Shutterstock
Środowisko

O miejscach hałasów dobiegających spod ziemi

Sejsmolodzy na różne sposoby próbują zrekonstruować historię trzęsień ziemi w regionie świata, który badają. Poza samymi warstwami skalnymi głównym źródłem informacji są dla nich dokumenty historyczne. A jeśli ich zabraknie lub są w nich luki?

To są sytuacje, kiedy naukowcy sięgają do mniej oczywistych archiwów pamięci, takich jak legendy czy podania ludowe. Opisy dawnych kataklizmów zachowały się w mitach rdzennych mieszkańców wielu regionów świata, m.in. Chin, Japonii, Chile, czy też północnoamerykańskiego wybrzeża Pacyfiku. Okazuje się, że źródłem informacji o dawnych trzęsieniach ziemi mogą też być nazwy geograficzne.

W 1638 r. ziemia zadrżała mocno w pobliżu Plymouth – jednej z pierwszych osad założonych przez przybyszy z Europy na północnoamerykańskim wybrzeżu Oceanu Atlantyckiego. Koloniści byli zdumieni i przestraszeni, lecz gdy ich przywódcy wdali się w rozmowy z zamieszkującymi te tereny Indianami, okazało się, że najstarsi z nich pamiętają kilka równie silnych wstrząsów, które powracały średnio co kilkanaście lat. Rytm ten został utrzymany w kolejnych stuleciach.

Historię tę opowiedział kolegom po fachu sejsmolog John Ebel podczas kwietniowej konferencji Seismological Society of America. Przedmiotem jego zainteresowania jest aktywność sejsmologiczna wschodniej części kontynentu północnoamerykańskiego. W porównaniu z jego zachodnią częścią, w skład której wchodzi między innymi Kalifornia przecięta potężnymi, aktywnymi uskokami tektonicznymi, jest to obszar o wiele spokojniejszy. Nie aż tak jednak spokojny, jak mogłoby się wydawać. Co jakiś czas ziemia drży tu dość mocno – nie na tyle, by spowodować większe starty, ale wystarczająco silnie, by zakołysać żyrandolami i wystraszyć ludzi.

Ebel, który stworzył rejestr takich zauważalnych trzęsień z ostatnich 400 lat, czyli okres od pojawienia się w okolicy pierwszych europejskich kolonistów, szukał sposobu poznania bardziej odległej przeszłości. Doszedł do wniosku, że pomocne mogą okazać się nazwy geograficzne. Zidentyfikował na przykład współczesną osadę Moodus, której nazwa w języku Algonkinów oznacza „miejsce hałasów dobiegających spod ziemi”. Odnalazł też górę nazywającą się Nashoba – w języku dawnych mieszkańców okolicy „wzgórze, które się trzęsie”. Stopniowo stworzył katalog kilkudziesięciu rdzennych nazw miejsc w Nowej Anglii, które przetrwały do dziś, i mogą mieć związek z aktywnością sejsmiczną w tym regionie USA. Teraz zamierza rozszerzyć obszar badań o kanadyjskie prowincje Quebec i Nowy Brunszwik.


Dziękujemy, że jesteś z nami. To jest pierwsza wzmianka na ten temat. Pulsar dostarcza najciekawsze informacje naukowe i przybliża najnowsze badania naukowe. Jeśli korzystasz z publikowanych przez Pulsar materiałów, prosimy o powołanie się na nasz portal. Źródło: www.projektpulsar.pl.

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną