Badawczy rzut oka na potrzebę drapania się
Praktyka kliniczna i obserwacje samych pacjentów (np. z alergicznymi chorobami skóry) dowodzą, że mechaniczne oddziaływanie na skórę objętą uczuleniem znacząco pogarsza jej stan i zaostrza objawy. Czy z fizjologicznego i ewolucyjnego punktu widzenia nie byłoby więc korzystnie wytłumić uczucie przyjemności towarzyszące drapaniu?
Problemem zajęli się autorzy pracy opublikowanej właśnie w „Science”. Najpierw wykorzystując precyzyjne metody doświadczalne, potwierdzili, że centralną rolę w skórnych reakcjach alergicznych pełnią mastocyty oraz nawoływane przez nie neutrofile. Jedne i drugie są normalnie obecne w skórze objętej uczuleniem i zapaleniem, ale drapanie działa na nie dodatkowo jak magnes. Pobudza bowiem neurony, które w odpowiedzi na ten bodziec uruchamiają kaskadę reakcji chemicznych. Jedną z nich jest wydzielanie tzw. substancji P. To właśnie ona nawołuje w dane miejsce więcej mastocytów, a te przyzywają kolejne neutrofile i jeszcze więcej mastocytów.
Pobudzone komórki odpornościowe „wychodzą z założenia”, że skoro je wezwano, to znaczy, że istnieje jakieś zagrożenie, z którym trzeba walczyć. Uwalniają więc z siebie niszczycielski koktajl chemiczny. Niestety, w przypadku alergii za bardzo nie ma kogo zwalczać, a przesadna reakcja immunologiczna działa uszkadzająco na tkanki własne organizmu. Do tego wtórnie zaostrza alergię.
Sięgnij do źródeł
Badania naukowe: Scratching promotes allergic inflammation and host defense via neurogenic mast cell activation
Na tym etapie badań uczeni potwierdzili ponad wszelką wątpliwość, że w przebiegu chorób uczuleniowych trzeba robić wszystko, co w mocy lekarza i pacjenta, by minimalizować drapanie. (Atopicy i alergicy, którzy to czytają, zdają sobie znakomicie sprawę z tego, że samo mówienie „nie drap się” nie tylko nie pomaga, ale też wywołuje reakcję emocjonalną, która może zaostrzać swędzenie).
Dlaczego jednak drapanie się jest przyjemne? Badacze wyszli z założenia, że ta reakcja utrwalała się na drodze ewolucyjnej nie bez przyczyny. I wykazali, że jeśli skóra jest objęta infekcją bakteryjną wywołaną przez Staphylococcus aureus (najpowszechniej występującego bywalca naskórka), to pocieranie powierzchni ciała i następujący po nim napływ komórek odpornościowych pozwalają skuteczniej zwalczyć zakażenie. Wysnuli zatem hipotezę, że w ewolucyjnej przeszłości infekcje bakteryjne mogły być częstsze, niż obecnie, a za to choroby alergiczne występowały znacznie rzadziej. Z tego powodu drapanie się dawało kiedyś ewolucyjną korzyść.
To interesujące i dobrze uzasadnione wytłumaczenie. Tyle że pacjentom dermatologicznym cierpiącym na bakteryjne zakażenia skóry również odradza się drapanie i w ogóle – jakiekolwiek mechaniczne oddziaływanie na zmienioną patologicznie tkankę. Taka praktyka może, po pierwsze, uszkadzać skórę, prowadzić do ran, a nawet blizn, a po drugie, rozprzestrzeniać groźną infekcję na inne obszary ciała. Jak zawsze, w sytuacjach budzących wątpliwości, lepiej skonsultować się z lekarzem. Pozostaje też liczyć na to, że badania takie, jak to, przyczynią się do opracowania nowych leków przeciwświądowych i przeciwzapalnych – np. takich, które zablokują przesadną komunikację pomiędzy neuronami wydzielającymi substancję P a mastocytami.
Dziękujemy, że jesteś z nami. To jest pierwsza wzmianka na ten temat. Pulsar dostarcza najciekawsze informacje naukowe i przybliża najnowsze badania naukowe. Jeśli korzystasz z publikowanych przez Pulsar materiałów, prosimy o powołanie się na nasz portal. Źródło: www.projektpulsar.pl.