nymphaea candida nymphaea candida Shutterstock
Środowisko

Przybyły i zwyciężają. O obcych roślinach wodnych

Liczba nierodzimych gatunków w polskich akwenach stale rośnie, a część z nich ma duży potencjał inwazyjny. Czy zawsze są problemem?

Woda to jedna z głównych dróg przemieszczania się gatunków obcych. Wędrowne formy często przyczepiają się do statków. Czasami trafiają do wód balastowych i są uwalniane w portach na drugim końcu świata. Niebagatelną rolę odgrywają też hodowle – zarówno akwakultura, jak i akwarystyka. Rzeki są z kolei ważnym szlakiem transportowym nie tylko dla organizmów wodnych, ale też dla tych roślin, których owoce unoszą się na wodzie. Stąd nadrzeczne ziołorośla obecnie w wielu miejscach Polski zdominowane są przez rdestowce i niecierpki gruczołowate spowite kolczurką klapowaną, a nadrzeczne lasy i łąki zarastają klony jesionolistne i olbrzymie barszcze.

Badanie różnorodności biologicznej jako takiej nie jest obecnie w Europie postrzegane jako poważna działalność naukowa. Rodzime gatunki zinwentaryzowano w przeszłości. Analizowane są natomiast inwazje gatunków obcych. W wodach szczególnie dużo uwagi poświęca się rybom, skorupiakom i małżom. Rodzi to zresztą dyskusje, w jaki stopniu pojawianie się gatunków ponto-kaspijskich w zlewisku Morza Północnego jest inwazją, a w jakim powrotem do sytuacji sprzed ery lodowcowej. Mniej analiz dotyczy zaś roślin wodnych i glonów. Nikt nie jest choćby w stanie stwierdzić, czy ekspansja złotej algi (Prymnesium parvum) w Odrze i jej dopływach odbyła się przy bezpośrednim udziale człowieka (np. z żeglugą śródlądową), czy jego rola skończyła się na zapewnieniu odpowiedniego dla niej zasolenia.

Moczarka bardzo łaskawa, czyli wyjątek od podejrzewanej reguły

Jednym z pierwszych znanych w Polsce gatunków inwazyjnych jest moczarka kanadyjska (Elodea canadensis) – roślina wodna, która pojawiła się na naszym obszarze w połowie XIX w. Obecnie w północnej części kraju występuje niemal w każdym jeziorze. W Wielkopolsce i na Lubelszczyźnie nieco rzadziej, ale w całej Polsce jest znana z ponad 25 tys. stanowisk. Rozgościła się u nas na tyle, że nie da się wykazać, aby jej obecność zauważalnie zaburzała stan ekosystemów wodnych. Jej populacje mieszają się z populacjami rodzimych roślin wodnych, nie powodując ich zaniku. Zdarza się, że zarasta całą sadzawkę, ale to siedliska z natury podatne na takie zjawiska i niestabilne (w żargonie hydrobiologii określa się je jako astatyczne). Wydaje się, że jej inwazja już wyhamowała i można ją uznać za gatunek co prawda obcy, ale zadomowiony. Rośliny wodne o podobnym do niej pokroju i ekologii (całkowicie zanurzone) określa się jako elodeidy.

moczarka kanadyjskaShutterstockmoczarka kanadyjska

Występowanie innych obcych makrofitów, czyli roślin wodnych widocznych gołym okiem, jest gorzej rozpoznane, co postanowiła zmienić grupa hydrobotaników z kilku ośrodków. Okazuje się, że rozpowszechnienie żadnego z nich nawet nie zbliża się do stopnia zajmowanego przez moczarkę kanadyjską. Moczarkę delikatną (Elodea nutalli) stwierdzono na 88 stanowiskach, a azolę drobną (Azolla filiculoides) na 84. Te dwa gatunki w ostatnich latach potroiły swój zasięg w Polsce i w pełni zasługują na miano inwazyjnych. Azola (w polskim nazewnictwie wciąż konkurują dwie wersje pisowni – z jednym lub dwoma „l”) pojawiła się na Dolnym Śląsku już w latach 20. XX w., ale było to krótkotrwałe. Właściwa inwazja zaczęła się w latach 90.

azola drobnaShutterstockazola drobna

Na dalszych miejscach są dwa gatunki rzęsy – turionowa (Lemna turionifera) i drobniutka (Lemna minuta). Pozostałe występują w pojedynczych miejscach. Niezbyt jasny jest status nierodzimych grzybieni (Nymphaea). W Polsce rodzime są grzybienie białe (Nymphaea alba), północne (Nymphaea candida) i ich mieszaniec (Nymphaea ×borealis). W uprawie można zaś znaleźć przeróżne mieszańce międzygatunkowe. Z reguły nie da się bez analizy molekularnej wykazać ich gatunków rodzicielskich i określa się jako nenufary, a w opracowaniach naukowych jako bliżej niesprecyzowane kultywary Nymphaea spp. Takie podejście przyjęli autorzy analizy, wykazując ich obecność na 22 stanowiskach. Można przyjąć, że chodzi o miejsca zdziczałe, a nie hodowle w przydomowych oczkach wodnych. Biorąc pod uwagę powszechność stosowania nenufarów jako roślin ozdobnych, do przywiązywać się do tej liczby nie należy.

nymphaea sppShutterstocknymphaea spp

Ostatecznie autorzy analizy za obce gatunki w pełni wodne – a więc z wyłączeniem szuwarowych – o populacji na tyle stabilnej, że nie można jej skwitować kwalifikatorem „efemerofit”, uznali piętnastkę makrofitów (wliczając nie tyle gatunek, ile operacyjną jednostkę taksonomiczną „kultywary grzybieni”). W krajach Europy Zachodniej jest ich zwykle dwukrotnie więcej. Pomijając moczarkę kanadyjską, wszystkie pojawiły się w Polsce dopiero w ostatnich dekadach poprzedniego lub w obecnym wieku. Może to tłumaczyć słabe rozpoznanie naukowe tej grupy.

Na razie najmniej niepokojące wydają się te gatunki, które występują na jednym lub kilku stanowiskach i są to wody stale podgrzewane. W takich warunkach odnalazły się: hygrofila wielonasienna (Hygrophila polysperma), hiacynt wodny (Pontederia crassipes) i nurzaniec śrubowy (Vallisneria spiralis). Obecnie występują tylko w zespole jezior konińskich, który pełni funkcję chłodnicy dla elektrowni. Co prawda, skądinąd wiadomo, że hiacynt wodny (pontederia gruboogonkowa) znajdowany był też w innych miejscach, ale nie przetrwał. Jeziora konińskie są nowym domem dla ośmiu gatunków obcych makrofitów. Wśród nich jest pistia rozetkowa (Pistia stratiotes), którą poza tym spotykano w kilku miejscach, ale jej występowanie wciąż wydaje się ograniczone.

pontederia crassipesShutterstockpontederia crassipes

Inwazje biologiczne często zaczynają się jednak wówczas, gdy gatunek dotychczas wymagający warunków szklarniowych nabiera tolerancji na warunki bardziej ostre. Do niedawna wydawało się, że szczeżuja chińska (Sinanodonta woodiana) będzie lokalną ciekawostką jezior konińskich, później, że jedynie problemem wód podgrzanych przez inne elektrownie, a tymczasem po ćwierćwieczu przyczajenia, rozpoczęła ekspansję po Odrze, Wiśle i ich dopływach. Istnieją doniesienia o przetrwaniu zimy przez żółwie ozdobne (Trachemys scripta) i aleksandretty obrożne (Psittacula krameri). To, co udaje się zwierzętom, może udać się też roślinom. Część gatunków obecnie ograniczonych w Polsce do nietypowych siedlisk już teraz wykazuje rozszerzoną tolerancję i dokonuje inwazji w Europie Zachodniej. Tak jest z kabombą karolińską (Cabomba caroliniana), na razie zajmującą sześć stanowisk czy moczarnicą argentyńską (Egeria densa) znaną z dwóch czy salwinią uciążliwą (Salvinia molesta) – obecnie jedno stanowisko.

salvinia molestaShutterstocksalvinia molesta

Dwa gatunki – tulejnik amerykański (Lysichiton americanus) i rozpław sercowaty (Pontederia cordata) pojawiły się w Polsce dopiero kilka lat temu i nie sposób przewidzieć, jak będzie postępować ich inwazja. Nie wiadomo też, jacy uciekinierzy z akwariów wciąż nie zostali przez naukowców zauważeni.

Światło widać, światło, czyli co komu w ekspansji służy

Nawet jeżeli gatunki obce nie są obligatoryjnie ciepłolubne, to zwykle pochodzą ze stref nieco cieplejszych niż Polska, więc można spodziewać się, że ocieplenie klimatu będzie im sprzyjać. Z analizy wynika jednak, że średnią temperaturę roczną można powiązać z ekspansją wodnych roślin obcych tylko słabo. Za to jednym z głównych czynników sprzyjających ich rozprzestrzenianiu się jest podnoszenie się temperatury minimalnej i skracanie pokrywy śnieżnej. Przyrost nowych stanowisk z reguły ma charakter wykładniczy i punkt, w którym nabiera skokowego wzrostu, najczęściej nastąpił w drugiej połowie ubiegłej dekady, co zbiega się z wyżej wskazanymi zjawiskami klimatycznymi i niespotykaną wcześniej sytuacją, jaką jest brak pokrywy lodowej na niektórych zbiornikach.

Innym czynnikiem sprzyjającym ekspansji jest wydłużenie nasłonecznienia. Może to wynikać z tego, że wiele obcych makrofitów to rośliny pływające po powierzchni. Tu wyłamuje się moczarka delikatna, która preferuje mniejsze nasłonecznienie. Ona jednak jest elodeidem i zajmuje głębsze strefy jezior. Z tego względu jest też mniej wymagająca pod względem temperatury powietrza, choć też ostatnio znacząco zwiększa zasięg.

rzesa turoniowaShutterstockrzesa turoniowa

Zupełnie inna jest natomiast sytuacja rzęsy turionowej. Pojawiła się w Polsce już w latach 80., na stałe jest od lat 90. Podwoiła zasięg w połowie kolejnej dekady, ale od tego czasu jej ekspansja spowolniła. Nadal jest jednym z najszerzej rozpowszechnionych gatunków obcych, ale w odróżnieniu od pozostałych, jej obecności sprzyja niższa temperatura. O ile większość gatunków inwazyjnych najłatwiej spotkać w zachodniej i południowej Polsce, o tyle ten gatunek najczęściej występuje w Bugu, a spotkać go można nawet na Suwalszczyźnie. Możliwe, że wraz z postępującym ociepleniem jej zasięg przeniesie się jeszcze bardziej na północny wschód.

Groźna delikatność i uciążliwość, czyli kolejka do inwazji

W polskich wodach liczba gatunków obcych stale rośnie, a część z nich ma duży potencjał inwazyjny. Przykład moczarki kanadyjskiej pokazuje, że po pewnym czasie taka inwazja nie musi być dużym problemem dla rodzimej przyrody, ale nie można zakładać, że to jest norma. Obecnie to moczarka delikatna wydaje się stanowić większe zagrożenie. Jest ekspansywna i po trafieniu do nowego zbiornika wodnego w krótkim czasie może całkowicie zdominować roślinność, wypierając gatunki rodzime i zadomowioną kanadyjską krewniaczkę. Obecny klimat jej sprzyja. Pod tym względem na nieco słabszej pozycji jest azola drobna, która jest równie ekspansywna, ale dotąd ograniczona głównie do zachodniej części kraju. Podobnie jest z rzęsą drobniutką. Te dwa gatunki jeszcze zapewne pokażą, co potrafią wraz z dalszym ociepleniem klimatu. W tym świetle może okazać się, że ekspansja rzęsy turionowej jest tylko epizodem.

W blokach startowych wciąż czekają jednak gatunki wpisane na unijną listę najbardziej niebezpiecznych dla europejskiej przyrody: pistia rozetkowa, salwinia uciążliwa, hiacynt wodny, kabomba karolińska, tulejnik amerykański. Na tej liście jest jeszcze kilka kolejnych makrofitów, dotąd w Polsce niespotkanych. Ich pojawienie się to zapewne tylko kwestia czasu.

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną