Mark Harvey
Środowisko

Kiedy koń stał się rumakiem

Konie były dla ludzi epoki lodowej inspiracją; uwieczniano ich wizerunki, tworząc wspaniałe dzieła sztuki, takie jak datowane na ponad 30 tys. lat temu malowidła w jaskini Chauveta we Francji.Heritage Images/Getty Images Konie były dla ludzi epoki lodowej inspiracją; uwieczniano ich wizerunki, tworząc wspaniałe dzieła sztuki, takie jak datowane na ponad 30 tys. lat temu malowidła w jaskini Chauveta we Francji.
Udomowienie koni przyszło jednak znacznie później, o czym świadczą liczne pochówki, jak na przykład ten na stanowisku Nowoilinowskij w Kazachstanie, datowany na początek drugiego tysiąclecia p.n.e.Emma Usmanova Udomowienie koni przyszło jednak znacznie później, o czym świadczą liczne pochówki, jak na przykład ten na stanowisku Nowoilinowskij w Kazachstanie, datowany na początek drugiego tysiąclecia p.n.e.
Pochówki ze szkieletami koni i szczątkami rydwanów dowodzą, że konie po udomowieniu wykorzystywane były jako zwierzęta pociągowe.William T. Taylor Pochówki ze szkieletami koni i szczątkami rydwanów dowodzą, że konie po udomowieniu wykorzystywane były jako zwierzęta pociągowe.
Wiemy już, że konie z Botai należały do gatunku dzikich koni Przewalskiego (Equus ferus przewalskii), na które polowano dla mięsa. Obecnie trwają prace nad ochroną tego zagrożonego gatunku.Sven Zellner/Agentur Focus/Redux Wiemy już, że konie z Botai należały do gatunku dzikich koni Przewalskiego (Equus ferus przewalskii), na które polowano dla mięsa. Obecnie trwają prace nad ochroną tego zagrożonego gatunku.
Zgromadzone w ostatnich latach dane genetyczne i archeologiczne dotyczące udomowienia koni pozwalają lepiej zrozumieć trwające już tak długo związki między ludźmi i końmi. Znaleziska pradawnego siodła i innych służących jeździeckom przedmiotów w Mongolii pokazują, że ludy stepowe były autorami wynalazków, które do dziś są w użyciu.J. Bayarsaikhan Zgromadzone w ostatnich latach dane genetyczne i archeologiczne dotyczące udomowienia koni pozwalają lepiej zrozumieć trwające już tak długo związki między ludźmi i końmi. Znaleziska pradawnego siodła i innych służących jeździeckom przedmiotów w Mongolii pokazują, że ludy stepowe były autorami wynalazków, które do dziś są w użyciu.
Koczownicza rodzina na koniach zagania zwierzęta gospodarskie w środkowej Mongolii.Timothy Allen/Getty Images Koczownicza rodzina na koniach zagania zwierzęta gospodarskie w środkowej Mongolii.
Mapa Daniel Huffman
Mapa Daniel Huffman
Mapa Daniel Huffman
Nowe odkrycia archeologiczne i genetyczne podważają utrwalone przekonania na temat udomowienia koni

Świat, w którym żyjemy, został zbudowany na końskim grzbiecie. Większość z nas nie widuje dziś na co dzień koni, ale to zupełnie nowa sytuacja. Jeszcze kilkadziesiąt lat temu udomowione konie stanowiły nieodłączny element funkcjonowania społeczeństw na całym świecie. Niemal każda dziedzina życia była tak czy inaczej związana z końmi. Listy dostarczali pocztowcy na koniach, podróże odbywano bryczkami lub w karocach, kupcy używali koni do transportu towarów w najdalsze rejony świata, rolnicy wykorzystywali konie do uprawy ziemi, a wojsko do walki.

Naukowcy od dawna próbowali zrozumieć, jak narodziła się ta wyjątkowa więź między ludźmi i końmi. Dotychczas powszechnie uważano, że konie stopniowo udomowili ludzie kultury grobów jamowych (Yamnaya) przed z górą 5 tys. lat na porośniętych trawami stepach zachodniej Azji, co pozwoliło później dosiadającym konie jeźdźcom podbić Eurazję i wprowadzić na ogromnych obszarach nowe języki (indoeuropejskie) i tradycje kulturowe.

Dziś jednak w wyniku pojawiania się nowych dowodów oraz współpracy archeologów z badaczami z innych dziedzin nauki podważa się obowiązujące niegdyś kluczowe założenia, co do czasu i przyczyn udomowienia koni, a także tempa ich rozprzestrzenienia się na całej Ziemi. Nowe idee radykalnie zmieniają nasze rozumienie nie tylko koni, ale także ludzi, którzy wykorzystywali te zwierzęta w najrozmaitszych obszarach życia – od pasterstwa po działania wojenne. Nowa wizja przeszłości niesie dziś naukę również dla nas, gdy rozważamy los zagrożonych dzikich koni na stepach. Uwydatnia ona również wielką wartość wiedzy rdzennej ludności, pozwalając lepiej zrozumieć późniejsze rozdziały wspólnej historii ludzi i koni, kiedy udomowione konie z Eurazji trafiły do reszty świata.

Rodzaj equus, obejmujący konie, osły i zebry, pojawił się około 4 mln lat temu w Ameryce Północnej. W ciągu następnych kilku milionów lat jego przedstawiciele rozprzestrzenili się poprzez lądowy pomost Beringii między obecną Rosją i Alaską do Azji, Europy i Afryki. Konie należą do najstarszych i najbardziej cenionych zwierząt łownych ludzkości. Być może pierwszy niepodważalny dowód na polowanie na nie z bronią przez wczesnych członków rodziny ludzkiej pochodzi z bogatych w szczątki koni stanowisk archeologicznych, takich jak Schöningen w Niemczech, datowanych na około 300 tys. lat temu. W osadach wyjątkowego środowiska nad brzegami jeziora zachowały się nie tylko szczątki licznych koni, ale także pięknie wykonane drewniane włócznie, których myśliwi używali do polowania. Przez tysiąclecia dzikie konie pozostawały podstawą diety wczesnych Homo sapiens żyjących w północnej Eurazji. Ludzie uważnie obserwowali te zwierzęta, będące dla nich źródłem pożywienia: konie odgrywały ważną rolę w sztuce epoki lodowej, czego przykładem są spektakularne malowidła sprzed ponad 30 tys. lat wykonane węglem drzewnym na wapiennych ścianach jaskini France’a Chauveta we Francji.

Niełatwo prześledzić, jak doszło do przemiany tej pierwotnej relacji drapieżnik-ofiara w swoistą symbiozę – udomowienie obejmujące opiekę, utrzymywanie stada, dojenie czy jazdę wierzchem. Naukowcy badający daleką przeszłość rzadko mają luksus dostępu do dokumentów pisanych lub obrazów dokumentujących zmienne związki między ludźmi i zwierzętami. Jest to szczególnie prawdziwe w przypadku euroazjatyckich stepów, rozciągających się od wschodniej Europy niemal po brzegi Pacyfiku – zimnych, suchych, odludnych trawiastych równin, prawdopodobnej siedziby najwcześniejszych hodowców koni. Społeczności stepowe cechowały się od zawsze wielką mobilnością, gdyż zmuszone były przenosić się ze stadami wraz ze zmianą pór roku na świeże pastwiska. Ten tryb życia pozostawił po sobie nieliczne i słabo zachowane materiały archeologiczne, a o owym związku ludzi i koni wiemy najwięcej dzięki końskim kościom, a nie śladom ludzkiej działalności.

Dla mnie, jako archeozoologa, to właśnie końskie kości stanowią główne źródło wiedzy o początkach udomowienia. U zarania naszej dziedziny wiedzy początków udomowienia szukano często poprzez analizę rozmiarów, kształtu czy częstości występowania tych kości w czasie. Podstawą takiego podejścia jest rozumowanie, że gdyby konie żyły w bliskim kontakcie z ludźmi, ich kości mogłyby stać się bardziej rozpowszechnione lub bardziej zróżnicowane pod względem kształtów i rozmiarów, bądź to dlatego, że ludzie hodowali je ze względu na określone cechy, bądź z powodu ich wykorzystywania do pracy w sposób, który zmieniał ciała zwierząt w trakcie ich życia.

W praktyce jednak poszukiwanie tego typu wzorców w zapisie archeologicznym wygląda trochę jak wróżenie z fusów. Różnice w kształcie lub liczbie końskich kości znajdowanych na stanowiskach archeologicznych mogą być spowodowane wieloma różnymi czynnikami, od zmian środowiskowych po zmiany w diecie ludzi, a nawet błędami w pobieraniu próbek szczątków do badań. W najlepszym razie wskaźniki te stanowią jedynie pośrednie przesłanki do odtworzenia narodzin pasterstwa lub jazdy konnej.

Dopiero w latach 90. zaczęliśmy zdobywać mocniejsze i wiarygodniejsze dane na temat udomowienia koni. Opierając się na wcześniejszych pracach niektórych naukowców, archeolog David Anthony z Hartwick College w stanie Nowy Jork i jego współpracownicy zidentyfikowali na podstawie końskich szczątków bezpośrednie dowody udomowienia i opublikowali swoje odkrycia na łamach „Scientific American”. Kiedy ludzie wykorzystują konie jako siłę pociągową, często powstaje w ich uzębieniu (zwykle na dolnym drugim przedtrzonowcu) specyficzny wzór uszkodzeń wynikły ze stosowania wędzideł do kierowania zwierzętami. Anthony i jego współpracownicy znaleźli takie ślady na końskich szczątkach na stanowisku Deriiwka w Ukrainie, które znajduje się na obszarze uważanym za kolebkę kultury grobów jamowych. Choć koń z Deriiwki nie został bezpośrednio datowany, jego związek z ludem Yamnaya sugerował, że pasterze na euroazjatyckich stepach mogli hodować i dosiadać koni już w czwartym tysiącleciu p.n.e. lub nawet wcześniej.

Koń z Deriiwki wydawał się spajać wiele luźnych wątków w naszym podejściu do prehistorycznej Eurazji. Jakieś 6000 lat temu, w okresie zwanym eneolitem (znanym również jako epoka miedzi), na ogromnych obszarach środkowej i wschodniej Europy oraz w zachodniej części Wielkiego Stepu zaczęły się pojawiać duże pagórki grobowe, czyli kurhany. Przez lata wielu archeologów dostrzegało oczywisty związek pomiędzy kurhanami, ekspansją języków indoeuropejskich i udomowieniem koni. W szczegółach wyglądało to tak, że żyjący na czarnomorskich stepach lud Yamnaya najpierw oswoił konie, a potem ruszył na końskich grzbietach na podbój Eurazji, przynosząc ze sobą zwyczaje grzebalne i pierwotną wersję języka indoeuropejskiego – który, jak się uważa, dał początek wielu używanym do dziś językom, w tym angielskiemu. W ślad za odkryciem Anthony‘ego koncepcja ta, znana jako hipoteza kurhanowa, zyskała dużą popularność w literaturze naukowej i świadomości społecznej.

Niestety, koń z Deriiwki nie był tym, na co wyglądał. W 10 lat później bezpośrednie datowanie radiowęglowe jego szczątków wykazało, że zwierzę było znacznie młodsze, niż się Anthony’emu wydawało. Koń ten żył na początku pierwszego tysiąclecia przed naszą erą, a więc w czasach, gdy udomowione konie i jazda wierzchem były już rozpowszechnione i jest to dobrze udokumentowane. Zamiast jednak całkowicie odrzucić hipotezę kurhanową, archeolodzy w dalszym ciągu badali równoczasowe zespoły kostne z różnych stanowisk na zachodzie Wielkiego Stepu, poszukując szczątków końskich, które mogłyby potwierdzić tę ideę. Poszukiwania te zaprowadziły ich do miejsca, które wzbudziło szczególne zainteresowanie: do osady Botai w północnym Kazachstanie.

Botai znajduje się w pewnej odległości na wschód od ojczyzny ludzi kultury grobów jamowych. Brak jest wprawdzie jakichkolwiek oczywistych związków kulturowych tego stanowiska z ludem Yamnaya, jest jednak ono również położone w zachodniej części Wielkiego Stepu i, podobnie jak Deriiwka, datowane na czwarte tysiąclecie p.n.e. A, co najważniejsze, wśród licznych kości znalezionych w Botai znaczny odsetek – prawdę mówiąc, niemal wszystkie – stanowią szczątki koni. Spośród tysięcy kości zwierzęcych z Botai, od koni pochodziły prawie wszystkie. Nic dziwnego, że zajmujący się nimi archeolodzy zaczęli dyskutować na temat znaczenia koni z Botai dla kwestii udomowienia tych zwierząt.

Z początku debata na temat udomowienia koni z Botai przybrała burzliwy charakter. Najpierw Anthony i jego współpracownicy twierdzili, że dziwny kształt powierzchni niektórych zębów koni z Botai mógł wskazywać na stosowanie wędzidła, co miało sugerować, że jeźdźcy dosiadali tych koni. Wkrótce jednak Sandra Olsen, obecnie pracująca na University of Kansas, znalazła takie same cechy na zębach koni dzikich, co wskazywało, że nie można ich traktować jako dowodu na udomowienie. Naukowcy przyjrzeli się również kontekstowym aspektom stanowiska Botai, w tym układowi przestrzennemu, spekulując, że doły po słupach i ziemianki wypełnione materiałem organicznym mogą być pozostałościami po zagrodach i ich czyszczeniu.

Inni badacze jednak pozostawali sceptyczni – i mieli ku temu ważne powody. Niektóre konie z Botai znaleziono z grotami wbitymi między żebra – zostały najwyraźniej zabite przez myśliwych. Poważniejszym problemem dla zwolenników łączenia koni z Botai z udomowieniem okazały się badania wieku i płci zwierząt znalezionych na tym stanowisku. Racjonalne zarządzanie stadem koni polega na tym, by ubojowi podlegały zwierzęta bądź to bardzo młode, bądź bardzo stare, ponieważ te w wieku rozrodczym są potrzebne do zapewnienia stadu witalności. Marsha Levine wraz z zespołem wskazują jednak, że wśród kości z Botai przeważają szczątki w większości zdrowych dorosłych osobników. Znaleziono tam też dużo samic w wieku rozrodczym, a także pewną liczbę płodów i nowo narodzonych źrebiąt. Zabijanie ciężarnych klaczy stanowiłoby cios dla płodności stada udomowionych zwierząt, ale dowody takiego działania powszechnie występują na stanowiskach archeologicznych w miejscach, gdzie polowano na dzikie zwierzęta dla mięsa.

Ta ożywcza różnica zdań na temat udomowienia koni w Botai przycichła na krótko w roku 2009, kiedy to głośna publikacja w „Science” przyniosła przekonujące, jak się zdawało, dowody, że mieszkańcy Botai korzystali z końskiego mleka i nieobca im też była jazda wierzchem. Po pierwsze, po przeanalizowaniu kształtów znalezionych w Botai kości autorzy stwierdzili, że są one podobne do kości współczesnych koni domowych Equus caballus. Po drugie, wykorzystując nowoczesne techniki badania dawnych biocząsteczek, naukowcy zbadali fragmenty ceramicznych naczyń z Botai i znaleźli pozostałości, które zinterpretowali jako resztki tłuszczów końskich. Choć same te pozostałości nie dały się wprost powiązać z mlekiem, to zawierały pewne nietypowe odmiany izotopowe, które na mleko jednak pośrednio wskazywały.

Ale najważniejszy nowy argument miał pochodzić z analizy uszkodzeń zębów koni z Botai, w których dopatrzono się ewidentnych śladów używania uzd lub uprzęży do kierowania koniem. W ten sposób dzięki wynikom nowych badań w Botai wróciło zaufanie do idei udomowienia koni w czwartym tysiącleciu p.n.e., a hipoteza kurhanowa umocniła swój status paradygmatu.

W ciągu półtorej dekady od czasu, gdy znaleziska z Botai ożywiły hipotezę kurhanową, archeozoologiczne metody i narzędzia pozwoliły w nowy sposób spojrzeć na nasze dawne relacje z końmi. I krok po kroku te nowe techniki i odkrycia zaczęły podważać powiązania między Botai a udomowieniem koni. Wraz z kolegami przeanalizowaliśmy ostatnio szczątki dziesiątków dzikich koni z wielu plejstoceńskich stanowisk w Ameryce Północnej. Nasze badania pokazały, że kluczowe cechy interpretowane jako dowody używania uzdy i wędzidła w Botai były prawdopodobnie wynikiem naturalnej zmienności kości i zębów, a nie skutkiem jazdy konnej czy stosowania innych elementów rządu końskiego.

Dziś wiemy już, że jest wiele innych aspektów jazdy konnej, które mogą pozostawić rozpoznawalny ślad na zębach i kościach zwierzęcia. Kantary (uproszczone uzdy bez wędzidła), siodła i uprzęże również mogą odcisnąć się w postaci charakterystycznych śladów. Nawet różne rodzaje aktywności, takie jak wzmożony wysiłek czy przebywanie w zamknięciu, mogą dać czytelne skutki. Na przykład naciski spowodowane jazdą konną lub ciągnięciem wozu lub rydwanu powodują specyficzne odkształcenia końskiego kręgosłupa lub kończyn. Nawet wczesne praktyki weterynaryjne, jak choćby dotyczące uzębienia, są czasami widoczne w zapisie archeologicznym. Na razie żadnego z tych bardziej wiarygodnych wskaźników udomowienia u koni z Botai nie znaleziono.

Pewnych wskazówek możemy również szukać w DNA. Postępy dokonane w sekwencjonowaniu kopalnego DNA pozwalają dziś naukowcom odtwarzać na podstawie szczątków kostnych fragmenty lub nawet całe genomy dawnych stworzeń. Dzięki analizie DNA starożytnych ludzi i zwierząt udało się na przykład ustalić migrację ludu Yamnaya pod koniec czwartego tysiąclecia p.n.e. ze wschodniej Europy aż po Syberię i Mongolię. Jednak te same techniki nie wykazały żadnych dowodów na interakcję między ludźmi kultury grobów jamowych a mieszkańcami Botai.

Również nowe techniki analizowania kopalnych białek z ludzkiej płytki nazębnej nie wykazały żadnych dowodów na obecność mleka końskiego w diecie ludzi, którzy mieszkali w Botai. Wydaje się zresztą, że mleka końskiego nie zaczęto powszechnie wykorzystywać w zachodniej Azji aż do pierwszego tysiąclecia p.n.e., a więc 3000 lat po Yamnaya i Botai.

Jednak najcięższy cios spadł przypadkiem na hipotezę kurhanową w roku 2018, gdy Charleen Gaunitz z Københavns Universitet i Ludovic Orlando z Centrum Antropobiologii i Genomiki w Tuluzie wraz ze współpracownikami wykazali, że konie z Botai nie były w ogóle przodkami współczesnych udomowionych koni, ale żyjących do dziś koni Przewalskiego. Konie te są co prawda bliskimi krewnymi koni domowych, ale nigdy, jak się zdaje, nie były hodowane jako zwierzęta domowe.

Niektórzy naukowcy się nie poddają i twierdzą, że stanowisko Botai ma pewien związek z udomowieniem koni, ale sugerują, że doszło tam do wczesnej i w perspektywie czasu nieudanej próby oswojenia i kontrolowania konia Przewalskiego. W pracy z roku 2018 roku Gaunitz i jej współpracownicy posunęli się nawet do twierdzenia, że dzisiejsze konie Przewalskiego mogą być zbiegłymi potomkami udomowionych koni z Botai, ale jest to koncepcja, którą większość specjalistów uważa za co najmniej przedwczesną i słabo udokumentowaną. Kontrowersje dotyczące koni z Botai mają istotne znaczenie dla dalszych losów konia Przewalskiego. W XX wieku konie te wyginęły na wolności, a ich populacje w ogrodach zoologicznych drastycznie się zmniejszyły.

W ostatnich dekadach los koni Przewalskiego odwrócił się dzięki kompleksowemu programowi hodowli, a część z nich została reintrodukowana w niektórych rejonach Azji Środkowej. W czerwcu tego roku grupa koni Przewalskiego z praskiego zoo została wypuszczona na trawiaste tereny środkowego Kazachstanu, co oznacza pierwszy powrót tego gatunku na tych obszarach od dwóch stuleci.

W dłuższej perspektywie sukces i finansowanie takich projektów ochrony przyrody może zależeć w dużej mierze od społecznego poparcia, stąd tak ważne, by historia ta dotarła do ludzi w przystępnej formie. Zainteresowanie mediów końmi z Botai owocowało czasami nagłówkami sugerującymi, że konie Przewalskiego „tak naprawdę nie są dzikie” i pochodzą od „zbiegłych” koni domowych. Tego typu narracje nie znajdują już potwierdzenia w danych archeologicznych i mogą zagrażać planom ochrony i przywracania siedlisk tego bardzo zagrożonego gatunku.

pomimo pewnych kontrowersji wokół koni z Botai, dostępne obecnie dane pozwalają już odmalować znacznie dokładniejszy obraz udomowienia koni, niż było to wcześniej możliwe. Ostatni napływ danych paleogenetycznych i datowanie radiowęglowe końskich kości z całej Eurazji bardzo podkopały wiarygodność hipotezy kurhanowej. Dane te wskazują, że istotne wydarzenia kulturowe zachodzące w czwartym tysiącleciu p.n.e. – w tym migracja ludu Yamnaya i ekspansja kurhanów oraz języków indoeuropejskich – miały miejsce prawdopodobnie na wiele stuleci przed udomowieniem pierwszych koni i mogły być związane z obecnością innych zwierząt gospodarskich, takich jak owce, kozy i krowy, i siłą pociągową wołów zaprzęganych do wozów. Wykorzystywanie koni polegało raczej na pozyskaniu ich mięsa.

Nowe analizy paleogenetyczne dokonane przez Pabla Librado z Instituto de Biología Evolutiva w Barcelonie i Orlando wskazują, że przodkowie współczesnych koni domowych wywodzą się ze stepów nad Morzem Czarnym, z około 2200 roku p.n.e., czyli z okresu prawie o 2000 lat późniejszego, niż dotąd sądzono. Chociaż nie znamy jeszcze dokładnych szczegółów ich udomowienia, to chronologia jasno wskazuje, że konie te narodziły się wśród ludzi kultury późniejszej niż Yamnaya. Z analizy dawnych genów wynika, że w początkowych stuleciach udomowienia hodowcy cenili sobie w szczególności takie cechy koni, jak siła i łagodność.

Ta nowa chronologia udomowienia konia znajduje potwierdzenie w coraz liczniejszych dowodach, które rzucają nowe światło na dziedzictwo ludu Yamnaya. Wczesne społeczności indoeuropejskie, takie jak Yamnaya, są nieraz przedstawiane w kulturze popularnej w duchu nacjonalistycznym, z podkreślenim związków między domniemanym udomowieniem koni a porywającymi migracjami transkontynentalnymi i dominacją kulturową. Nowe odkrycia pokazują jednak, że lud Yamnaya prawdopodobnie nie ma z udomowieniem koni nic wspólnego, a jego peregrynacje niekoniecznie były bohaterskimi podbojami. Na przykład niedawne badania genetyczne dowodzą, że około 5 tys. lat temu członkowie tego ludu dotarli na tereny środkowej Mongolii, gdzie są znani jako kultura afanasjewska, i choć mogli przyczynić się do rozprzestrzenienia owiec, kóz i bydła w Azji Wschodniej, wydaje się, że ich wpływ ograniczył się jedynie do kilku górskich regionów wschodnich rubieży Wielkiego Stepu. Dopiero niemal 2 tys. lat po ich przybyciu na tych terenach pojawiły się konie. A sam lud kultury afanasjewskiej, jak pokazują badania paleogenetyczne, miał znikomy wkład genowy do późniejszych populacji.

Odkrycie, że ludzie udomowili konie znacznie później, niż kiedyś sądzono, pozwala wyjaśnić problem, który zawsze trapił zwolenników hipotezy kurhanowej. Jeśli bowiem konie zostały udomowione w epoce eneolitu, to dlaczego minęło wiele stuleci, zanim ich rola objawiła się w zapisie archeologicznym? Zgodnie z modelem kurhanowym naukowcy często wyobrażali sobie udomowienie koni jako powolny, stopniowy proces, co miało tłumaczyć, dlaczego tak długo trwało, zanim konie opuściły stepy i zrewolucjonizowały prowadzenie handlu i wojen. Kiedy jednak spojrzymy na zapis przeszłości z uwzględnieniem nowej chronologii udomowienia koni, dostrzeżemy gwałtowne, przełomowe i dynamiczne procesy, których zawsze się spodziewaliśmy.

Wobec tego nowego spojrzenia na relacje między ludźmi i końmi okazuje się, że niemal natychmiast po oswojeniu koni zaczęto ich używać do transportu. Jedne z najwcześniejszych wiarygodnych archeologicznych dowodów wskazujących na udomowienie koni pochodzą z pochówków ze szczątkami koni i rydwanów, datowanych na około 2000 roku p.n.e. na stanowiskach związanych z kulturą Sintaszta w Rosji. Datowanie radiowęglowe i zapisy i dane paleogenetyczne wskazują, że w ciągu zaledwie kilku stuleci konie domowe rozprzestrzeniły się na ogromnych obszarach kontynentu euroazjatyckiego. W niektórych przypadkach ich ekspansja była pokojowa: w miarę jak dostępność koni rosła na stepach, nowe społeczności włączały konie, pasterstwo i transport do swojego stylu życia. Nierzadko jednak udomowione konie docierały do nowych miejsc w konsekwencji niszczycielskich podbojów dokonywanych przez jeźdźców i woźniców rydwanów. Niektóre społeczności płynące na tej fali konnej ekspansji były indoeuropejskie, jednak nie wszystkie.

W połowie drugiego tysiąclecia p.n.e. konie dotarły do ośrodków cywilizacji od Egiptu i Morza Śródziemnego po Skandynawię na północy oraz Mongolię i Chiny na wschodzie. W wielu przypadkach przybycie koni zakłóciło równowagę sił. Na przykład, gdy konie po raz pierwszy zawitały do Chin w okresie późnej dynastii Shang, około 3200 lat temu, stanowiły dla części elit zaskakującą nowinkę. Ale w ciągu nieco ponad 100 lat rywalizująca potęga, Zachodnia Zhou, była w stanie zgromadzić odpowiednią liczebność sił i rydwanów i dramatycznie zakończyć panowanie Shang. W krótkim czasie konie przestały być ciekawostką stepowych ludów, stając się fundamentem władzy jednej z największych cywilizacji Azji Wschodniej.

Oprócz wyjaśnienia wczesnych rozdziałów historii relacji człowieka i konia, nowoczesna archeologia odkryła również powiązania między dawnymi społecznościami bazującymi na wykorzystaniu koni a naszym dzisiejszym światem. Odkrycia archeologiczne i dane paleogenetyczne ze stepów i pustyń Azji Środkowej ukazują, w jaki sposób jazda konna i inne korzyści wynikające z użycia koni pomogły ludziom tworzyć sieci zależności, szlaki handlowe i imperia pozostające ze sobą w rozlicznych związkach.

Dzięki koniom ludzie podróżowali po Wielkim Stepie i jedwabnych szlakach, przewożąc towary, rośliny, zwierzęta, idee, a nawet wywołujące pandemie drobnoustroje w całej Eurazji i poza nią. W zapisie archeologicznym możemy wprost obserwować tę rodzącą się transkontynentalną sieć połączeń. W Mongolii odnaleziono królewski grobowiec z wczesnego skonfederowanego państwa Xiongnu, datowany na około 100 roku p.n.e., w którym znajdowała się srebrna płyta z wizerunkiem greckiego herosa Herkulesa. Zapisy historyczne dokumentują wyprawy z Chin do Doliny Fergańskiej w Azji Środkowej w poszukiwaniu koni, co było wczesnym etapem formowania handlowych jedwabnych szlaków, a w szczytowym okresie dynastii Tang kwitł handel końmi z Wyżyny Tybetańskiej i Himalajów do nizinnych Chin w zamian za herbatę. Wedle najnowszych wyników sekwencjonowania DNA wywołującej dżumę bakterii Yersinia pestis, pierwsze szczepy patogenu, który spustoszył Europę, pojawiły się najpierw w odległych partiach pustyń, gór i stepów Azji Środkowej, by następnie rozprzestrzenić się w początkach XIV wieku z konnymi karawanami sunącymi po drogach Jedwabnego Szlaku.

Korytarze i szlaki handlowe, którymi podążali dawni jeźdźcy, przetrwały do dziś: starożytne drogi przez mongolskie stepy są obecnie przebudowywane dzięki chińskiemu finansowaniu na autostrady. Nawet autostrada stanowa, którą codziennie dojeżdżam do pracy w Boulder w stanie Kolorado, swoje początki zawdzięcza XIX-wiecznej drodze pocztowej.

Nowe odkrycia archeologiczne pokazują, że ludy stepowe pomogły wynaleźć lub rozpowszechnić ważne techniki, dzięki którym zyskaliśmy kontrolę nad końmi i które nadal są w użyciu. W Mongolii odkryliśmy świetnie zachowane dawne uprzęże sprzed około 1600 lat. Wynalazki te, takie jak siodło z drewnianą ramą czy żelazne strzemiona, pokazują, że kultury stepowe wypracowały cały arsenał usprawnień zapewniających jeźdźcom większą stabilność i kontrolę wierzchowców, w tym możliwość wyprostowania się w siodle – a to znaczące atuty w przypadku konfliktów zbrojnych z użyciem konnicy. Narzędzia te stały się standardowym elementem wyposażenia koni w społecznościach na całym świecie – od kalifatów islamskich po wikińskich odkrywców dalekiej Arktyki.

Archeologia pozwala nam również prześledzić rozprzestrzenianie się udomowionych koni poza Eurazję, dokąd docierały wraz z ludźmi – na sawanny Sahelu w Afryce, na Wielkie Równiny Ameryki Północnej, na pampasy Ameryki Południowej, a nawet do wyspiarskich państw Australazji i Pacyfiku, gdzie konie stawały się z czasem nieodłącznym elementem lokalnych kultur. Wyniki tych badań okazywały się nieraz zaskakujące.

W ostatnich latach współpracowałem z dużym zespołem naukowców, praktyków i rdzennych mieszkańców, aby zrozumieć, co archeologia, genomika i wiedza autochtonów mogą nam powiedzieć o historii udomowionych koni w USA. Wśród zachodnich naukowców przeważał dotąd pogląd, że hodowla koni wśród rdzennych Amerykanów zaczęła się dopiero po zbrojnym powstaniu Indian Pueblo w roku 1680, kiedy to ludy te na terenie dzisiejszego Nowego Meksyku obaliły władzę hiszpańskich kolonizatorów. Dzięki naszym badaniom odkryliśmy, że rdzenni mieszkańcy Wielkich Równin i Gór Skalistych przejęli hodowlę koni co najmniej 100 lat wcześniej, niż by na to wskazywały najstarsze wzmianki w europejskich zapisach historycznych. Odkrycie to potwierdza przekazy zachowane w niektórych tradycjach ustnych i historiach plemiennych i stanowi lustrzane odbicie wyników podobnych badań z terenów Patagonii.

Wiele rdzennych kultur związanych z końmi, dla których więź z tymi zwierzętami jest źródłem siły, żywotności i tradycji, współpracuje obecnie z naukowcami i korzysta z wyników interdyscyplinarnych badań archeologicznych w swoich wysiłkach na rzecz korygowania historycznych narracji, ochrony tradycyjnych linii rodowych koni i zapewnienia miejsca tym zwierzętom w naszym zmieniającym się świecie.

Pod wieloma względami zniknięcie koni z codziennego życia w ubiegłym stuleciu było tak szybkie i radykalne, jak ich udomowienie przed 4 tys. lat. Na większości obszarów świata szybka mechanizacja zastąpiła koński transport pojazdami napędzanymi silnikami spalinowymi lub elektrycznymi. Obecnie wzdłuż pasma Front Range w Górach Skalistych można spotkać ludzi noszących wprawdzie wciąż dżinsy i kowbojskie kapelusze, ale robiących raczej zakupy w supermarketach Whole Foods niż rzucających lassami.

Mimo wszystko związki między zmieniającą się teraźniejszością a odległą przeszłością nigdy nie okazują się dalekie, jeśli tylko wiemy, gdzie ich szukać. Rozwiązanie niektórych z najbardziej palących problemów XXI wieku – od ratowania zagrożonych gatunków po zachowanie ginącej wiedzy i tradycji kulturowej – będzie wymagało jasnego i zgodnego ze zdobyczami nauki rozumienia trwających przez tysiąclecia relacji między człowiekiem a koniem.

***

Migracja

Kolebką koni była Ameryka Północna, gdzie pojawiły się około 4 mln lat temu. W ciągu następnych kilku milionów lat zaczęły przekraczać lądowy pomost Beringii łączący dzisiejszą Alaskę z Rosją i resztą Eurazji. Znajdowane na niemieckim stanowisku Schöningen drewniane włócznie czy oszczepy i końskie kości dowodzą, że ludzie polowali na konie już przed około 300 tys. lat. Udomowienie koni nastąpiło dopiero wiele tysięcy lat później. Archeolodzy przez długi czas utrzymywali, że pierwszymi, którzy tego dokonali, byli przedstawiciele kultury grobów jamowych, w okresie od około 6 tys. lat temu. Swoje twierdzenia opierali na odkryciach licznych stanowisk, takich jak Deriiwka w Ukrainie.

Jednak wedle nowych analiz (paleo)genetycznych współczesne konie domowe wywodzą się od zwierząt żyjących około 2200 p.n.e. na stepach nad Morzem Czarnym. Najwcześniejsze ślady ich udomowienia pochodzą ze stanowisk związanych z kulturą Sintaszta na terenie Rosji i Kazachstanu. W połowie drugiego tysiąclecia p.n.e. udomowione konie występowały już od Egiptu i wybrzeży Morza Śródziemnego po Skandynawię i Azję Wschodnią. Jeszcze później pojawiły się na sawannach Sahelu, Wielkich Równinach Ameryki Północnej, pampasach Ameryki Południowej i na wyspach Australazji i Pacyfiku.

***

William T. Taylor jest archeozoologiem na University of Colorado w Boulder. Bada relacje między ludźmi i zwierzętami, ze szczególnym uwzględnieniem udomowienia koni. Taylor jest autorem książki „Hoof Beats: How Horses Shaped Human History” (University of California Press, 2024).

Świat Nauki 1.2025 (300401) z dnia 01.01.2025; Archeologia; s. 28