Krwiodawstwo chroni krwiodawców przed nowotworem?
Te bytujące w szpiku (i jak się ostatnio okazało – w tkance płucnej) jednostki pełnią funkcję szablonów i zarazem części zapasowych dla krwinek. Gdy dochodzi do krwotoku lub celowego oddania krwi, tkanka krwiotwórcza otrzymuje sygnał, że trzeba wyprodukować więcej erytrocytów, leukocytów czy trombocytów. Wtedy komórki macierzyste dzielą się i różnicują, a następnie dostarczają do krwioobiegu brakujące elementy.
Z upływem lat w tych komórkach „zapasowych” dochodzi do stopniowego gromadzenia się zmian, w tym mutacji genetycznych. Wygląda jednak na to, że u regularnych krwiodawców niejako przystosowują się one do częstej aktywności, uczą się odpowiadać na umiarkowane bodźce stresowe i „hartują się”. W efekcie unikają szkodliwych (związanych np. ze wzrostem ryzyka zachorowania na białaczkę) mutacji, a zyskują te korzystne – promujące zdrową, a nie zapalną, patologiczną produkcję krwi. Te procesy okazały się w badaniu najsilniej wyrażone u osób, które oddawały krew trzy razy w roku, ale na mniejszą skalę zanotowano je nawet u sporadycznych dawców (pięć dawstw krwi na przestrzeni ostatnich kilkunastu-kilkudziesięciu lat).
Czy to oznacza, że krwiodawstwo chroni przed nowotworami krwi? Autorzy badania uważają, że to możliwe. Podkreślają jednak, że dotychczasowe wnioski należy potraktować jako bardzo wstępne. „Musimy przeprowadzić więcej badań, by lepiej zrozumieć, jakie mechanizmy stoją za tymi zależnościami” – podają uczeni.
Dziękujemy, że jesteś z nami. To jest pierwsza wzmianka na ten temat. Pulsar dostarcza najciekawsze informacje naukowe i przybliża najnowsze badania naukowe. Jeśli korzystasz z publikowanych przez Pulsar materiałów, prosimy o powołanie się na nasz portal. Źródło: www.projektpulsar.pl.