Pulsar - wyjątkowy portal naukowy. Pulsar - wyjątkowy portal naukowy. Shutterstock
Środowisko

Świat bez mechawampira. Recenzja książki: Kristy Hamilton, „Dzikie pomysły natury”

Uśmiechnięte misiaczki, czyli niesporczaki. Czy polecą z ludźmi na Marsa?
Środowisko

Uśmiechnięte misiaczki, czyli niesporczaki. Czy polecą z ludźmi na Marsa?

O tych stworzeniach stało się głośno w 2007 r., kiedy to wysłano je w kosmos, narażając na trudne warunki środowiska. [Artykuł także do słuchania]

Zwierzęta i rośliny są dla człowieka inspiracją – mówi autorka – i przywołuje w swojej opowieści liczne przykłady. Stara się zarazić czytelnika swoim optymizmem. Tak ogromnym, że potrzebny jest kontrapunkt.

Niesporczaki jeszcze całkiem niedawno były grupą bezkręgowców, której nazwa nic nie mówiła nawet większości studentów biologii. Ostatnio jednak ich popularność wystrzeliła w kosmos – i to nie jest tylko metaforyczny frazeologizm. Hasło w polskiej Wikipedii prawie nigdy nie spada poniżej stu odsłon dziennie. Pisząc książkę popularnonaukową, wypada przynajmniej wspomnieć o niesporczakach. W pulsarze wypada mieć artykuł o niesporczakach. Prowadząc wywiad z wokalistką zespołu doom-metalowego, wypada nawiązać do niesporczaków (naprawdę). Niesporczaki są celebrytami.

Autorka popularnonaukowa Kristy Hamilton wzięła sobie powyższą zasadę do serca. Rozdział o „mchowych prosiaczkach” otwiera jej książkę „Dzikie pomysły natury”, której polskie tłumaczenie ostatnio wydało Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego. Tak naprawdę to nie jest książka ani o niesporczakach, ani innych zwierzętach. To książka o ludziach, którzy zainspirowani rozwiązaniami stosowanymi przez organizmy (w większości zwierzęta), spróbowali wykorzystać je w przemyśle.

Hamilton każdy rozdział rozpoczyna wrzuceniem w środek jakiejś historii konkretnego człowieka – najchętniej własną, ale nie zawsze się to udaje. W swojej pracy dziennikarskiej dotarła w różne miejsca, ale statek wielorybniczy pozostaje w sferze wyobraźni. Ludzie zderzają się z jakimś problemem, a potrzeba staje się matką wynalazku, lub odwrotnie – zauważają w naturze jakiś ciekawy mechanizm, dla którego trzeba znaleźć zastosowanie w ludzkim świecie.

Książka jest podzielona na trzynaście rozdziałów. Każdy oprócz chwytliwego tytułu (mam wrażenie, że nieco zgubionego w tłumaczeniu) ma podtytuł będący jednozdaniowym streszczeniem: organizm i związany z nim wynalazek ludzki. Gdyby potraktować te podtytuły dosłownie, książka byłaby jednak o wiele cieńsza. Rozdział „Homary inspiracją dla teleskopów do oglądania kataklizmów w kosmosie” w istocie zawiera informację o oczach homarów i o budowie współczesnych teleskopów, ale to dopiero pretekst do dłuższej historii o różnych narządach wzroku i różnych sposobach obserwacji kosmosu.

W rozdziale o kleju inspirowanym bisiorem małży pojawia się inny popularnonaukowy celebryta – Ötzi (on używał brzozowego dziegciu). Składnikiem tego kleju jest lewodopa, co jest pretekstem do dygresji o kolejnej postaci popkultury naukowej – Oliverze Sacksie i chorobie Parkinsona.

Niektóre zastosowania opisane przez Hamilton są dość dobrze znane, jak choćby rzep, którego roślinna inspiracja w polskim języku jest wyrażona w samej nazwie. Informacja o innych może przemycać się przy okazji sensacyjnych artykułów – gdy ktoś pisze o kosmicznych wyczynach niesporczaków, może wspomnieć o występującej u nich trehalozie i jej zastosowaniach w przemyśle farmaceutycznym czy kosmetycznym. Są też jednak naprawdę zaskakujące – jak baterie zbudowane z wirusów czy zdolność martwych ryb do płynięcia pod prąd.

Z książki Hamilton płynie optymizm. Natura ma mnóstwo pomysłów, z których da się wyciągnąć pomysły na ulepszenie ludzkiego życia. Zauważa oczywiście, że wielkie wymieranie, które fundujemy ziemskim organizmom, jest zaprzepaszczaniem szans na kolejne odkrycia. Wskazuje, że między ideą a jej komercjalizacją mogą upłynąć dziesięciolecia, ale zasadniczo, trwa postęp.

W jej świecie organizmy najczęściej są inspiracją i praktycznie się ich nie eksploatuje (no, chyba że bakterie wytwarzające insulinę). Przy okazji jadu helodermy stosowanego do produkcji leku na cukrzycę pisze wprost, że jaszczurka ta jest bezpieczna i się jej nie doi. Pomija jednak choćby kwestię eksploatacji skrzypłoczy (dzięki ich krwi wykrywa się endotoksyny, co wykorzystuje się m.in. przy testach leków).

Żeby dowiedzieć się o takich przypadkach, trzeba posłuchać Marii Lengren (pseudonim Tuja Szmaragd) – wspomnianej wokalistki doom-metalowego zespołu Wij – dla której ludzka aparatura to mechawampir ssący błękitną krew. To dobry kontrapunkt dla świata idealnego z książki Kristy Hamilton.

Dzikie pomysły naturymat. pr.Dzikie pomysły natury

„Dzikie pomysły natury. Jak przyroda inspiruje świat nauki”
Kristy Hamilton
Przekład: Magdalena Rabsztyn-Anioł
Bo.wiem/Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego
Liczba stron: 320