Osobom poczętym w chłodzie otyłość grozić nie może?
Badań z zakresu tzw. antropometrii, z których wynika, że czynniki środowiskowe (np. żywienie, tryb życia, czynniki socjo-demograficzne) mogą wpływać na parametry ciała człowieka, pojawiło się już wiele. Część uczonych wykazywała, że osoby rodzące się w miesiącach letnich mogą pod pewnymi względami różnić się od tych przychodzących na świat zimą czy jesienią. Czasami te zależności wiązano z temperaturą otoczenia, ale nie dostarczano rozstrzygających dowodów na poparcie takiej tezy. Temat „środowisko a antropometria” jest więc uważany za interesujący, ale trudny. Nie zraziło to autorów nowej publikacji z „Nature Metabolism”. W dodatku zamiast sprawdzać powiązanie między porą poczęcia a wzrostem czy długością rąk postanowili skupić się na czynnikach metabolicznych: brunatnej tkance tłuszczowej.
Ona znacznie różni się od żółtej. Ta gromadzi się w dużych ilościach np. u osób z otyłością brzuszną, a jej nadmiar wiąże się z przewlekłymi stanami zapalnymi, obciążeniem zdrowia naczyniowego, ryzykiem chorób metabolicznych itp. Brunatna jest zaś pozytywna: odpowiada m.in. za termogenezę, czyli wytwarzanie ciepła. Czy jednak osoby spłodzone we „właściwym” czasie nie będą szły przez życie z fizjologicznym piętnem wolnego metabolizmu?
Nie będą – stwierdzili naukowcy. A ich tok myślenia był następujący: skoro ta tkanka odpowiada m.in. za termogenezę, to osoby poczęte jesienią czy zimą będą jej miały więcej. I faktycznie, jest taka zależność. Tyle że są wątpliwości.
Sięgnij do źródeł
Badania naukowe: Pre-fertilization-origin preservation of brown fat-mediated energy expenditure in humans
Po pierwsze, badana grupa była w tym przypadku raczej niewielka: 683 osoby. Po drugie, wszyscy uczestnicy byli Japończykami. Po trzecie, rozstrzał wieku w tej grupie był bardzo duży: od 3 do 78 lat. Już te trzy czynniki sprawiają, że trudno przełożyć uchwycone w badaniu korelacje na ogół światowej populacji. Do tego dochodzi kwestia kategoryzowania miesięcy. Autorzy projektu uznali, że zimne miesiące to te od października do kwietnia. Tylko że przecież średnia temperatura powietrza w kwietniu znacząco różni się od tej grudniowej czy październikowej.
Kolejna kwestia jest taka, że temperatura powietrza na zewnątrz tylko w niewielkim stopniu przekładają się na ciepłotę środowiska – czytaj: pomieszczeń – w jakim przez większość chłodnych dób przebywa współczesny człowiek. Jeśli uznać wnioski autorów pracy za słuszne, to by oznaczało, że krótkie momenty przebywania na dworze wpływają bardzo znacząco na zjawiska fizjologiczne zachodzące w plemnikach i komórkach jajowych przyszłych rodziców. Wątpliwości są tym większe, gdy odnosimy je do osób mających po 70 czy 80 lat. Przecież przez dekady swojego życia zetknęły się one z setkami, może tysiącami czynników wpływających na metabolizm. Czy naprawdę wszystkie te czynniki miałyby zostać „przebite” przez temperaturę na dworze w momencie poczęcia?
I jeszcze jedno: zależności, które uchwycili badacze, mogą same w sobie być prawidłowe, ale niekoniecznie konkluzywne. Na przykład, jeśli sprawdzimy korelację pomiędzy liczbą żab w stawie a długością lekcji w szkole, to wyjdzie nam, że obie zmienne są od siebie zależne. Wszak w lipcu lekcji nie ma wcale, a za to płazów w zbiornikach jest od groma. Zimą za to żaby ze stawów znikają, a uczniowie wracają do szkolnych ławek. Nie można wykluczyć, że w taką właśnie pułapkę wpadli (wciągnęli czytelników) badacze.
Dziękujemy, że jesteś z nami. To jest pierwsza wzmianka na ten temat. Pulsar dostarcza najciekawsze informacje naukowe i przybliża najnowsze badania naukowe. Jeśli korzystasz z publikowanych przez Pulsar materiałów, prosimy o powołanie się na nasz portal. Źródło: www.projektpulsar.pl.