Pulsar - wyjątkowy portal naukowy. Pulsar - wyjątkowy portal naukowy. SN08_26-31_Raport1_Czym_zywili_sie_pierwsi_ludzie
Zdrowie

Czym żywili się pierwsi ludzie? Nie tym, czym dietetyczni celebryci

Dane kopalne, archeologiczne i etnograficzne pokazują, że nie ma jednej diety, przepisanej nam przez naturę. Dieta naszych przodków zmieniała się drastycznie w czasie i przestrzeni.

Paul Saladino świeci gołym torsem, a jego biceps napina się miarowo, gdy z pomocą piły rzeźniczej próbuje rozciąć kość udową z rozbieranej krowiej tuszy. Gdy w końcu mu się to udaje, tłum gapiów wiwatuje. Z uśmiechem od ucha do ucha sprawdza, czy cała scena została sfilmowana, a potem nabiera łyżkę szpiku ze środka kości i podaje tę zawartość wprost do ust rozgorączkowanej młodej kobiecie niczym ksiądz udzielający komunii.

Saladino, lekarz medycyny, jest znanym popularyzatorem diety zwierzęcej, która podkreśla zalety mięsa i podrobów, a pomniejsza wartość warzyw i owoców. Poprzez filmy takie, jak ten na TikToku, a także prowadzony przez siebie podcast, Saladino głosi milionom obserwujących w mediach społecznościowych wartość jedzenia wołowiny, w tym wątroby, szpiku i jąder. Jest autorem wydanej w 2020 roku książki Kod mięsożercy i towarzyszącej jej książki kucharskiej. Założył firmę „Heart and Soil” sprzedającą suplementy na bazie narządów zwierzęcych oraz jest współzałożycielem spółki Lineage Provisions zajmującej się dystrybucją specyfików białkowych i paluszków mięsnych. Saladino twierdzi, że tradycyjna piramida żywieniowa, obejmująca szeroką bazę produktów roślinnych i zawężająca się u góry do pokarmów pochodzenia zwierzęcego, stoi na głowie i że powszechny pogląd lekarzy, wedle którego wysoki poziom cholesterolu powoduje choroby serca, jest błędny. Dowodzi, że mięso i podroby są kluczem do zdrowia, siły i witalności.

Saladino nie jest odosobniony w swoich zapatrywaniach. TikTok, Instagram i YouTube są pełne influencerów sprzedających wyroby oparte na mięsie. Podobnie jak popularne wcześniej tzw. diety paleolityczne lub jaskiniowe, reklamowane w ten sposób pokarmy mają być wolne od głęboko przetworzonej żywności, takiej jak chipsy ziemniaczane, płatki śniadaniowe, pakowane pieczywo, napoje gazowane i hot dogi. Są oni jednak znacznie bardziej bezkompromisowi od zwolenników diety paleo, jeśli chodzi o produkty roślinne. Niektórzy, wśród nich Saladino i sławny poszukiwacz przygód i traper Bear Grylls, dopuszczają ograniczoną ilość owoców, ale odradzają warzywa, które ich zdaniem są przeładowane wytwarzanymi przez rośliny odstraszającymi potencjalnych roślinożerców związkami, które są toksyczne dla ludzi. Inni, jak kanadyjski psycholog Jordan Peterson i prowadząca jego podcast córka Mikhaila, opowiadają się za dietą składającą się wyłącznie z wołowiny, soli i wody. Wielu, jak znany z mediów społecznościowych Brian Johnson (aka Liver King), zaleca spożywanie produktów pochodzenia zwierzęcego – w tym nabiału i jaj – na surowo.

Ci meatfluencerzy, jak bywają nazywani, często określają swoje diety jako „ancestralne”, a więc składające się z pokarmów, które jedli nasi odlegli przodkowie. Argumentują, że skoro oni tak się posilali, to znaczy, że nasze ciała tego potrzebują, „Jeśli dostosujesz swoją dietę i styl życia do milionów lat ewolucji ludzi i ich poprzedników – mówi Saladino w innym wystąpieniu na TikToku – zapewnisz sobie i innym pomyślność”.

Badania szczątków naszych przodków, a także obserwacje żyjących naczelnych i współczesnych łowców-zbieraczy podważają jednak pogląd, że polowania i wynikająca z nich mięsna dieta miały kluczowe znaczenie w naszej ewolucji. Owszem, mięso odegrało w niej istotną rolę, ale to nie znaczy, że mamy się odżywiać jak lwy. Trudno zresztą dokładnie odtworzyć dietę naszych prawdziwych przodków, ale była ona na pewno znacznie bardziej zróżnicowana niż dieta drapieżników, składająca się głównie z mięsa. Fakt ten może mieć ważne implikacje, jeśli chcemy racjonalnie myśleć o optymalnej diecie dzisiejszych ludzi.

Trzeba przyznać, by oddać sprawiedliwość zwolennikom diet mięsnych, że sami naukowcy zawsze poświęcali dużo uwagi mięsożerności w ewolucji człowieka, podobnie jak dziennikarze piszący o naszym pochodzeniu (w tym ja). Na tę tendencję złożyło się kilka czynników. Po pierwsze, my, ludzie, jesteśmy wyjątkami wśród naczelnych, ponieważ regularnie polujemy na zwierzęta dorównujące nam lub nas przewyższające rozmiarami, a naukowcy są szczególnie zainteresowani poznaniem cech, które odróżniają nas od zwierząt. Po drugie, narzędzia kamienne i kości zwierzęce łatwiej zachowują się w materiale kopalnym niż delikatne szczątki roślin. Do tego dochodzi fakt, że polowanie na zwierzęta – zwłaszcza na duże i niebezpieczne ssaki, takie jak słonie – jest z natury bardziej ekscytujące niż spokojne zajęcie polegające na zbieraniu jagód, orzechów i bulw. Nie trzeba długo szukać w Google, aby znaleźć mnóstwo naukowych i popularnych artykułów podkreślających pogląd, że to dzięki polowaniom i jedzeniu mięsa staliśmy się ludźmi.

Zainteresowanie rolą mięsa i łowiectwa w początkach człowieka ma głębokie korzenie. Karol Darwin spekulował na temat jego znaczenia w swojej książce z 1871 roku O pochodzeniu człowieka i doborze ze względu na płeć. Poglądy na temat wpływu mięsożerności na ewolucję człowieka zmieniały się na przestrzeni lat, ale dominujący pogląd można streścić następująco: około 2 mln lat temu Homo erectus, wczesny przedstawiciel naszego rodzaju, przyjął zbliżone do współczesnych ludzi proporcje ciała, z dłuższymi nogami, krótszymi rękami, krótszymi jelitami i większym mózgiem. Z tych czasów pochodzą najstarsze narzędzia kamienne i kości zwierzęce noszące ślady nacięć. Ta koincydencja czasowa sugeruje, że wynalazek ostrokrawędzistych narzędzi kamiennych umożliwił wczesnym ludziom oprawianie dużych zwierząt i otworzył dostęp do nowego, bogatego źródła kalorii. Tak pożywny pokarm wymagał mniejszego przetwarzania w przewodzie pokarmowym, co pozwoliło na redukcję naszej energetycznie kosztownej tkanki jelitowej. Wysokokaloryczne mięso dostarczało również paliwa, które umożliwiało rozwój niezwykle energożernych mózgów. Uruchomiło to swoistą spiralę sprzężenia zwrotnego: w miarę rozrostu mózgów nasi coraz bystrzejsi przodkowie wymyślali coraz skuteczniejsze narzędzia do pozyskiwania bogatej w energię żywności pochodzenia zwierzęcego, co napędzało jeszcze bardziej rozwój mózgu u Homo.

Gdyby to było wszystko, co wiemy o ewolucji człowieka, kuszące byłoby stwierdzenie, że ewolucja uczyniła z nas istoty uzależnione od mięsnej diety. Ale to tylko część tego, czego antropolodzy i archeolodzy dowiedzieli się o diecie i ewolucji człowieka, a ten rozdział naszej historii uległ w ciągu ostatnich 15 lat gruntownej rewizji. Nowe odkrycia paleontologiczne i nowatorskie analizy genetyczne ujawniają z niespotykaną dotąd dokładnością, co jedli nasi przodkowie. Aby lepiej zrozumieć ewolucję człowieka i naszej diety, musimy przyjrzeć się bliżej temu, co wydarzyło się przed i po tej kluczowej dacie 2 mln lat temu.

Ewolucja ukształtowała nas do wszystkożerności, nie tylko do jedzenia mięsa. Wszechstronność to tajemnica naszego sukcesu.Bill O’Leary/The Washington Post via Getty ImagesEwolucja ukształtowała nas do wszystkożerności, nie tylko do jedzenia mięsa. Wszechstronność to tajemnica naszego sukcesu.

Zacznijmy od początku. Ludzie, małpy i hominidy (małpy człekokształtne) stanowią podgrupę wyższych naczelnych, których dieta w przeważającej mierze oparta była i jest na jedzeniu owoców. Linia homininowa (Homo sapiens i jego wymarli krewni, w tym takie formy jak ardipiteki i australopiteki) narodziła się około 6–7 mln lat temu. Skamieniałości najwcześniejszych homininów wskazują, że od początku opanowały dwunożność, ale nadal spędzały dużo czasu na drzewach. Prawdopodobnie nie wytwarzały narzędzi kamiennych i najpewniej stosowały dietę podobną do tej naszych najbliższych żyjących krewnych – szympansów i bonobo, a więc złożoną głównie z owoców, orzechów, nasion, korzeni, kwiatów i liści, z niewielką domieszką owadów i sporadycznie małych ssaków.

Jak się zdaje, przez pierwszą połowę naszej historii homininy utrzymywały dietę roślinną, a w każdym razie nie pozostawiły żadnych materialnych śladów jedzenia mięsa. Dopiero około 3 mln lat po narodzinach naszej linii rodowej pojawiły się pierwsze dowody wskazujące na wykorzystywanie dużych zwierząt jako źródła pożywienia.

Najstarsze takie ślady pochodzą ze stanowiska Dikika w Etiopii. Znaleziono tam fragmenty kości ssaków wielkości kóz i bydła ze śladami obróbki sprzed co najmniej 3,39 mln lat. Owym rzeźnikiem w tym przypadku był najpewniej przedstawiciel Australopithecus afarensis, gatunku hominina o małym mózgu i niskim wzroście, do którego należała słynna Lucy – jedyny gatunek znany z tego miejsca i czasu. Choć nie znaleziono żadnych narzędzi, to na podstawie charakteru uszkodzeń kości badacze doszli do wniosku, że A. afarensis używał ostrokrawędzistych kamieni do odkrawania mięsa, a tępymi otoczakami uderzał w kości, aby zdobyć dostęp do szpiku.

Najstarsze narzędzia kamienne pochodzą ze stanowiska Lomekwi w północno-zachodniej Kenii. Podobnie jak nacięcia na kościach z Dikiki, tak i te narzędzia sprzed 3,3 mln lat znacznie poprzedzają powstanie naszego rodzaju Homo i wydają się dziełem małomózgich australopiteków. I jedne, i drugie są odizolowane w czasie, niczym rozbłyski na drodze ewolucji, a na kolejne takie przykłady trzeba czekać jeszcze setki tysięcy lat.

Według Briany Pobiner, paleoantropolożki ze Smithsonian National Museum of Natural History, badającej ewolucję mięsożerności u ludzi, dopiero 2 mln lat temu homininy zaczęły włączać na większą skalę do swojej diety mięso dużych zwierząt. Na stanowisku Kanjera w południowo-zachodniej Kenii, gdzie zachowały się ślady bytności homininów sprzed około 2 mln lat, znaleziono jedne z najwcześniejszych dowodów na ewidentną mięsożerność homininów. To tam pierwsi przedstawiciele rodzaju Homo znosili z odległości do 10 km wybrane skały, by zrobić z nich narzędzia do odkrawania mięsa i wydobywania szpiku z kości różnych trawożernych ssaków. Na niektóre antylopy prawdopodobnie polowano, inne, większe zwierzęta zdobywano raczej jako padlinę. Niezależnie jednak od sposobu pozyskiwania mięsa, homininy z Kanjery praktykowały w tym miejscu swój rzeźniczy proceder wielokrotnie, przez wiele pokoleń, a kości zwierzęce występują w osadzie o miąższości około trzech metrów.

Homininy z Kanjery wielokrotnie wracały w to samo miejsce, aby oprawiać zabite zwierzęta, ale gdzie indziej takie zachowanie nie było powszechne. Nie następował też stały wzrost spożycia mięsa w czasie, jak można by oczekiwać, zgodnie ze scenariuszem sprzężenia zwrotnego. W. Andrew Barr z George Washington University wraz ze współpracownikami (w tym Pobiner) przeanalizowali przesłanki na spożycie mięsa przez homininy w zapisach zooarcheologicznych Afryki Wschodniej sprzed 2,6–1,2 mln lat. Chociaż dowody faktycznie wskazują na wzrost udziału mięsa w diecie około 2 mln lat temu, wraz z pojawieniem się H. erectus, pierwszego hominina, który przyjął proporcje ciała ludzi współczesnych, to z ich analiz wynika, że ten pozorny wzrost bierze się z niereprezentatywnego opróbkowania: mamy po prostu więcej materiałów archeologicznych z tego okresu niż z czasów wcześniejszych. Zespół Barra i Pobiner uznał w konkluzji, że ich odkrycia nie potwierdzają hipotezy, że to mięso uczyniło nas ludźmi.

„Kiedy myślę o zmieniającej się diecie na przestrzeni czasu, nie sądzę, by była to zmiana liniowa” – mówi Pobiner. I dodaje, że mieliśmy raczej do czynienia z poszerzaniem się jadłospisu niż przejściem od wegetarianizmu do mięsożerności. „Ludzie są wszystkożerni – oznajmia. – I zawsze tacy byliśmy”.

Nawet w Kanjerze, z imponującym nagromadzeniem potrzaskanych kości, mięso nie dominowało w jadłospisie. Analiza krawędzi tnących narzędzi kamiennych pochodzących z tego stanowiska wykazała, że na większości z nich ślady zużycia są zbliżone do tych, które powstają w warunkach doświadczalnych przy pracy z materiałem roślinnym, a zwłaszcza podziemnymi organami spichrzowymi – bulwami, cebulkami, korzeniami i kłączami, które rośliny wytwarzają w celu magazynowania węglowodanów. Znacznie rzadziej ślady te wskazywały na obróbkę mięsa. Jak zauważa Pobiner, choć ewolucja mięsożerności jest głównym tematem jej pracy, to „nie oznacza to, że moim zdaniem mięso było kiedykolwiek najważniejszym składnikiem diety wczesnych ludzi”.

Jest zresztą możliwe, że dawni ludzie bardziej interesowali się tłuszczem niż mięsem martwych lub zabijanych zwierząt. Jessica Thompson z Yale University i jej współpracownicy twierdzą, że zanim homininy wynalazły kamienne narzędzia nadające się do polowania na duże zwierzęta, mogły używać prostszych sposobów do wydobywania z rozkładających się ciał pożywnego szpiku i mózgu. Trawienie chudego mięsa dzikich zwierząt jest energetycznie kosztowne, a przy braku tłuszczu w diecie może powodować zatrucie białkowe i inne dolegliwości. Zanim nasi przodkowie opracowali bardziej złożoną technikę potrzebną do polowań, szpik z kości martwych zwierząt mógł dostarczać cennych składników odżywczych niezbędnych do wzrostu masy tkanki mózgowej.

Tłuszcz i mięso ssaków lądowych nie były jedynym możliwym źródłem dodatkowych kalorii dla głodnych homininów. Ryby, skorupiaki oraz inne zwierzęta i rośliny wodne były pokarmem naszych przodków, którzy żyli w pobliżu rzek, jezior i oceanów. Już 1,95 mln lat temu Homo eksploatował ryby i żółwie, a także inne pokarmy wodne w basenie Turkana w Kenii.

Nasi przodkowie mogli również uzyskać więcej kalorii z pokarmów roślinnych i zwierzęcych dzięki gotowaniu. Richard Wrangham z Harvard University twierdzi, że gotowanie, za sprawą którego pokarm staje się łatwiejszy do rozgryzania i trawienia, mogło zapewnić Homo dodatkowe paliwo potrzebne do zasilania większego mózgu. W roku 2022 badacze ogłosili, że znaleźli szczątki ryb, które mogły być gotowane na kontrolowanym ogniu 780 tys. lat temu na stanowisku Gesher Benot Ya’aqov w Izraelu.

Jest jeszcze jedno miejsce, w którym naukowcy mogą szukać wskazówek na temat diety wczesnych ludzi: zęby. Kiedy badacze przeanalizowali kamień nazębny zachowany na przebarwionych zębach dwóch osobników Australopithecus sediba z Afryki Południowej, odkryli mikroskopijne okruchy krzemionki z roślin, w tym kory, liści, turzyc i traw, figurujących w jadłospisie homininów sprzed prawie 2 mln lat.

Nawet neandertalczycy, nasi atletycznie zbudowani kuzyni, którzy władali Eurazją przez setki tysięcy lat i są znani jako sprawni łowcy grubego zwierza, odżywiali się roślinami. Amanda Henry z holenderskiego Universiteit Leiden wraz ze współpracownikami znalazła w kamieniu nazębnym neandertalczyków ślady roślin strączkowych, daktyli i dzikiego jęczmienia. A naukowcy pod kierownictwem Karen Hardy z University of Glasgow odkryli spieczone drobiny skrobi na zębach neandertalczyka, co może wskazywać, że neandertalczycy odżywiali się gotowanymi warzywami. Niektórzy mogli nawet całkowicie zrezygnować z diety mięsnej: analiza współprowadzona przez Laurę Weyrich z Pennsylvania State University zachowanego w kamieniu nazębnym neandertalczyków DNA z jaskini El Sidrón w Hiszpanii wykazała obecność orzeszków piniowych, mchu i grzybów – i ani śladu mięsa.

Takich technik badania domniemanego menu neandertalczyków jest więcej – na przykład analiza izotopowa kamieni nazębnych – ale metody te mają istotne ograniczenie: nie pozwalają określić proporcji spożywanych pokarmów zwierzęcych i roślinnych. Jest jednak sprytny sposób jego obejścia. James Fellows Yates z Max Planck Institute of Geoanthropology wraz ze współpracownikami przeanalizowali DNA bakterii zachowanych w kamieniu nazębnym neandertalczyków i wyniki porównali z bakteryjnym DNA z zębów współczesnych szympansów, goryli, wyjców i ludzi. Okazało się, że zarówno u neandertalczyków, jak i ludzi współczesnych występują na zębach streptokoki (paciorkowce), których nie stwierdzono u innych naczelnych. Bakterie te rozkładają cukry zawarte w produktach skrobiowych, takich jak korzenie, nasiona i bulwy. Ich obecność u neandertalczyków i ludzi współczesnych, ale nie u innych naczelnych, odżywiających się głównie niskoskrobiowymi częściami roślin – wskazuje, że Homo przystosował się do jedzenia dużej ilości pokarmów skrobiowych, zanim doszło do rozejścia się linii neandertalczyków i Homo sapiens przed około 600 tys. lat. Ten moment wskazuje, że również dieta obfitująca w węglowodany mogła pomóc w ekspansji mózgu u rodzaju Homo.

Zęby pozwalają określić dietę naszych przodków na wiele sposobów. Gdy badamy morfologię uzębienia homininów na przestrzeni czasu, mówi paleoantropolog i biolog ewolucyjny Peter Ungar z University of Arkansas, można zauważyć, że australopiteki miały duże i płaskie zęby policzkowe o grubym szkliwie, a są to cechy wskazujące na specjalizację do rozcierania twardych pokarmów, takich jak nasiona. Natomiast u rodzaju Homo pojawiły się mniejsze zęby z pofałdowanymi powierzchniami, które lepiej nadawały się do jedzenia łykowatych lub włóknistych pokarmów, w tym mięsa. Z drugiej strony w uzębieniu Homo brak najwyraźniej długich, ostrych kłów, które u drapieżników służą do zabijania ofiary, a także ostrych łamaczy, używanych do rozcinania jej mięsa.

„Nie jesteśmy typowymi mięsożercami i nigdy nie byliśmy – mówi Ungar. – Nasze zęby nie są przystosowane do jedzenia mięsa”. Nie oznacza to jednak, że nie możemy przeżyć na samej mięsnej diecie – zauważa – zwłaszcza, że zarówno krojenie, jak i gotowanie bardzo ułatwiają przyswajanie mięsa. W każdym razie „każdy, kto długo żuł suszoną wołowinę albo surowy stek, wie, że nasze zęby naprawdę nie są do tego stworzone”.

Dzięki mikroskopijnym zagłębieniom i rysom, które pokarm pozostawia na zębach, wiemy więcej na ten temat. Podczas gdy układ tych mikrośladów u australopiteków odzwierciedla ograniczoną paletę spożywanych pokarmów, to u wczesnych Homo ten zakres nieco się poszerza, a u późniejszych przedstawicieli naszego rodzaju rozszerza się znacznie bardziej. Chociaż te dowody są ograniczone, twierdzi Ungar, to sugerują, że Homo stał się pod względem kulinarnym wszechstronniejszy, zdolny do korzystania z szerszej gamy produktów spożywczych niż jego poprzednicy. Ta wszechstronność dobrze przysłużyła się naszym przodkom, kiedy zaczęli zdobywać nowe lądy i nowe środowiska, gdzie spotkali nieznane wcześniej i bardziej obfite źródła pożywienia.

Zwolennicy diet zwierzęcych, wskazują na Hadza, grupę łowców-zbieraczy z północnej Tanzanii, którzy – ich zdaniem – są wielbicielami mięsa. Saladino i Liver King regularnie wspominają o nich w swoich filmikach w mediach społecznościowych. „Mogę ci powiedzieć bez ogródek, że Hadza po prostu olewają warzywa. Nie tkną ich” – mówi Saladino, który kiedyś odwiedził to plemię podczas wycieczki zorganizowanej dla turystów.

Jednak antropolodzy, którzy przebywali wśród Hadza i przez lata badali ich dietę, nie podzielają tej opinii. Herman Pontzer z Duke University zauważa, że obserwując ich przez wiele dekad, badacze przekonali się, że pokarmy roślinne stanowią co najmniej 50% ich diety. A Hadza nie są pod tym względem wyjątkowi. Łowcy-zbieracze na całym świecie pozyskują średnio połowę kalorii z pokarmów roślinnych, a połowę z mięsa. Ale ta średnia przesłania prawdziwą wartość strategii łowiecko-zbierackiej, która pozwala ludziom przetrwać na zróżnicowanej diecie, zależnie od tego, co jest dostępne w ich środowisku o danej porze roku. Długoterminowe badania Hadza pokazują, że w niektórych miesiącach większość kalorii może pochodzić z miodu; w pozostałych miesiącach mogą jeść głównie pokarmy roślinne, w tym korzenie, a czasami w ogóle nie jedzą mięsa.

Tym, co sprawiło, że ludzie odnieśli taki sukces, nie była zamiana roślin na zwierzęta, ale wprowadzenie polowań i mięsa jako dodatku do naszego menu. Myślistwo w połączeniu ze zbieractwem to najlepsza strategia pozyskiwania kalorii, twierdzi Pontzer. Działa to tak dobrze, bo dzięki temu nasz portfel akcji jest zróżnicowany. „Niektórzy polują na cenne i trudne do zdobycia zwierzęta, obfitujące w białka i tłuszcze. I to jest super – mówi. – Ale inni szukają bardziej niezawodnych pokarmów roślinnych. Dopiero ta równowaga sprawia, że ta strategia jest tak skuteczna”.

Myślistwo i zbieractwo dostarczają tak dużo kalorii, że ludzie mogą pozwolić sobie na dzielenie się nimi z innymi członkami grupy, w tym z dziećmi, których mózgi rozwijają się dłużej niż u innych gatunków i które potrzebują dużo czasu na naukę radzenia sobie w życiu. Z jednej strony, ten, kto stale pozostaje przy diecie roślinnej, nie może tego robić, bo choć powinna ona wystarczyć mu na własne potrzeby, nie jest zwykle wystarczająco kaloryczna, by zapewnić nadwyżki. Z drugiej strony, ten kto je wyłącznie mięso, naraża się na długie okresy głodu pomiędzy ucztami, które średnio nie generują dodatkowych kalorii. Kiedy jednak, jak zauważa Pontzer, połączymy jedno z drugim, pojawia się nadwyżka. I właśnie ta nadwyżka jest tym, co umożliwia zasilanie kosztownych energetycznie narządów i procesów, takich jak wielkie mózgi czy wydłużone dzieciństwo.

Tak więc dane kopalne, archeologiczne i etnograficzne pokazują, że nie ma jednej diety, przepisanej nam przez naturę. Dieta naszych przodków zmieniała się drastycznie w czasie i przestrzeni, w dużej mierze pod wpływem tego, co było dla nich dostępne wraz ze zmianami pór roku, klimatu i rozprzestrzenianiem się populacji w nowych ekosystemach. Zrodzeni w tym tyglu niepewności, rozwinęliśmy zdolność przetrwania i rozwoju, wykorzystując nadzwyczaj różnorodne źródła pożywienia. Łowcy i zbieracze na całym świecie stosują niezwykle urozmaicone diety, o różnych proporcjach pokarmów roślinnych i zwierzęcych, a wszystkie one zapewniają im zdrowie, ochronę przed chorobami serca, cukrzycą i innymi dolegliwościami, które trapią nas we współczesnych populacjach.

Co zatem powinna zrobić osoba chcąca zdrowo się odżywiać? „Myślę, że najlepiej poeksperymentować z różnymi dietami, by w końcu znaleźć taką, która nam najbardziej odpowiada” – mówi Pontzer. A „gdy ktoś będzie nam wmawiał, że zna uniwersalną odpowiedź, to najlepiej przestać go słuchać”.

Świat Nauki 08.2024 (300396) z dnia 01.08.2024; Raport specjalny. Dieta, zdrowie, apetyt; s. 26