Shutterstock
Środowisko

Jeszcze Golfsztrom ponurkuje? Naukowcy umiarkowanie optymistyczni

Gronorosty zmierzają ku Europie
Środowisko

Gronorosty zmierzają ku Europie

Morskie glony stają się plagą wielu karaibskich plaż oraz wybrzeży Afryki Zachodniej. Wygląda jedna na to, że zaczyna być tam dla nich zbyt gorąco.

Ocean Arktyczny: nadchodzi wielkie letnie topnienie
Środowisko

Ocean Arktyczny: nadchodzi wielkie letnie topnienie

Najwięcej 20 lat, a najmniej trzy – tyle dzieli nas od momentu, gdy pod koniec lata ten akwen praktycznie cały uwolni się od lodu. Jakie będą tego konsekwencje?

Europa zamarznie, a słodka woda pochodząca z topnienia lądolodu grenlandzkiego zaszkodzi krążeniu prądów morskich na północnym Atlantyku. O tym katastroficznym scenariuszu mówi się od dekad. Tym częściej, im szybciej rosną temperatury na Ziemi.

Katastrofę miałoby spowodować zatrzymaniu wielkiego prądu morskiego, który transportuje podzwrotnikowe ciepło ku północnym rubieżom Oceanu Atlantyckiego i dalej w stronę Arktyki. Prądu znanego pod nazwą Golfsztrom, choć w zasadzie termin ten jest zarezerwowany dla południowego odcinka tej olbrzymiej oceanicznej rzeki. Miejsce jego urodzenia to Zatoka Meksykańska. Stąd wyrusza on na północ wzdłuż wschodnich wybrzeży USA, ale w pewnym momencie porzuca Amerykę i obiera sobie za cel Europę północną. Od tego momentu nie jest już formalnie Golfsztromem, ale jego przedłużeniem zwanym Dryfem Północnoatlantyckim, wciąż ciepłym i zarazem bardzo słonym, co ma w tym przypadku znaczenie kluczowe.

Rzecz w tym, że w odległej przeszłości ten atlantycki kaloryfer ogrzewający Europę psuł się nie raz, gdy do najchłodniejszych akwenów północnego Atlantyku, takich jak Morze Labradorskie, wlewały się duże ilości słodkich wód pochodzących z topnienia arktycznych lodowców. Aby bowiem cały ten system – naukowcy nazwali go AMOC (od ang. Atlantic Meridional Overturning Circulation) – działał, musi być spełniony jeden warunek: słony Golfsztrom po oddaniu ciepła północnym krainom powinien zanurkować w głębiny. On sam kończy wtedy żywot, ale przyniesiona przezeń woda po opadnięciu na dno zawraca na południe i dociera do Oceanu Południowego oblewającego Antarktydę, gdzie skręca na wschód i zmierza dalej ku Pacyfikowi. Tam ogrzewa się, wynurza i rusza w drogę powrotną wokół Afryki, przekracza równik, dociera do Zatoki Meksykańskiej i zmienia się w Golfsztrom. Obieg wody zostaje zamknięty.

Jednak AMOC źle znosi obecność dużych ilości słodkiej wody wlewającej się do oceanu, ponieważ nie chce ona tonąć i w efekcie wstrzymuje cyrkulację. Jedną z konsekwencji jest szybki spadek temperatur w Europie. Tak zdarzało się wiele razy w ciągu ostatnich kilkudziesięciu tysięcy lat. Czy ten scenariusz jest realny również dziś? Wszak ciepło coraz agresywniej dobiera się do lądolodów, a obserwacje potwierdzają, że pochodząca z nich woda stopniowo zasila Atlantyk. Niektóre badania sugerują, że AMOC osłabł od połowy XIX w. o 15–20 proc., a prognozy sprzed dekady ostrzegały, że do połowy XXI w. straci kolejne 20–25 proc. mocy. W ubiegłym roku badacze z Holandii wyliczyli, że gdyby AMOC stanął całkowicie, wówczas temperatury w naszej części kontynentu spadłyby o 3–4 st. C, a w Norwegii nawet o ponad 10 st. C. Świat by się ocieplał, ale Europa – niekoniecznie.

Może jednak nie będzie z Golfsztromem tak źle. Źródłem umiarkowanego optymizmu są wyniki najnowszych symulacji przeprowadzonych przez Jonathana Bakera z Met Office i jego współpracowników. Grupa ta skorzystała nie z jednego, ale z 34 modeli komputerowych, aby ocenić, w jaki sposób AMOC zareaguje na znaczny wzrost objętości słodkich wód w północnym Atlantyku. Odpowiedź brzmi: krążenie owszem trochę osłabnie, ale wielki kryzys mu nie grozi. Przed zapaścią uratują go wiatry wiejące ponad Oceanem Południowym, które będą popychały wodę morską i wprawiały w ruch całą planetarną cyrkulację, w tym AMOC. I to nawet wtedy, gdy zadławi się główny północnoatlantycki silnik wprawiany w ruch przez różnice w zasoleniu wody.

Autorzy badań podkreślają jednak, że ich prognoza obejmuje tylko XXI w., a tego, co będzie dalej, ich modele nie potrafią przewidzieć. Wskazują też na piętę achillesową swoich symulacji: niemożność precyzyjnego przewidzenia wszystkich reakcji Pacyfiku na gwałtowną zmianę klimatu. Potencjalnie największy z oceanów mógłby zaburzyć cyrkulacją globalną, w tym AMOC. Nie sądzą, by do tego doszło do końca stulecia, ale w 100 proc. wykluczyć tego się nie da. Dlatego ich optymizm jest umiarkowany i warunkowy.


Dziękujemy, że jesteś z nami. To jest pierwsza wzmianka na ten temat. Pulsar dostarcza najciekawsze informacje naukowe i przybliża najnowsze badania naukowe. Jeśli korzystasz z publikowanych przez Pulsar materiałów, prosimy o powołanie się na nasz portal. Źródło: www.projektpulsar.pl.

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną