bydło i kozy oddzieliły się od wspólnego przodka ok. 29,6 mln lat temu, w oligocenie, kiedy to nastąpiła ekspansja terenów trawiastych na całym globie. Obecnie istnieje kilkanaście podgatunków renifera.
***
Długowieczny chrobotek
Chrobotek tak jak wszystkie porosty jest kooperatywą grzybów i glonów, w której panuje podział obowiązków. Grzyb odpowiada za dostarczanie wody wraz z minerałami, gdyż potrafi pobierać wilgoć z powietrza, podczas gdy glon produkuje pokarm, prowadząc fotosyntezę nawet w niskich temperaturach. Chrobotek do życia potrzebuje choćby najcieńszej warstewki gleby, torfu lub drewnianego podłoża. Rośnie w tempie ślimaczym, nie więcej jak 1 cm rocznie. Uszkodzony lub zniszczony potrzebuje kilkudziesięciu lat, by się odbudować, ale za to jest długowieczny (spotykane są kępy liczące ponad 100 lat).