Satelita komunikacyjny Satelita komunikacyjny Shutterstock
Zdrowie

Czy satelity są nieszkodliwe dla atmosfery?

Znajdująca się w ziemskiej stratosferze warstwa ozonowa pełni kluczową funkcję ochronną przed bombardującym naszą planetę szkodliwym promieniowaniem ultrafioletowym. Od wielu lat trwa walka z substancjami, które ją niszczą, przede wszystkim z freonami (chlorowcopochodnymi węglowodorów, CFC). Teraz okazuje się, że warstwie ozonowej zagraża także co innego, zupełnie nieoczywistego. Chodzi o satelity.

Pierwsze zaczęły krążyć na orbicie okołoziemskiej pod koniec lat 50. XX w. Dziś mamy ich tysiące. Niestety, urządzenia te działają przez ograniczony czas, po czym powoli ulegają deorbitacji i spalają się w górnych warstwach atmosfery. I właśnie ten proces podlega aktualnie szczegółowym badaniom. Prowadzili je ostatnio uczeni z University of California w San Diego (USA). Ich wyniki są bardzo interesujące, ale jednocześnie zatrważające. Okazuje się bowiem, że co prawda satelity „znikają”, ale pozostają po nich znaczące ilości metali i ich związków, przede wszystkim w postaci tlenków. Cały ten proces jest złożony, przy czym głównym związkiem, który pozostaje w atmosferze, jest tlenek glinu.

Aluminium (glin techniczny) to jeden z głównych elementów konstrukcji satelitów. Szacuje się, że trafia go rocznie do atmosfery aż 360 t (!). Już teraz 10% aerozoli stratosferycznych zawiera aluminium, a szacuje się, że ten odsetek prawdopodobnie zwiększy się do 50% w ciągu najbliższych 10–30 lat. Stanie się to m.in. za sprawą masowo wysyłanych na niską orbitę satelitów komunikacyjnych (np. seria satelitów Starlink). Aby sytuacja była bardziej skomplikowana, do glinu w odpadach kosmicznych dochodzą jeszcze inne metale, jak lit, miedź oraz ołów.

Chemia i fizyka stratosfery są bardzo złożone. Mikrocząstki tlenku glinu nieustannie krążą w atmosferze i stają się jądrami kondensacji. Osadzają się na nich woda i lód, a na powierzchni zachodzą rozmaite reakcje chemiczne. Powodują one m.in. powstawanie wolnych rodników, które niszczą warstwę ozonową. Nie wiemy też wiele o tym, jak w tych warunkach tlenek glinu reaguje z obecnymi w stratosferze kwasami: siarkowymi i azotowymi. Dlatego niezbędne jest badanie chemii stratosfery. Sporo informacji uzyskujemy, analizując erupcje wulkanów, np. olbrzymią eksplozję Pinatubo w 1991 r. (do atmosfery trafiło wtedy 15 mln t dwutlenku siarki). Nie wiemy jednak, jaki będzie wpływ coraz większej ilości Al2O3. Z jednej strony kondensacja lodu na mikrocząstkach tego tlenku może spowodować lepsze odbijanie promieniowania słonecznego, a co za tym idzie powolne, ale efektywne ochłodzenie planety. Z drugiej strony reakcje uwalniania chlorowców i tworzenia wolnych rodników będą w większym stopniu niszczyć ozon podobnie jak freony, a być może efektywniej niż one. Nie wiemy też, jaki będzie wpływ na środowisko metali i ich związków, które w ostatecznym rozrachunku spadną na powierzchnię Ziemi. Odpowiedzieć na te pytania musimy dość szybko, albowiem szacuje się, że do 2030 r. na orbicie znajdzie się dodatkowo aż 50 tys. satelitów.

Wiedza i Życie 8/2024 (1076) z dnia 01.08.2024; Obalamy mity medyczne; s. 2

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną