„Wilkory z »Gry o tron« ożyły”, czyli historia o pozornym wskrzeszeniu
Kluczem do medialnego sukcesu jest dobre wyczucie popkultury naukowej – zarówno tej faktycznej, jak i fantastycznej. W 1997 r. na okładce wspomnianego amerykańskiego tygodnika pojawiła się owca Dolly – pierwszy sklonowany ssak. Po ćwierć wieku klonowanie nie jest wciąż codziennością, ale na pewno nie jest tak unikatowe, żeby wywołać jakiś spektakularny efekt. Na pewno? Pisma i portale na całym świecie są innego zdania. Krzyczą właśnie nagłówkami typu „Wilkory z »Gry o tron« ożyły”, „Naukowcy wskrzeszają wymarłe wilki”, „Scientists revive 12,500-year-old extinct dire wolves”, „Dire Wolves Return: Meet the first dire wolves to walk the Earth in 13,000 years”.
Jednym z filarów fantastyki naukowej jest seria o Parku Jurajskim, gdzie sklonowano wymarłe gatunki. Colossal Biosciences właśnie w tego typu działaniu dostrzegło swoją szansę. Wskrzeszanie dinozaurów to wciąż jednak fantastyka – nie ma odpowiednio zachowanego DNA. Od kilku lat jednak środowisko naukowe roztrząsa kwestię sklonowania mamuta. Podstawą miałoby być DNA znajdowane w zwłokach utrwalonych w wiecznej zmarzlinie, a surogatką mogłaby być współczesna słonica. Podobne pomysły dotyczą wilkowora tasmańskiego. Wśród biologów i ekologów wzbudzają one reakcje mieszane, z przewagą krytycznych. Kultura popularna rządzi się jednak innymi prawami.
Mamut jest bez wątpienia spektakularny, ale w podobnych czasach żyły inne ssaki. Celebrytami popkultury są te drapieżne, zamieszkujące Amerykę jeszcze kilkanaście tysięcy lat temu, więc zagrażające także ludziom. Duże koty w kulturze popularnej znane są jako tygrysy szablozębne, a duże psy, jako wilki straszliwe lub wilkory.
Te drugie początkowo uważano za gatunek siostrzany wilka szarego i opisywano jako Canus dirus. Tymczasem po odkryciu i przebadaniu pozostałości jego DNA okazało się, że gatunki te rozdzieliły się prawdopodobnie ok. 6 mln lat temu, co potwierdziło przynależność do odrębnego rodzaju Aenocyon. Podobieństwo genetyczne tych gatunków wynosi 99,5 proc. Tyle że nie oznacza to bliskiego pokrewieństwa.
Mimo wszystko Colossal Biosciences uznało, że jest wystarczające, żeby wykorzystać wilcze komórki jajowe do sklonowania wilkorów. Jest jednak pewien kłopot – DNA tego drapieżnika pochodzi ze szczątków starszych niż 10 tys. lat. To wystarczy do jego sekwencjonowania, ale nie tak łatwo uzyskać nić odpowiednią do wszczepienia do komórki jajowej. Ten problem laboranci rozwiązali w sposób genialny w swojej prostocie. Skoro nie można uzyskać DNA wilkora, trzeba wziąć DNA wilka szarego i zmodyfikować tak, aby przypominało pożądane. Uznano więc, że wystarczy podmienić 15 genów odpowiedzialnych za wygląd, np. muskulaturę. A że wilkory w serialu „Gra o tron” są jasnoszare lub białe, dodano też te rozjaśniające sierść. Geny te wklejono do DNA w jądrach śródbłonka wilka szarego, które wszczepiono do komórek jajowych tego samego gatunku. Surogatkami natomiast zostały suki psa domowego. I tak 1 października 2024 urodziły się dwa szczeniaki męskie, a 30 stycznia 2025 żeński.
Dobór imion musiał również trafić w oczekiwania popkultury. Dwa samce wychowywane przez matkę z innego gatunku z wilkiem w tle całkiem dobrze pasują do mitu o założeniu Rzymu, więc dostały imiona Romulus i Remus. Samiczka przypomina wilkorki z „Gry o tron”, więc dostała imię z tej sagi – Khaleesi. To nic, że oznacza ono tytuł władczyni plemienia nomadów z kontynentu, na którym nikt o wilkorach nie słyszał. Na dodatek nosiła je Daenerys Targaryen – królowa z dynastii, której zwierzęciem herbowym jest smok, a domeną ogień, a ród odwołujący się do wilkorów i chłodu był zwykle jej wrogi. Niemniej obecnie to całkiem popularne imię w Stanach Zjednoczonych – nadawane zarówno dziewczynkom, jak i zwierzętom domowym. Spoza tym skojarzenia nie muszą być przecież ścisłe. Dość, że oba są epickie (skojarzenie z innym chłopcem wychowanym przez wilki z „Księgi dżungli” mogłoby nie być dość dostojne).
Geny dobrano tak, żeby wygląd odpowiadał przerośniętemu psu husky. Na zdjęciu nie widać biochemii czy fizjologii. Te geny mogły zostać wilcze. Pozostało opracować odpowiedni przekaz medialny o gatunku bestii, niemniej zachowującej całkiem przyjemny wygląd (rekonstrukcja olbrzymiego leniwca byłaby mniej fotogeniczna), która wróciła z zaświatów po dziesięciu tysiącach lat.
To, że Romulus, Remus i Khaleesi nie są wcale wilkorami, nie jest ważne. Ciężko je nawet nazwać hybrydami – kilkanaście genów to naprawdę znikoma domieszka. To „podrasowane” inżynierią genetyczną wilki – wydarzenie całkiem ciekawe z punktu widzenia inżynierii genetycznej. Może nawet na okładkę „Science” czy „Nature”. No ale żeby trafić do „Time’a” i wywołać medialną burzę, trzeba było trochę tę historię podrasować.