Najważniejsze w 2024 roku według Marty Alicji Trzeciak
Nigdy nie jest za późno, by zadbać o zdrowie – nawet wtedy, gdy sprawa wydaje się już całkiem przegrana. Dowodzą tego badania opublikowane w „JAMA Oncology”, z których wynika, że rzucenie palenia ma sens nawet u tych pacjentów, którzy już usłyszeli diagnozę nowotworową. Analiza wykazała, że palacze, którzy rzucili nałóg wkrótce po rozpoznaniu raka płuc, prostaty, piersi czy okrężnicy, zmniejszyli u siebie ryzyko przedwczesnej śmierci o 22–26 proc. Wzrosła również skuteczność stosowanej u nich terapii.
Czytajcie tutaj:
Czy rzucenie palenia po diagnozie nowotworu ma sens
Uzasadnioną nadzieję budzą również badania dotyczące przywracania sprawności po urazie rdzenia kręgowego, opublikowane na łamach „Nature Medicine”. Ich autorzy wykazali, że dzięki głębokiej stymulacji mózgu, osoby, które wskutek wypadku straciły władzę w nogach, mogą odzyskać część dawnej sprawności. Pilotażowe badania kliniczne dowiodły, że jeśli ciągłość pomiędzy mózgiem pacjenta a jego rdzeniem kręgowym została choćby cząstkowo zachowana, precyzyjnie dobrana terapia elektrodowa połączona z rehabilitacją może sprawić, że niepełnosprawna osoba samodzielnie wstanie z wózka i pokona bariery architektoniczne, np. wysokie schody.
Czytajcie tutaj:
Jest szansa na sprawność po urazie rdzenia kręgowego
Pacjentom weterynaryjnym również można pomagać za pomocą odpowiednich ćwiczeń. Zamiast uczyć psa, by dawał głos lub przybijał piątkę, lepiej potrenować z nim zanurzanie nosa w wodzie i wysmarkiwanie do niej zanieczyszczeń, które mogłyby uszkodzić jego śluzówki. Da się to zrobić – przekonują autorki pracy, która ukazała się na łamach „Journal of the American Veterinary Medical Association”. I pokazują krok po kroku, jak ćwiczyć ze swoim psem. To ważna publikacja, ponieważ zmienia perspektywę patrzenia na trening pupila i pokazuje, że opiekun może zarazem wartościowo spędzać z nim czas, jak i ćwiczyć czynności związane z profilaktyką zdrowotną.
Czytajcie tutaj:
Podaj łapę? Psu to niezbyt potrzebne. Lepiej, żeby wiedział, jak wysmarkać nos
Zmianę perspektywy gwarantuje również praca opublikowana na łamach „Ecology and Evolution”, a dotycząca lemurów oraz ich największych wrogów – foss (na zdjęciu na górze). W przeciwieństwie do wielu przełomowych publikacji ta nie oferuje żadnych rozwiązań, a jedynie pokazuje problemy i zadaje pytania. Na przykład: jak powinniśmy podchodzić do ochrony gatunkowej w sytuacji, gdy jedno zagrożone zwierzę (lemury) jest zabijane przez inne, stojące w obliczu jeszcze większego zagrożenia (fossy)? Takie dylematy tylko z pozoru mają charakter filozoficzny, w rzeczywistości dotyczą bardzo praktycznych kwestii, które powinniśmy jak najszybciej rozwiązać.
Czytajcie tutaj:
Przyłapane fossy i nieudolne lemury, czyli dylematy naukowców
Wątpliwości etyczne powinny pojawić się również wtedy, gdy regulacje obowiązujące w niektórych miastach zezwalają na płoszenie czy niszczenie gniazd pewnych gatunków tylko dlatego, że są one uważane przez ludzi za kłopotliwe. Dotyczy to np. gawronów. W 2024 r. nie ukazała się na ich temat żadna przełomowa praca naukowa – o tym, że ptaki te są inteligentne, wrażliwe społecznie, a do tego zagrożone, wiadomo już od kilku ładnych lat. W ostatnich miesiącach Ogólnopolskie Towarzystwo Ochrony Ptaków (OTOP) rozpowszechniło jednak wiele statystyk i opublikowało kilka apeli nawołujących do zaprzestania brutalnych metod zwalczania tych ptaków – zwłaszcza w czasie trwania ich okresu rozrodczego.
Czytajcie tutaj:
Gawrony są prześladowane. Ich populacja powoli znika
Zwierzęta za nic mają ludzki kompas moralny i etykiety takie jak „piękny”, „godny” czy „uroczy”. Zasługują na ochronę gatunkową nie dlatego, że są urodziwe czy lubiane, lecz ze względu na wyjątkową pozycję, którą zajmują w gęstej sieci bioróżnorodności. Tym bardziej że w przyrodzie nic nie jest takie, jakie się z pozoru wydaje. Na przykład, dudki to jedne z najbardziej lubianych w Polsce ptaków – te rzadkie i skryte zwierzęta, są zarazem bardzo strojne i widowiskowe, jak na naszą strefę klimatyczną. A jednak ten gatunek ma mroczne tajemnice, które dopiero niedawno zostały odkryte. Autorzy pracy, która ukazała się na łamach „The American Naturalist”, wykazali, że samice dudków traktują część swoich młodych jak spiżarnię czy lodówkę przeznaczoną dla piskląt z pierwszego lęgu. Jeśli sezon rozrodczy obfituje w owady, matka młodych dudków zjada jak najwięcej insektów i „przekierowuje” pozyskane w ten sposób zasoby w kolejny lęg. Gdy ten przychodzi na świat, troskliwa piastunka karmi nimi starsze rodzeństwo.
Czytajcie tutaj:
Młode dudki: fizjologiczne kanibale
Natura pełna jest zaskakujących rozwiązań, choć nie zawsze są one aż tak makabryczne (z subiektywnej, ludzkiej perspektywy). Dowodzi tego praca z „Nature” dotycząca dzikich myszy, które „zapraszają” do swojego układu pokarmowego grzyby. Te żyją z nimi w dobrej komitywie i żywią się substancjami odżywczymi udostępnianymi przez gospodarza. W zamian trzymają w szachu pasożyty, na które dziko żyjący gryzoń jest nieustannie narażony. Grzyb pobudza eozynofilowe reakcje odpornościowe i tym sposobem zmniejsza ryzyko parazytoz. Korzysta na tym mysz, korzysta na tym grzyb, traci natomiast pasożyt. (Tak się w każdym razie wydaje – możliwe, że do czasu, aż kolejne odkrycie naukowe ujawni nowe kulisy tej rozgrywki na wielu graczy).
Czytajcie tutaj: