Wymiociny i odchody z Polski modyfikują historię dinozaurów
A już się wydawało, że wszystko jest jasne. Dinozaury pojawiły się jako dwunożne gady jakieś 230 mln lat temu (późny trias, początek ery mezozoicznej). W tym samym czasie ewolucja dała początek ssakom oraz dwunożnym gadom krokodylowym (pseudozuchom), których potomkiem jest dzisiejszy czterokończynowy aligator.
Pod koniec triasu nastąpiło nagłe masowe wymieranie – spowodowane prawdopodobnie przez wielki wulkanizm – i większość pseudozuchów zniknęłą. Dinozaury przypadkiem przetrwały i wraz z początkiem kolejnego okresu – jury – urosły (stały się największymi zwierzętami lądowymi w dziejach Ziemi) i zdominowały inne gatunki.
Ssakom pod ich rządami wiodło się nawet dobrze, ale musiały pozostać małe – prowadziły często nocny tryb życia i mieszkały w norach. Straciły też z tego powodu zdolność widzenia koloru czerwonego. Pomógł im upadek wielkiej asteroidy 66 mln lat temu, który wybił dinozaury. Wtedy one urosły i zawładnęły lądami. Tak jest do dzisiaj.
Inny obraz rysuje zespół naukowców kierowany przez dr. Grzegorza Niedźwiedzkiego, który wykształcił się w Polsce, a kilka lat temu przeniósł się na Uppsala universitet. – Wszystkie 500 opisanych przez nas skamieniałości pochodzi z Polski, konkretnie ze Śląska i z Gór Świętokrzyskich – mówi pulsarowi. Są one pozostałościami po posiłkach wielu gadów, w tym dinozaurów, płazów i ryb. – Mówiąc dosadnie: to skamieniałe kupy oraz wymiociny. Fachowo się je nazywa bromalitami.
– W odchodach zwierząt roślinożernych znaleźliśmy dużą ilość paproci nasiennych – jednej z grup roślin nagozalążkowych – tłumaczy badacz. Dodatkowo są resztki gatunków, które nie występują w danym miejscu. Pradawny gad musiał więc najeść się gdzie indziej, a wydalić je tam, gdzie się je teraz znajduje.
Naukowcy znaleźli też w odchodach węgiel drzewny. W zanadrzu mają dwie hipotezy na temat jego obecności. Według pierwszej pradawne zwierzęta spożywały go, aby zneutralizować toksyny z roślin. – My też jemy węgiel, jak się zatrujemy – opowiada dr Niedźwiedzki.
Według drugiej hipotezy ten węgiel to pozostałość po dawnych pożarach. Wypalone miejsce zarastały młode paprocie nasienne. A dinozaury i inne gady lubiły ich pędy. Zjadając je, spożywały przy okazji popiół i inne resztki, które osiadały na roślinach.
Uczeni badali też odchody drapieżnych dinozaurów. – Znaleźliśmy koprolity, czyli skamieniałe kupy, w których nie zachowało się prawie nic. Prawdopodobnie drapieżnik miał coś w rodzaju przedżołądka. Do niego trafiały kości. Nie chciał, żeby pojawiało się ryzyko przedziurawienia przez nie układu pokarmowego, więc je z siebie przez paszczę wydalał. Ptaki mają coś podobnego, choć one nie są wielkimi dinozaurami. Do żołądka właściwego trafiał pokarm już odseparowany i nadtrawiony. On właśnie przechodził do dalszych części układu pokarmowego – opowiada dr Niedźwiedzki.
Sięgnij do źródeł
Badania naukowe: Digestive contents and food webs record the advent of dinosaur supremacy
Jeśli chodzi o jadłospis gadów, zdaniem badacza nie jest tak, jak pokazują ryciny. Wielki i krwiożerczy drapieżnik nie atakował wybranej ofiary. Jadł, co mu „pod pysk” podpadło. Mogła to być mała rybka, młodociany dinozaur, albo nawet osobnik starszy.
– Nie negujemy masowego wymierania pod koniec triasu – o jego obecności świadczą zapisy w skałach – podsumowuje dr Niedźwiedzki. – Mówimy jedynie, że stopniowa dominacja dinozaurów następowała już przed nim. W tym czasie przez 10 mln lat pojawiały się epizody globalnego ocieplenia i różnorodność dinozaurów spadała. Zatem i one doświadczyły wymierania, choć w mniejszym stopniu niż pseudozuchy. Ale nawet gdyby gady krokodylowe przeżyły efekty wybuchów wulkanów, dinozaury wygrałyby w ewolucyjnej bitwie.
Dowiedz się więcej
Wojciech Mikołuszko przeprowadził w 2019 r. wywiad z dr Katarzyną Zarembą-Niedźwiedzką i dr. Grzegorzem Niedźwiedzkim: Tak uprawia się naukę w Szwecji (POLITYKA)